Morderstwo Teresy Kosman: wyrok po 23 latach

W tej sprawie o sukcesie zadecydowało dobre zabezpieczenie śladów na miejscu zdarzenia, ponieważ oprócz innych dowodów zabezpieczono ślad krwi na ladzie sklepowej na miejscu zbrodni i był to ślad niepochodzący od pokrzywdzonej. Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie przeprowadził badanie tej próbki i wyizolowano profil genetyczny potencjalnego sprawcy. Wiadomo było, że jest to mężczyzna w przedziale wiekowym około 15-25 lat. Rozpoczęły się poszukiwania, to znaczy przesiewowe badania. To było bardzo dużo pracy i wielkie koszty z tym związane.

Te badania przesiewowe przeprowadzono u 672 mężczyzn z Niedomic i okolic. Doprowadziło to do natrafienia na osoby o profilu podobnym, częściowo zgodnym do oskarżonego i wiadomo było, że osobą, która zostawiła ślad na tej ladzie sklepowej, jest mężczyzna z nim spokrewniony. Na skutek tego, czynności prowadzone ponad 20 lat przez 'Archiwum X’ doprowadziły do oskarżonego Marka T., który wówczas przebywał w zakładzie karnym odbywając karę pozbawienia wolności w innej sprawie. Po pobraniu od niego materiału DNA i zbadaniu okazało się, że ten profil genetyczny jest zgodny, co potwierdzili biegli.

Morderstwo Teresy Kosman miało miejsce 23 stycznia 2001 roku w Niedomicach koło Tarnowa (woj. małopolskie). Sprawca zadał jej 21 ciosów. Przez ponad 20 lat sprawa była niewyjaśniona. Wreszcie jesienią 2022 roku zatrzymano podejrzanego.

23 stycznie 2001 roku  jeden z uczniów miejscowej zasadniczej szkoły zawodowej i praktykant w pobliskim zakładzie przyszedł na zakupy około 16:50. Jego słowa potwierdza zapis z kasy fiskalnej. O godzinie 17:21 ktoś kupił dwa listki gumy do żucia. Uczeń, którego Teresa Kosman obsługiwała przed 17:00, pojawił się w okolicy sklepu jeszcze raz, około 17:30. Chciał nabyć coś do jedzenia, jednak ze względu na późną porę miał zamiar udać się do innego, dłużej otwartego sklepiku, położonego nieco dalej.

Po drodze zauważył jednak, że drzwi niewielkiego budynku, w którym pracowała 35-latka, są otwarte. Wszedł więc do środka i jego oczom ukazał się makabryczny widok. Ekspedientka leżała na podłodze w kałuży krwi. Wkrótce na miejsce przybyła policja, a zaraz za nią karetka pogotowia. Lekarz prawie pół godziny bezskutecznie próbował reanimować Teresę. Kobieta nie żyła. Sprawcy zbrodni nie udało się odnaleźć.

Sklep, w którym pracowała Teresa Kosman, znajdował się w centrum miejscowości, na rogu ulicy Kolejowej i Tarnowskiej. W pobliżu niewielkiego budynku funkcjonowały Głuchołaskie Zakłady Papiernicze, które do dziś produkują chusteczki higieniczne, ręczniki kuchenne i papier toaletowy. Jeziorany, jak nazywali swój sklepik mieszkańcy Niedomic, były dobrze widoczne z głównej drogi, prowadzącej z Tarnowa do Żabna. Dzięki temu na zakupy wstępowały również osoby będące we wsi przejazdem.

Sama okolica wokół budynku była niestety dość nieciekawa, zasiedlona przez lokalny element. W przeszłości, kiedy jeszcze nie istniały alarmy, zdarzały się nocne włamania w celach rabunkowych. Jednak gdy właściciele marketów zainstalowali w nich odpowiednie urządzenia, problem zniknął. Mieszkańcy nie obawiali się o swoje dzieci, na ulicach panował spokój, brak było burd i bijatyk. Amatorzy wysokoprocentowych trunków, którzy raczyli się nim za sklepem, lubili i szanowali Teresę.

 W okresie, w którym rozegrała się tragedia, Jeziorany były otwarte w dni powszednie od 6:00 do 17:30. Zatrudnione kobiety pracowały na dwie zmiany, dlatego w lokalu najczęściej była obecna tylko jedna z ekspedientek. W dość ciasnym wnętrzu towar podawano zza lady, a do nabijania rachunków służyła jedna kasa fiskalna.

Jak później ustalono, na ciele ofiary było około 10 ran kłutych, zadanych najprawdopodobniej nożem. Oprawca dźgał nim w szyję, brzuch i klatkę piersiową. Na ciele Teresy Kosman było również obecnych kilka ran tłuczonych. Kobieta musiała się bronić, bo na jej ręce znaleziono ranę ciętą. Przyczyną śmierci było przecięcie tętnicy i uszkodzenie mózgu.

W sklepie panował porządek i nic nie wskazywało na to, aby odbyło się tu włamanie lub plądrowanie. Do zabójstwa Teresy Kosman musiało dojść jeszcze w godzinach otwarcia sklepu, ponieważ drzwi nie zostały uszkodzone. Być może osoba, która kupowała dwa listki gumy o 17:21, widziała mordercę lub za towar zapłacił sam oprawca. Nie było żadnych śladów, które wskazywałyby na próby otwarcia kasy fiskalnej.

