Marianna Dolińska powiesiła czwórkę dzieci

Prasa szeroko opisywała tę tragedię, podkreślając dramatyczne okoliczności, w jakich doszło do zbrodni. Ludzie byli poruszeni nie tylko samym aktem zbrodni, ale także desperacją i beznadzieją, które doprowadziły Mariannę do tak straszliwego czynu. Wiele osób zastanawiało się, jak można było zapobiec tej tragedii i co można zrobić, aby pomóc innym w podobnych sytuacjach. Historia Marianny Dolińskiej stała się symbolem skrajnej rozpaczy i bezradności, jakie mogą dotknąć człowieka w obliczu niewyobrażalnych trudności życiowych.

Marianna Dolińska, mieszkanka wsi Antoniówka pod Radomiem powiesiła czwórkę własnych dzieci. Matka zamordowała dzieci, aby uchronić je przed głodem. 11 grudnia mija 101 lat od tej zbrodni. To było najbardziej makabryczne dzieciobójstwo II Rzeczypospolitej.

Kobieta długo błąkała się z dziećmi po lesie. Rodzina marzła i nie miała nic do jedzenia. Męża Dolińskiej został wcześniej aresztowano za wielokrotne kradzieże. Rodzina pochodziła ze społeczności Romów. Jednak, ani własna społeczność, ani Polacy z okolicznych wsi nie chcieli jej pomóc. W regionie panowała bieda i głód.

Dzień po morderstwie Dolińska zgłosiła sprawę policji. Przyznała, że powiesiła na drzewie czwórkę swoich dzieci, w wieku od 6 miesięcy do 7 lat. Trafiła do aresztu, nie skazano jej, ponieważ psychiatrzy orzekli, że jest niepoczytalna. Cierpiała na chorobę afektywną dwubiegunową, przejawiającą się m.in. występującymi przemiennie skrajnymi nastrojami. Badaniem jej przypadku zajęli się najlepsi polscy psychiatrzy.

Dolińska zmarła w 1928 roku w szpitalu psychiatrycznym w Tworkach.

Marianna Dolińska urodziła się w 1891 roku jako nieślubna córka Aleksandry Dolińskiej. Od najmłodszych lat zmagała się z trudnościami, żyjąc w skrajnej biedzie wśród romskiej społeczności w okolicach Radomia. Jej dzieciństwo i młodość były naznaczone brakiem stabilności i wsparcia, co wpłynęło na jej późniejsze życie.

W 1923 roku jej mąż, który był jedynym żywicielem rodziny, trafił do aresztu za kradzieże. To wydarzenie pozostawiło Mariannę samą z czwórką małych dzieci: Zofią, która miała zaledwie 6 miesięcy, Antonim, 3-letnim chłopcem, Bronisławą, 5-letnią dziewczynką, i Stefanem, najstarszym, 7-letnim synem. Sytuacja życiowa Marianny była niezwykle trudna, a brak wsparcia społecznego i ekonomicznego pogłębiał jej problemy psychiczne. Bez środków do życia i wsparcia ze strony rodziny czy społeczności, Marianna popadła w coraz głębszą rozpacz i bezradność.

Jej codzienność była naznaczona walką o przetrwanie, a każdy dzień przynosił nowe wyzwania. Brak stabilności finansowej i emocjonalnej sprawiał, że Marianna czuła się coraz bardziej osamotniona i bezradna. Jej dzieci, będąc świadkami jej cierpienia, również odczuwały skutki tej trudnej sytuacji. Marianna, nie mając do kogo się zwrócić po pomoc, stopniowo traciła nadzieję na poprawę swojego losu. W miarę jak jej stan psychiczny się pogarszał, zaczęła doświadczać coraz silniejszych objawów depresji i lęku. To ostatecznie doprowadziło do tragicznego finału.

W nocy z 11 na 12 grudnia 1923 roku, Marianna, będąc w stanie głębokiego załamania psychicznego, powiesiła swoje dzieci na drzewie w lesie pod Antoniówką. To mała wieś położona w województwie mazowieckim, niedaleko Radomia. Antoniówka była wówczas niewielką, odizolowaną osadą, otoczoną gęstymi lasami, co sprawiało, że była miejscem cichym i odległym od zgiełku większych miast. To właśnie w tej spokojnej, lecz odizolowanej scenerii, Marianna dokonała swojego desperackiego czynu. Następnego dnia zgłosiła się na posterunek policji w Radomiu i przyznała się do zbrodni. Jej wyznanie wstrząsnęło całą społecznością, a szczegóły zbrodni były szeroko komentowane w prasie.

