Makabra w Ciechocinku, bo odmówiła seksu

Makabra w Ciechocinku. W marcu 2015 roku, w jednym z sanatoryjnych pokoi w Ciechocinku, doszło do dantejskich scen. 81-letni pensjonariusz brutalnie zaatakował swoją 77-letnią znajomą, z którą przyjechał na turnus rehabilitacyjny.

Pewnego wieczoru, gdy kobieta odmówiła uprawiania seksu z 81-latkiem, ten wpadł w szał. Rzucił ją na podłogę, uderzał w głowę szklaną butelką. Kiedy ta pękła, zadawał kolejne ciosy kawałkami szkła. Kobiecie udało się wcisnąć guzik bezpieczeństwa znajdujący się w pokoju. Kiedy na miejscu zjawił się personel medyczny, ich oczom ukazał się wyjątkowo brutalny obraz. Zakrwawiona kobieta leżała na podłodze, a mężczyzna siedząc na niej okrakiem, przyduszał ją poduszką. W ręce nieustannie trzymał kawałek butelki. Napastnik został obezwładniony i oddany w ręce policji. Okazało się, że działał w warunkach recydywy. W 2012 roku został warunkowo zwolniony za zabójstwo swojej konkubiny.

Nie tyko makabra w Ciechocinku

Stereotyp numer jeden. Typowy więzień odbywający karę pozbawienia wolności – muskularny i wytatuowany. Łysy młodzieniaszek lub żwawy cwaniak w średnim wieku. Grypsujący. Stereotyp numer dwa. Dziadkowie – poczciwi i uczciwi. Kruche, na wskroś dobre istoty. Z gorącym sercem i miłością wymalowaną w oczach. Srebrna grzywka, ciepły szal i bujany fotel przy kominku. Zdarza się jednak, że obie te sylwetki mieszają się, a ich cechy przeplatają. Wówczas miejsce za kratami zajmuje staruszek, bo czas na wolności właśnie się dla niego skończył.

Wydają się niezdolni do jakichkolwiek przewinień. W końcu to oni sami niezwykle często padają ofiarami oszustów i przestępców. Jednak od każdej reguły, przewidywane są pewne wyjątki. Jednym z nich są dziadkowie, którzy zamiast cukierka, w kieszeni wełnianego swetra trzymają naładowany pistolet. Babcie, które zamiast ciepłego i pełnego miłości uścisku, zwalniają spust kończąc życie. Nie tylko innych, ale i swoje. I choć zmiany psychiczne, biologiczne i społeczne wynikające z procesu starzenia się, wymagałyby dostosowania warunków odbywania kary do ich możliwości, w niektórych przypadkach na resocjalizację jest już o wiele za późno.

Często to oni padają ofiarami. Są celem samym w sobie. Bo łatwi. Bo naiwni. Jak dzieci. Tymczasem metryka ukazuje zupełnie co innego. To osoby doświadczone i nauczone życia. Niektórzy z nich lekcji jednak nie odrobili i na stare lata zasiedli w ławie. Nie szkolnej, a sądowej.

Chcesz poznać inne podobne historie? Sięgnij po Detektywa 1/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Ostatni (na wolności) Dzień Babci i Dziadka). Cały numer do kupienia TUTAJ.