Morderca spod Częstochowy: obława bez końca?

Morderca spod Częstochowy: Jacek Jaworek, podejrzewany o zamordowanie swojego brata, bratowej oraz ich 17-letniego syna, wciąż jest poszukiwany. Śledczy badają każdy trop i sygnał, łącznie z hipotezą o rzekomym samobójstwie mężczyzny. Mieszkańcy Borowców (woj. śląskie), gdzie doszło do tragedii, są jednak przekonani, że nie targnął się na swoje życie. Żyją też w strachu, że 52-latek wróci. – On wie o nas wszystko – mówią. 

O tym, jak policja bardzo poważnie traktuje każdy sygnał niech świadczy przykład z Wielkopolski, a dokładniej ze wsi Kawcza, opisany przez portal rawicz24.pl.

Po Kawczu miała „kręcić się” nieznajoma osoba. Gdy zaistniał cień podejrzenia, że to poszukiwany listem gończym Jacek Jaworek, podejrzewany o potrójne zabójstwo, wezwano policję. Kilkanaście dni temu mieszkańcy Kawcza zauważyli, że w ich miejscowości „kręci” się obca osoba. Szczególnie miała upodobać sobie jedną z posesji, na terenie której różne rzeczy poprzestawiano i znajdywano także opakowania po żywności. Wybito także szybę w budynku gospodarczym.

Niepokojące ślady

– Na początku myśleliśmy, że to osoba bezdomna, która kiedyś pojawiała się w naszej okolicy, ale z czasem uznaliśmy, że to jednak nie ona, bo tu było widać ślady, jakiejś obecności, ale samego człowieka nie bardzo. Widziała go tylko jedna z kobiet i utrzymywała, że on musiał też wejść do jej domu – relacjonuje sołtys Kawcza, Szymon Chróściński.

Przyznaje, że na początku nie bardzo wierzyli w to, że ktoś chodzi po obejściach, ale gdy w charakterystyczny sposób celowo ułożyli różne przedmioty na terenie jednego z gospodarstw i następnego dnia zmieniły one swoje miejsce, zaczęli się niepokoić.

– Na dodatek, przez kilka dni w pobliżu bloków stało nieznane nam auto na częstochowskich blachach, a osoba, która jako jedyna dostrzegła nieznajomego, stwierdziła, że wygląda podobnie do człowieka pokazywanego w telewizji – opisuje sołtys.

Jak mówi, chodziło o Jacka Jaworka, podejrzewanego o zamordowanie trzyosobowej rodziny w Borowcach koło Dąbrowy Zielonej w powiecie częstochowskim. Jaworek poszukiwany jest listem gończym – prokurator zdecydował o zaocznym przedstawieniu mu zarzutów potrójnego zabójstwa, co stało się podstawą wniosku o aresztowanie. Poszukiwany mężczyzna może mieć przy sobie broń.

Morderca spod Częstochowy: Sprawdzono, nikogo nie znaleziono

Mieszkanka wsi utrzymywała, że widziała osobę o podobnym rysopisie w pobliżu płotu posesji, którą zamieszkuje, a następnie mężczyzna miał uciec w pole kukurydzy. Choć nikt więcej, podejrzanego człowieka nie widział, postanowiono wezwać policję. Zgłoszenie przyjęła szefowa bojanowskiego rewiru dzielnicowych. Gdy zaistniało podejrzenie, że może chodzić o Jaworka, na miejsce wysłano kilka radiowozów.

– Miało to miejsce w środę, 28 lipca. Służby obstawiły pole, ale nikogo nie znaleziono – relacjonuje Szymon Chróściński.

Policja potwierdza, że prowadziła działania na terenie gminy Bojanowo.

– Otrzymaliśmy powiadomienie od kobiety, że Jacek Jaworek był u niej w domu pod jej nieobecność, najadł się, wykąpał i wyszedł – relacjonuje asp. sztab. Beata Jarczewska, oficer prasowy KPP w Rawiczu. Do Kawcza udało się kilka patroli policji.

Funkcjonariusze porozmawiali ze zgłaszającą. Z ich ustaleń wynikało, że oprócz niej, nikt więcej mężczyzny nie widział. Sprawdzono także okolicę, jednak nikogo nie odnaleziono. Zdaniem policji, zgłoszenie okazało się nieprawdziwe.

Morderca spod Częstochowy: przypomnijmy fakty

Nie wiadomo, gdzie jest Jacek Jaworek. 52-latka podejrzewa się o dokonanie zbrodni w Borowcach pod Częstochową – zamordowanie swojego 44-letniego brata, jego żony oraz ich 17-letniego syna. Ciała całej trójki policja znalazła w ich domu jednorodzinnym 10 lipca. Jedynym, który przeżył, jest 13-letni chłopak, młodszy syn zabitego małżeństwa. 

Domniemany sprawca w ostatnim czasie mieszkał z rodziną po opuszczeniu zakładu karnego, gdzie odbywał karę pozbawienia wolności w związku z uchylaniem się od płacenia alimentów. Wiadomo również, że sprawy spadkowe między braćmi nie były uregulowane, co zdaniem śledczych miało być powodem awantury, która skończyła się śmiercią trzech osób.

Jacek Jaworek żyje? Mieszkańcy Borowców nie mają wątpliwości

Mieszkańcy wsi, w której doszło do zbrodni, wciąż nie mogą dojść do siebie. W rozmowie z „Faktem” przyznają, że dręczą ich myśli i wspomnienia dotyczące tej tragedii. – Jak się nie bać? Zanim zabił swoją rodzinę, mówił, że nas wszystkich powystrzela – mówi pani Henryka, krewna rodziny. W tej oraz sąsiedniej wsi (gdzie mieszka m.in. siostra Jaworków) regularnie pojawią się policyjne patrole. 

Śledczy nie wykluczają, że mężczyzna mógł popełnić samobójstwo, ale sąsiedzi ani krewni nie wierzą w tę hipotezę. – My tu nie wychodzimy poza obręb ogrodzenia… Jak go znam, to nie jest taki typ człowieka, żeby krzywdę sobie zrobił – przekonują. Kuzynka sprawcy dodaje:

Morderca spod Częstochowy czyta gazety, internet. On wie o nas wszystko. Gdzieś się ukrywa… Kto wie, czy na Ukrainie go nie ma? Gdyby chciał popełnić samobójstwo, zrobiłby to przed domem. Zabił brata i jego rodzinę, czy jest jeszcze coś gorszego? A nie zrobił tego, gdy wybiegł z domu

Policyjna ochrona

– Ludzie próbują odbudować swoją psychikę. Nie jest łatwo. Jak czymś się zajmę, myśli ulatują. Wystarczy chwila, wracają natrętne. Ciągle mam twarze Justyny, Janusza i Kuby przed oczami – wyznaje z kolei pani Aleksandra, sołtys Borowców.

Wiadomo, że młodszy syn zmarłych – 13-letni Gianni – nie mieszka już we wsi, ale zapewniono mu policyjną ochronę. 

Tuż po zabójstwie Jaworek uciekł. Aktualnie jest poszukiwany listem gończym, Europejskim Nakazem Aresztowania, wystawiono za nim także czerwoną notę Interpolu. 16 lipca komendant wojewódzki policji w Katowicach wyznaczył też nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych za informacje, które pomogą zatrzymać Jaworka lub odnaleźć jego ciało.

Źródło: radiozet.pl, rawicz24.pl

Fot. Pixabay.com


Kto zabił Beatę P. Sprawa nierozwiązana. ZOBACZ.