Policja szybko potwierdziła jej zeznania, a Marianna została aresztowana. Śledztwo trwało pół roku, podczas którego Dolińska była wielokrotnie badana przez psychiatrów. Stwierdzono u niej „psychozę szałowo-posępniczą”, dziś znaną jako choroba afektywna dwubiegunowa. Została skierowana na leczenie do szpitala psychiatrycznego w Tworkach, gdzie zmarła w 1928 roku. Jej przypadek stał się przedmiotem licznych analiz i dyskusji w środowisku medycznym, a także wśród opinii publicznej.

Śledztwo w sprawie morderstwa trwało pół roku. Marianna Dolińska była w tym czasie wielokrotnie przenoszona do kolejnych aresztów w Radomiu i Warszawie. Zaobserwowano u niej częste i gwałtowne zmiany psychiczne: miewała napady szału, autoagresji lub popadała w kilkudniowy stupor. Zbadano ją przez najlepszych ówczesnych psychiatrów. Orzekli, że była tylko „neutralnym sprawcą zbrodni, osobą pozbawioną w momencie dokonania czynu świadomości konsekwencji”.

Została skierowana na obserwację i leczenie do szpitala psychiatrycznego w Tworkach, gdzie zaopiekował się nią dyrektor ośrodka Witold Łuniewski. Rozpoznał u chorej „psychozę szałowo-posępniczą”, dziś zwaną chorobą afektywną dwubiegunową. Później w „Roczniku Psychiatrycznym” nazwał jej przypadek „psychopatologiczną próbą dokonania rozszerzonego samobójstwa, którego chora nie doprowadziła do końca”.

Historia Marianny Dolińskiej jest tragicznym przykładem, jak skrajna bieda i brak wsparcia mogą prowadzić do niewyobrażalnych tragedii. Jej przypadek pokazuje również, jak ważne jest zrozumienie i leczenie chorób psychicznych. Współczesne podejście do zdrowia psychicznego obejmuje nie tylko leczenie farmakologiczne, ale także terapię psychologiczną, wsparcie społeczne i edukację na temat zdrowia psychicznego. Dzięki temu osoby cierpiące na choroby psychiczne mogą otrzymać kompleksową pomoc, która pozwala im na lepsze funkcjonowanie w społeczeństwie. Wsparcie ze strony rodziny, przyjaciół i społeczności jest kluczowe w procesie zdrowienia. Edukacja na temat zdrowia psychicznego pomaga również w walce z stygmatyzacją i uprzedzeniami, które często towarzyszą chorobom psychicznym. Współczesne podejście do zdrowia psychicznego i wsparcia społecznego mogłoby zapobiec takim tragediom. Dolińska, będąc ofiarą swoich okoliczności i choroby, pozostaje symbolem potrzeby empatii i wsparcia dla osób znajdujących się w kryzysie psychicznym.

W roku śmierci Dolińskiej, Witold Łuniewski opublikował w „Roczniku Psychiatrycznym” artykuł „Psychoza szałowo-posępnicza w kazuistyce sądowo-psychiatrycznej”. W pracy znalazły się m.in. opisy zbrodni dokonanych przez osoby cierpiące na tę chorobę. Przypadek Dolińskiej zajął ćwierć strony. Zilustrowano go dwiema fotografiami – zdjęciem Marianny w szpitalnym ogrodzie oraz zdjęciem zabitych przez nią dzieci. Była to pierwsza publikacja zdjęcia powieszonych dzieci.

Druga publikacja miała miejsce w „Podręczniku medycyny sądowej dla studentów i lekarzy”. Wydanym w 1948 roku przez Wiktora Grzywo-Dąbrowskiego, profesora Uniwersytetu Warszawskiego i członka komitetu redakcyjnego „Rocznika Psychiatrycznego”. Zdjęcie w podręczniku różniło się od zdjęcia, które opublikowanego w artykule Łuniewskiej. Było z innej perspektywy.

Z niewyjaśnionych do dziś przyczyn trzecia wersja zdjęcia została z czasem uznana za ilustrację zbrodni wykonanej na polskich dzieciach przez UPA w 1943 roku.

Wersja ta przedstawia powieszone dzieci z jeszcze innej perspektywy, a dodatkowo zdjęcie jest lustrzanym odbiciem dwóch pozostałych wersji. Na zdjęciu znajdują się jasne, poszarpane rysy, które zostały uznane przez niektórych komentatorów za drut kolczasty. W rzeczywistości są to rysy na negatywie lub ślady zginania odbitki.

Najwcześniejsza odnaleziona publikacja zawierająca taką interpretację zdjęcia pochodzi z nru 3 wrocławskiego czasopisma „Na Rubieży” z 1993, w którym zdjęcie zostało podpisane: Dzieci polskie zamęczone i pomordowane przez oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii w okolicy wsi Kozowa, w woj. tarnopolskim, jesienią 1943 roku. Dwa lata później pojawiło się w pracy Jerzego Węgierskiego z podpisem zamordowane przez oddziały SS-Galicja dzieci polskie w rejonie Kozowej (pow. brzeżański).