Maxim w Gdyni: Co dalej ze słynnym lokalem?

Maxim w Gdyni to legendarny night club, który w latach 80. był jednym z najbardziej ekskluzywnych lokali PRL – u. Spotykali się tam bossowie półświatka. O tym kultowym lokalu śpiewał Lady Punk w piosence „Tańcz, głupia tańcz”. Słynny lokal choć nie istnieje już od kilkunastu lat, budzi emocje i rozpala wyobraźnię.

Klub Maxim za czasów PRL stanowił artystyczną i towarzyską mekkę nie tylko na Wybrzeżu, ale w skali całego kraju. To był klub, gdzie dzierlatki mogły poznać bogatych panów, działający poza nawiasem socrealistycznej gospodarki przemysłowcy, bo jeszcze nie biznesmeni, mogli wymienić się swymi kontaktami, gwiazdy estrady miały okazję załapać się na jakiś dodatkowy koncert. Byle kogo tu nie wpuszczano. Żeby znaleźć się w Maximie, trzeba było albo odpowiednio wyglądać, albo mieść w portfelu odpowiedni gruby plik Koperników.

Lokal ulokowano na skarpie, posiadał piękny taras, z którego widać było morze. Przybywali tu marynarze, mający do pozostawienia nadmiar twardej waluty i niepohamowane hormony. Pod Maxima podjeżdżały limuzyny, jakich jeździło jedynie kilka lub najwyżej kilkanaście po PRL-owskich drogach. Z tych aut wysiadały panie w futrach z norek, obwieszone złotem i brylantami.

Maxim w Gdyni i słynni “Nikoś”

Właścicielem tego edenu był doktor nauk humanistycznych  M.A. , znany w środowisku pod pseudonimem Mecenas. Zaczynał od importu automatów muzycznych, czyli popularnych „jukeboksów”. Zamiłowanie Mecenasa do muzyki nie ograniczało się wyłącznie do sprzętu. Mecenas był najważniejszą postacią w całym Trójmieście, człowiekiem tak wpływowym, że w połowie lat 70-tych musiał sobie już zatrudnić ochroniarza. Ów młody człowiek nazywał się Nikodem Skotarczak.

Mniej więcej pod koniec lat 70-tych w Maximie pojawiła się nowa grupa społeczna. Już nie artyści, przemysłowcy, kapusie i kombinatorzy, lecz najprawdziwsza mafia. To nie byli dresiarze z amstaffami na smyczach, lecz wyciszeni, uprzejmi, uśmiechnięci ludzie tworzący kodeks i podstawy dla tego, co później wybuchło w Pruszkowie. Wybrzeże stanowiło naturalne żerowisko dla mafii, gdyż blisko było stąd do NRD, czyli na przykład do Rostocka i innych nadmorskich miast, gdzie można było kraść, ile popadnie.

W Maximie wieczory spędzały największe gwiazdy PRL-owskiego show-biznesu jak Violetta Villas czy Bohdan Łazuka. Przesiadywali tu jednak także pracownicy służby bezpieczeństwa czy miejscowi przestępcy, których stać było na zabawę w tak renomowanym klubie –  jeden drink w Maximie kosztował bowiem równowartość średniej miesięcznej, robotniczej pensji. Skąpo odziane kelnerki serwowały szampana za ówczesne 1.5 mln złotych i wykwintne dania. Jak głoszą legendy, podawano na tacach krewetki i kokainę. Każdy, kto coś znaczył, chciał bywać w „Maximie”. Pod lokal podjeżdżały limuzyny, z którego wysiadały panie w drogich futrach obwieszonych biżuterią i wystrojeni panowie, którzy bawili się tutaj do białego rana. Imprezy często przenosiły się na gdyńskie molo. Bawiono się tutaj, robiono duże pieniądze, zakochiwano, zdradzano…

Oczko, Słowik, Wariat czy Kiełbasa

W Maximie zjawiały się takie legendy półświatka jak Oczko, Słowik, Wariat czy Kiełbasa. Znany był również Turysta, który uchodził za najbardziej renomowanego gangstera rdzennie pomorskiego. No i oczywiście Nikodem Skotarczak, znany od momentu przejścia na ciemną stronę mocy jako Nikoś, wkrótce po tym, jak porzucił stanowisko ochroniarza Mecenasa i został najpotężniejszym na Wybrzeżu gangsterem.

W Maximie powstały sceny do serialu „07 zgłoś się”, „Czterdziestolatek. Dwadzieścia lat później” i „Smażalnia story”. Kilku malarzy uwieczniło lokal na swoich obrazach.

Lokal rozsławił na cały kraj zespół Lady Punk, który napisał w 1981 roku o Maximie piosenkę „Tańcz, głupia tańcz” („U Maxima w Gdyni znów cię widział ktoś sypał zielonymi mahoniowy gość Boney M. zagrało, kelner zgiął się wpół, potem odjechało złote BMW”). Autorem słów do piosenki jest Andrzej Mogielnicki, którego do kultowej restauracji zaprosił znajomy z Trójmiasta.

Maxim w Gdyni i historia upadku

Po zmianie ustroju klub zaczął podupadać. Przyczyniły się do tego kłopoty finansowe założyciela lokalu, który popadł w długi. Jeszcze w latach 90., imprezy uwielbiali tu urządzać lokalni gangsterzy. Klub coraz bardziej stracił na renomie.

Na początku naszego stulecia Maxim przeszedł w ręce inwestora z Warszawy, który wyremontował cały lokal. Chciał powrócić do dawnej świetności tego miejsca, ale mu się nie udało. W 2004 roku kultowy Maxim zamknięto

Kilka lat temu sąd wydał wyrok, który nakazał zwrócić nieruchomość miastu. Należący dziś do miasta teren, w 2008 roku wystawiono na licytację. Nikt się jednak nie zgłosił do kupna działki.

Do 2022 roku obiekt nie znalazł nabywcy. Obecnie, ten kultowy budynek jest zdewastowany i zniszczony. Mieszkają w nim bezdomni. W środku widać jeszcze ślady dawnego wystroju. Na ścianie, ktoś sprayem napisał „Tańcz, głupia tańcz, swoim życiem się baw”…

Gdanskastrefa.com, tunguska.pl, strefalivestyl.pl

Fot. wikipedia.org