Co więcej, zwyrodnialec nie ukradł nawet postawionej w widocznym miejscu kasetki z dziennym utargiem, a było w niej 350 złotych. Po dokonanej inwentaryzacji ustalono, że ze sklepiku w Niedomicach zginęło kilka butelek alkoholu, zniknęła też czarna torebka ekspedientki. Znajdowały się w niej czarne włóczkowe rękawiczki, czarna portmonetka z niewielką ilością pieniędzy, dowód osobisty, parasolka, miesięczny bilet PKS oraz prawdopodobnie czeki banowe placówki BGŻ w Żabnie.

W podjętym wtedy śledztwie zabezpieczono szereg śladów, w tym traseologiczne (np. bieżnika obuwia) oraz biologiczne, w tym krew – najprawdopodobniej sprawcy, który mógł zranić się atakując ofiarę ostrym narzędziem. Pomimo szeroko zakrojonych działań, miesięcy spędzonych nad sprawą, śledczy nie zdołali rozwiązać zagadki morderstwa i wskazać sprawcy. W lipcu 2002 r. śledztwo zostało umorzone z powodu jego niewykrycia.

Kilkanaście lat później sprawą zajęło krakowskie Archiwum X. Śledczy wytypowali mężczyznę, który miał dokonać zbrodni w 2001 roku. Zarzut zabójstwa w tej sprawie – jesienią 2022 roku – postawiono 39-letniemu mieszkańcowi powiatu tarnowskiego Markowi T. Zarzucono mu, że skatował swoją ofiarę, zadając jej 21 ciosów nożem, po czym ukradł jej torebkę, m.in. z dowodem osobistym i pieniędzmi w kwocie 170 zł. Na koniec zabrał ze sklepu butelkę wódki. Jak się okazało to on był ostatnim klientem, którego o godz. 17.20 obsłużyła w sklepie 35-latka.

W chwili popełnienia zbrodni miał 17 lat i był uczniem szkoły zawodowej. Podejrzany od dwóch lat odsiadywał  wyrok pozbawienia wolności m.in. za rozbój. Zakład karny miał opuścić w październiku 2022  roku.

Jak przekazał rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń, w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Tarnowie kluczowe okazały się badania genetyczne wykonane przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie.

– Sprawca złożył obszerne wyjaśnienia. Dokładnie pamiętał dzień, w którym zabił kobietę. Stała się ona przypadkową ofiarą jego pobudzenia i agresji, którą wyładował na niej – relacjonował rzecznik.

Rzecznik tarnowskiej prokuratury przekazał, że Marek T. podczas pierwszych przesłuchań przyznał się częściowo do popełnienia zarzuconego mu czynu, natomiast podczas kolejnych już się do niego nie przyznawał.

Według niego zespół biegłych lekarzy psychiatrów i innych specjalności oraz psycholog po przeprowadzonych badaniach stwierdził u podejrzanego pewne nieprawidłowości, które jednak nie skutkowały wyłączeniem, ani ograniczeniem w stopniu znacznym jego poczytalności.

Prokurator żądał dla oskarżonego 25 lat kary pozbawienia wolności.

– Natomiast sąd wymierzył karę 15 lat uznając okoliczności łagodzące. Uznał to, że w momencie dokonania tego czynu oskarżony miał 17 lat, a teraz ma 41 lat – to przez upływ czasu, mięło w końcu 23 lata. Ponadto oskarżony początkowo, częściowo przyznał się do winy i ujawnił pewne okoliczności tej sprawy, które nie były znane organom ścigania. To również sąd potraktował jako okoliczność łagodzącą. Ostatecznie oskarżony zmienił swoją linię obrony i już do winy się nie przyznawał – mówiła po ogłoszeniu wyroku  rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnowie sędzia Małgorzata Stanisławczyk-Karpiel.

Wyrok jest nieprawomocny. Wszystko wskazuje na to, że prokurator złoży apelację od tego wyroku, oczekując wyższej kary. Spodziewane jest również odwołanie od obrońcy oskarżonego, który będzie chciał jego uniewinnienia.

Dotychczas nie są jasne motywy dokonanego morderstwa. Z ustaleń prokuratury wynika, że 17-letni Marek T. 23 stycznia 2001 roku przyszedł do miejscowego sklepu w Niedomicach, kupił dwie gumy do żucia i wyszedł. Po chwili jednak wrócił i zaatakował sprzedawczynię nożem, zadając jej rany cięte i kłute, a także m.in. skopał ją. Po tym wszystkim zabrał torebkę ofiary i uciekł.

– Sąd w wyroku skazującym nie przyjął, tak jak żądał tego prokurator w akcie oskarżenia, że oskarżony popełnił tę zbrodnię z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Wynika to z tego, że tak naprawdę przeprowadzone śledztwo oraz postępowanie przed sądem pierwszej instancji nie doprowadziło do ustalenia motywu tej zbrodni. Nie wiadomo dlaczego mężczyzna tak się zachował. Rzeczywiście oskarżony, jeszcze jako podejrzany w toku śledztwa, wtedy kiedy częściowo przyznał się do winy, powiedział, że był w sklepie, kupił gumę do żucia, wyszedł ze sklepu, po czym powrócił do niego i następnie zadał jeden cios. Do tego się początkowo przyznawał, jednak zmienił swoją wersję. Natomiast jaki był motyw popełnienia tej zbrodni nie ustalono – dodała Małgorzata Stanisławczyk-Karpiel.

Źródło: detektywonline.pl, rdn.pl, dziennikpolski24.pl

Fot. pixabay.com