Kwidzyn: dożywocie za podwójne zabójstwo

Czarna kartka z kalendarza: 28 grudnia. 28 grudnia 2013 rokuj w mieszkaniu przy ulicy Słowiańskiej w Kwidzynie, zamordowano Michała F. i jego 8-letniego syna Wiktora. Obaj zginęli od uderzeń młotkiem. Zabójcą okazał się znajomy – Łukasz P. Kwidzyn nigdy nie słyszał o takiej zbrodni.

Według prokuratury motywem morderstwa był rabunek. Z mieszkania zamordowanego mężczyzny zginęło m.in. tysiąc zł, 25 funtów brytyjskich i dokumenty, a z parkingu skradziono volkswagena passata.

Podejrzany wyjaśnił, że za zrabowane pieniądze kupił sobie m.in. buty i kurtkę. Łukasz P. wyjaśniał śledczym, że jako bezrobotny był na utrzymaniu dziadka. Podejrzany o zabójstwo i ojciec dziecka znali się.

30-letnia ofiara zabójstwa na co dzień mieszkała i pracowała w Anglii. Michał F. przyjechał do rodzinnego Kwidzyna na święta Bożego Narodzenia. Ciało mężczyzny i jego 8-letniego syna Wiktora znalazł 28 grudnia 2013 r. starszy człowiek, który – pod nieobecność 30-latka – opiekował się jego mieszkaniem i miał klucze do lokalu.

Kwidzyn: kulisy zbrodni

Jak wynika z ustaleń śledczych oskarżony przed zabójstwem zażywał wraz z Michałem F. tzw. dopalacze. W pewnym momencie, pod wpływem tych środków 30-latek zaczął być agresywny i pchnął Łukasza P. na szklany stół, który się rozbił. Następnie poszedł do łazienki po młotek i próbował zamachnąć się nim na oskarżonego. Ten jednak powstrzymał uderzenie. Gdy Michał F. był odwrócony tyłem sam zaatakował go młotkiem. Po kilkunastu uderzeniach narzędziem mężczyzna stracił życie.

Bawiący się w  tym czasie, w innym pokoju, 8-latek próbował uciec przed napastnikiem i nakrył się kołdrą i poduszką na łóżku. Sprawca jednak kilkoma uderzeniami młotka zabił chłopca. Jak tłumaczył w prokuraturze, nie podnosił kołdry, ponieważ bał się widoku swojej ofiary.

– Byłem przerażony, że będzie świadkiem tego, co się stało z jego ojcem. Bałem się konsekwencji tego, co zrobiłem. On mnie dobrze znał, ja lubiłem Wiktora. Bardzo żałuję tego co zrobiłem, chciałbym cofnąć czas, ale wiem, że jest to niemożliwe. Wiem, że zmarnowałem sobie życie, widziałem jak zmasakrowałem dziecko – pokazywali mi zdjęcia – mówił w prokuraturze podejrzany.

We wrześniu 2015 roku roku Sąd Okręgowy w Gdańsku wymierzył Łukaszowi P. karę dożywotniego pozbawienia wolności z zastrzeżeniem, że może skorzystać z warunkowego zwolnienia z odbycia reszty kary nie wcześniej niż po 35 latach odsiadki. Wyrok był zgodny z oczekiwaniami prokuratury, ale odwołała się adwokat oskarżonego, która broniła 23-latka z urzędu. Prosiła o złagodzenie kary. Przekonywała, że Łukasz P. będzie mógł się starać o wyjście na wolność dopiero po 35 latach, co w praktyce oznacza, że nie ma szans na powrót do społeczeństwa. Sąd Apelacyjny w Gdańsku nie wziął jednak pod uwagę jej argumentów i utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.

Fot. pixabay.com

Zabójstwo Moniki Pawłowskiej: sądowy finał. Czytaj TUTAJ.