Meksyk: Zabójca miał staruszki na celowniku

Zagrożona była każda kobieta w wieku od 60 do 90 lat. Zabójca zdobywał ich zaufanie, wchodził do ich domów i mordował. Przez wiele lat policja była bezradna wobec zbrodniarza, nie bez swojej winy, bowiem prowadzone w opieszały sposób działania, z pewnością przyczyniły się do zgonów kolejnych osób. Jak Meksyk poradził sobie z tą sprawą?

W 2005 rok w w Meksyku odbyła się odbyła się konferencja kryminalistyczna. Jednym z prelegentów był pracownik Ministerstwa Sprawiedliwości, który z całą powagą należną sytuacji poinformował, że w stolicy kraju grasuje seryjny zabójca:
– To dla nas coś nowego i przerażającego. Bezdyskusyjnie możemy potwierdzić, że mamy u siebie seryjnego zabójcę. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyliśmy. Takie rzeczy dzieją się w Stanach Zjednoczonych, w filmach. Jednak przemoc i zbrodnie, tak jak inne zjawiska, ulegają globalizacji. „El Mataviejitas” jest jednym z przykładów.

Wspomniany zabójca grasował w stolicy kraju (Meksyk) od końca lat 90. XX wieku. Po kolejnym wykrytym morderstwie, tamtejsza policja nakreśliła wzór, według którego postępował zbrodniarz. Dostawał się do domów swoich ofiar nie używając przemocy czy siły. Pozorował, że jest pracownikiem opieki społecznej lub pielęgniarzem. Oferował pomoc w codziennych czynnościach, zrobieniu zakupów bądź prania. Dramat rozgrywał się dopiero, gdy zamknęły się za nim drzwi. Wtedy minuty życia ofiar były już policzone. Napastnik atakował je. Preferował dwa sposoby odbierania życia: uduszenie bądź śmiertelne pobicie. Do pierwszego celu używał stetoskopu, rajstop, kabla telefonicznego, do drugiego jakiegokolwiek ciężkiego przedmiotu, który akurat był pod ręką.

Meksyk i błędy policji

Zanim w listopadzie 2005 roku policja doszła do wniosku, że mają do czynienia z seryjnym zabójcą, minęło sporo czasu, przyjęto wiele błędnych założeń. Wcześniej śledczy uznawali doniesienia o seryjnym mordercy za sensacje medialne i nie dopuszczali do siebie myśli, że jest w nich ziarno prawdy. Gdy już przyznali, że dziennikarze mają rację, nadal mieli twardy orzech do zgryzienia, bowiem nie było żadnych konkretnych tropów mogących pomóc w ustaleniu tożsamości zbrodniarza.

Funkcjonariusze z góry założyli, że zabójcą jest mężczyzna. Świadczy o tym również przydomek nadany zbrodniarzowi, zaczynający się od „el” –
„El Mataviejitas”, co w języku hiszpańskim wskazuje na rodzaj męski. Nawet przez sekundę nie dopuszczali myśli, że zabijać może kobieta…
Zanim jednak prawda wyszła na jaw, dochodzenie było prowadzone pod jednym kątem – szukano mężczyzny. W związku z tym o pomoc w ustaleniu cech podejrzanego zwrócono się nawet do amerykańskich służb.

***

Założono, że jest nim wysoki mężczyzna w średnim wieku, przedstawiciel wyższej klasy średniej. Nie zmieniono zdania nawet wtedy, gdy pojawiły się pierwsze relacje świadków, wskazujące na to, że zabójcą może być kobieta. Osoby, które dostarczały policji informacje opowiadały, że zbrodniarz nosił damskie ubrania, ale śledczy uznali, że mógł to robić dla zmyłki. Nie przekonała ich nawet informacja o tym, że wysoka kobieta ubrana w czerwoną bluzkę była widziana, kiedy opuszczała miejsce zbrodni.
W styczniu 2006 roku mundurowi zdecydowali się na kolejny dziwny ruch: zaczęli sprawdzać odciski palców zwłok trafiających do miejskiej kostnicy, wysnuli bowiem teorię, że „El Mataviejitas” mógł popełnić samobójstwo. Nie przyniosło to żadnego skutku, a jedynie po raz kolejny podważyło zaufanie do służb mundurowych.

Następnym błędem było niedostrzeżenie jednej cechy wspólnej wszystkich ofiar – były beneficjentkami rządowego programu pomocowego. Wychwycenie tego faktu zajęło mundurowym aż 5 lat! Nieudolnie prowadzone śledztwo było pod ostrzałem opinii publicznej. Media i społeczeństwo burzyły się, że lata mijają, giną kolejne kobiety, a funkcjonariusze nie potrafią sobie poradzić ze sprawą.

Meksyk: Staruszki na przynętę

Pewnego rodzaju przełom nastąpił wraz ze śmiercią Carmen Camili González Miguel. 82-latka nie była nikomu nieznaną osobą. Zabójca pozbawił życia matkę jednego z czołowych kryminologów w kraju, Luisa Rafaela Moreno Gonzáleza. Mężczyzna zaczął naciskać na śledczych, by w końcu na poważnie zajęli się sprawą tajemniczego zbrodniarza i można powiedzieć, że śledztwo nabrało tempa.

Chcesz poznać kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa Wydanie Specjalne 4/2022 (tekst Anny Frej pt. “Staruszki na celowniku”). Cały numer do kupienia TUTAJ.