Mariusz Sowiński, czyli „Wampir ze Stefankowic”

Czarna kartka z kalendarza: 26 marca. 26 marca 1976 roku urodził się Mariusz Sowiński nazywany „Wampirem ze Stefankowic”. Zabójca, gwałciciel, sadysta, zoofil i gerontofil.

Mariusz Sowiński po raz pierwszy zaatakował jak miał 18 lat. Pierwszego zabójstwa dokonał 9 października 1994 roku. Jego ofiarą była niewidoma, 63-letnia Zofia K. Sowiński najpierw ją zgwałcił, później zabił. Drugą ofiarą była 83-letnia Antonina E. Ją również zgwałcił i zamordował (aby zatrzeć ślady, podpalił jej dom). Rok później, w Hrubieszowie, zaatakował 36-letnią Wiesławę Ł., zgwałcił ją i zamordował. Czwartą ofiarą była Genowefa S., zgwałcił ją i udusił.

Dopiero ta ostatnia zbrodnia doprowadziła mundurowych do Sowińskiego, który był wtedy poborowym żołnierzem w Nadwiślańskich Jednostkach MSWiA w Sanoku. A w rodzinnej miejscowości zjawił się na tzw. przepustce. 

Były dożynki. Mariusz wypił sporo wina i późną nocą zaatakował Genowefę F., a po zabiciu jej wrócił na zabawę.

Mariusz Sowiński został zatrzymany 4 września 1997 roku. Przyznał się do wszystkich zabójstw. Podczas wizji lokalnej bez jakiegokolwiek skrępowania i emocji pokazywał, którędy wchodził do domu ofiar, jak je rozbierał, dusił, gwałcił i mordował.

Mariusz Sowiński skazany na dożywocie

Gdy Sowiński był badany przez lekarzy przyznał się do zaburzeń preferencji seksualnych. Ponoć w wieku 15 lat zaczął interesować się zwierzętami ze swojego gospodarstwa. Łapał kury, skręcał im kark a później gwałcił. To samo działo się z krowami. Wieszał je na drzewie w lesie lub dusił łańcuchem, a później zaspokajał swoje chore fantazje. Bez skrępowania mówił o tym, że „u niego w domu była spokojna krowa i obywał z nią stosunki, gdy tylko miał okazję”.

Gdy biegli pytali go o ocenę swojego postępowania, powiedział, że źle zrobił, ale był to siła wyższa i nie ma wyrzutów sumienia.

Proces ruszył w 1998 roku. Sowińskiemu postawiono zarzut poczwórnego zgwałcenia i zabójstwa. Obrona twierdziła, że mężczyzna jest chory psychicznie, dlatego nie powinien odpowiadać za swoje czyny. Ostatecznie Sąd Okręgowy w Zamościu wymierzył mu karę dożywotniego pozbawienia wolności z możliwością warunkowego przedterminowego zwolnienia po odbyciu 50 lat kary.

Mariusz Sowiński od 2004 roku prosił o akt łaski każdego prezydenta kraju. Podkreśla, iż jest chorym człowiekiem i musi rozpocząć odpowiednie leczenie. Pisał też, że się nawrócił.