Mary Bell poszła w ślady matki

Mary Bell to jedna z najmłodszych morderczyń, o jakich słyszał świat. Urodziła się w 1957 roku w Wielkiej Brytanii. Pierwszej zbrodni dopuściła się w przeddzień 11. urodzin.

Zaciągnęła wówczas 4-letniego Martina do opuszczonego domu, gdzie go udusiła. Na pogrzebie chłopca podeszła do jego rodziców i poprosiła, by umożliwili jej zobaczenie zwłok. Podstaw zwyrodniałej natury Mary doszukuje się w jej dzieciństwie. Dziewczyna była nieślubną córką 17-letniej prostytutki, Beth. Od najmłodszych lat była przyzwyczajona do przemocy, wykorzystywania i poniżania. Twierdziła, że odkąd skończyła 6 lat, matka zmuszała ją do uprawiania prostytucji. Często patrzyła na to, jak Beth świadczy usługi seksualne, po czym sama była wykorzystywana przez klientów matki. Kiedy coś przeskrobała, rodzicielka zabierała ją pod budynek ośrodka adopcyjnego grożąc, że ją tam zostawi. Według świadków, matka nie raz próbowała pozbyć się swojej córki, pozorując szereg wypadków, które miały doprowadzić do wielu urazów mózgu. Konsekwencją ich miał być brak kontroli ruchu i świadomości podejmowanych działań. Kiedy Mary trafiła za kraty, Beth Bell opowiadała jej historię w prasie, sprzedając fragmenty rzekomego pamiętnika córki.

Nie tylko sprawa Mary Bell

W jaki sposób ludzie zostają mordercami? Na to pytanie postanowiła odpowiedzieć profesor kryminologii, Elizabeth Yardley. Wyodrębniła ona… trzy typy matek, które mogą mieć predyspozycje do wychowania morderców. Kobieta przekonuje, że matki same wychowują sobie zbrodniarzy i jest to nierozerwalnie związane z ich naturalną rolą w społeczeństwie.

Według teorii przywiązania, więź jaka tworzy się pomiędzy dzieckiem a matką, stanowi fundament zdrowia psychicznego i ma ogromny wpływ na rozwój społeczny. To matka uczy tego, czym jest miłość, jak okazywać uczucia i w jaki sposób budować relacje ze społeczeństwem. Jakość relacji kształtowana w rodzinie rzutuje na wszystkie inne stosunki na przestrzeni całego życia. Według badań, większość seryjnych morderców rzeczywiście określa swoje relacje z matkami jako chłodne i pozbawione emocji. Nie jest to jednak regułą… Są matki, które trwają przy dziecku. Na dobre i na złe. Od początku do samego końca.

Czy zbrodnię można wyssać z mlekiem matki? Czy dziecko wychowuje matka mordercy, czy po prostu matka? Psychologowie są zgodni co do jednego – konsekwencją zaniedbań ze strony rodziców jest brak umiejętności odróżnienia dobra od zła. Na osobowość psychopatyczną wpływ mają jednak dwa czynniki – zarówno te biologiczne, jak i środowiskowe. W końcu nie każdy człowiek z trudnym dzieciństwem i traumatyczną przeszłością wkroczy na ścieżkę zbrodni. W przypadku niektórych wstrząsające doświadczenia rozpoczynają się w chwili popełnienia zbrodni. Innych, popychają do niej… same matki.

Interesują Cię podobne historie? Sięgnij po Detektywa 5/2022 (tekst Anny Rychlewicz pt. Zbrodnia wyssane z mlekiem matki). Cały numer do kupienia TUTAJ.