ZAGADKA KRYMINALNA: Mąż podejrzewał żonę o…:

Pod koniec stycznia 2021 roku wprowadzone w ramach walki z COVID-19 liczne restrykcje, nadal obowiązywały. Zamknięte były m.in. kina, teatry, siłownie, galerie handlowe i restauracje. To jednak tak bardzo nie martwiło mecenas Kingę G., jak fakt, że nieczynne były także hotele. Prawniczka i jej mąż mieszkali w Katowicach. Ona uwielbiała Warszawę. Bywała tu bardzo często.

Po pierwsze zawodowo, a po drugie miała w stolicy kilkoro znajomych z koła literackiego im. K. K. Baczyńskiego, którego była aktywnym członkiem. Przynajmniej raz w miesiącu odbywały się zebrania, na które chętnie się stawiała. Przez pandemię, ku rozpaczy wszystkich członków, spotkania zostały zawieszone do odwołania.

Jednak pod koniec stycznia Kinga G. musiała przyjechać do stolicy na rozprawę. Chciała przybyć dzień wcześniej, aby – jak tłumaczyła mężowi – na sali sądowej być w pełni sił. Znajomi proponowali, by zatrzymała się u nich. Ona jednak nie lubiła nocować „po ludziach”. Wolała hotelowy standard. Tym razem też udało się jej zatrzymać w hotelu, ponieważ obostrzenia miały pewne wyjątki. Z obiektów hotelarskich mogli korzystać m.in. prawnicy przyjeżdżający na jedną noc przed rozprawą. Musieli tylko przedstawić stosowny dokument i skorzystać z usług wytypowanych obiektów. Mąż Kingi G. proponował, że weźmie urlop i ją zawiezie, ale ona kategorycznie się sprzeciwiła, tłumacząc, że lubi jeździć pociągami.

Kinga G. zameldowała się w Marriottcie i podziwiała Warszawę z 35. piętra. Ten nocleg do tanich nie należał, ale pani mecenas w każdej sytuacji szukała plusów: dzięki tej lokalizacji nie musiała brać taksówki, tylko wysiadła z pociągu i pomknęła prosto do hotelu.

Zazdrosny mąż

Mąż Kingi G. nie był zadowolony, kiedy żona wyjeżdżała. Był o nią chorobliwie zazdrosny. Nie ma się co dziwić, bo atrakcyjna pani mecenas wywoływała poruszenie wśród mężczyzn. Podejrzewał, że Kinga ma romans, ale nie miał dowodów. Obawiał się, że wpadł jej w oko jakiś literat z tej bandy „nudziarzy” – jak w myślach nazywał koło literackie, do którego należała jego żona.

     „Może podesłałabyś mi jakieś swoje zdjęcie na dobranoc” – Michał G. napisał SMS-a do żony.

     Kinga wiedziała, że w ten sposób sprawdza czy grzecznie siedzi w hotelu. Po kilkunastu minutach wysłała mężowi zdjęcie.

     Po chwili wysłała jeszcze SMS-a: „Właśnie wyszłam spod prysznica. Zaraz idę na spacer, zanim zrobi się późno”.

Michał rozmarzył się spoglądając na zdjęcie żony. „Tylko załóż czapkę i szalik, kochanie” – odpisał i po kilkunastu sekundach dostał odpowiedź: „Nie martw się, przecież wiesz jak nie lubię marznąć w głowę ;-)”

Był zadowolony, że Kinga tak szybko wysłała mu fotografię i jeszcze szybciej odpisała. Zazwyczaj, kiedy informowała go, że wybiera się do  miasta, odchodził od zmysłów. Tym razem jednak był spokojny. Przez koronowirusa wszystko było pozamykane, więc żonie pozostawał faktycznie tylko spacer. Zadowolony i spokojny wyciągnął się na kanapie. Nagle podniósł się gwałtownie, chwycił za telefon i zadzwonił do żony:

     – Kto jest z Tobą w pokoju? – wrzasnął do słuchawki, kiedy odebrała.

     Dlaczego  mąż podejrzewał, że żona nie jest sama?

Chcesz poznać odpowiedź na tę zagadkę kryminalną? Zajrzyj do Detektywa Wydanie Specjalne 1/2021 (Zagadka kryminalna: Zdjęcie z Warszawy). Do kupienia TUTAJ.