Ksiądz Henryk Kuś: komu zależało na tej śmierci?

Czarna kartka z kalendarza: 2 października. 2 października 1991 roku został zamordowany ksiądz Henryk Kuś, proboszcz parafii w Ligockiej Kuźni. To jedna z tych spraw, która jest wyzwaniem dla śląskiej policji. Mimo upływu 31 lat i pojawienia się nowych technologii w kryminalistyce, śledczym do dziś nie udało się zatrzymać zabójcy.

Mieszkańcy Ligockiej Kuźni nadal pamiętają o zabójstwie ich długoletniego proboszcza. Ksiądz Henryk Kuś parafią św. Wawrzyńca zarządzał długo, bo od początku jej powstania, czyli od 1977 roku. Wcześniej był wikariuszem w NSPJ w Boguszowicach. Wówczas biskup powierzył mu organizowanie nowej parafii w Ligockiej Kuźni.

W środę, 2 października 1991 roku, ksiądz Henryk Kuś odprawił jak zwykle wieczorne nabożeństwo. Po tym zasiadł przed telewizorem. Telewizję oglądał od godziny 20. O godzinie 22. zarówno ksiądz, jak i gosposia już spali.

Sprawca lub sprawcy dostali się na pogrążone w mroku probostwo około godziny 22.30 – 22.40. Najprawdopodobniej ksiądz został zaatakowany podczas snu. Napastnik zadał mu trzynaście ciosów nożem w klatkę piersiową, brzuch i w plecy.

Ksiądz Henryk Kuś: zadeptane ślady

Odgłosy walki zbudziły gospodynię. Niewiele myśląc włączyła kościelne dzwony, które spłoszyły napastnika. Na pomoc było za późno – ksiądz zmarł. Bijące w nocy dzwony postawiły na nogi parafian. Kilkadziesiąt osób zjawiło się na parafii zadeptując ślady mordercy.

Policjantom nie udało się ustalić czy z plebani podczas mordu cokolwiek zginęło. Nieznany jest motyw tej zbrodni. Czy sprawca chciał obrabować księdza, lecz nie miał na to czasu? Może bo była zemsta albo porachunki. Jeśli tak to za co?

Od tamtych zdarzeń minęło 31 lat. Czy są szanse na zatrzymanie sprawców? Z roku na rok coraz mniejsze! Nie żyje kilku kluczowych świadków wydarzeń z tamtych lat: ówczesny rybnicki dziekan ksiądz Henryk Jośko, który bardzo zaangażował się w wyjaśnienie okoliczności i przyczyn zbrodni, oraz komendant rybnickiej policji Hanak. Ten ostatni  miał zwierzyć się, że z początku były trudności w prowadzeniu śledztwa…

Komu mogło zależeć na niewykryciu sprawcy lub sprawców? Pod koniec PRL-u, a nawet po częściowo wolnych wyborach w 1989 roku w całym kraju zginęło kilku kapłanów katolickich.

19 października 1984 roku esbecy mordują księdza Jerzego Popiełuszkę. Tu udało się ustalić i skazać zabójców. W styczniu 1989 roku w niejasnych okolicznościach ginie dwóch zasłużonych dla opozycji duchownych – ks. Stefan Niedzielak, ks. Stanisław Suchowolec. Pół roku później znaleziono ciało księdza Sylwestra Zycha. Pierwszą próbę zbadania niewyjaśnionych zgonów od 13 grudnia 1981 do 1989 roku podjęła tzw. komisja Rokity. Na 122 przypadki aż 88 prowadziło do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. 

Fot. wawrzyniec.com