Spektakularne kradzieże biżuterii w historii – TOP 5

Oto pięć najbardziej spektakularnych kradzieży biżuterii w historii, które przeszły do legendy światowego kryminalistyki.

Wspólnym mianownikiem tych kradzieży nie są tylko ogromne kwoty. To raczej perfekcja, cierpliwość i teatralny rozmach, z jakim zostały przeprowadzone. Część z tych rabusiów trafiła za kratki, inni zniknęli jak ich łupy – rozproszeni po świecie, z fortunami ukrytymi w sejfach i legendach.

Ale jedno pozostaje niezmienne: tam, gdzie błyszczy złoto i diamenty, zawsze znajdzie się ktoś, kto zapragnie ich blasku bardziej niż rozsądku.

1. Królewskie klejnoty z Tower of London (1671): złodziej, który chciał być lojalistą

Thomas Blood – nazwisko, które w XVII-wiecznej Anglii wypowiadano z równą pogardą i podziwem. Irlandzki awanturnik, były żołnierz, konspirator i mistrz kamuflażu. W 1671 roku postanowił dokonać rzeczy niewyobrażalnej – ukraść koronę, berło i jabłko królewskie z Tower of London, czyli same Klejnoty Koronne Anglii.

Blood przebrał się za duchownego i zaprzyjaźnił z kustoszem Tower. Po kilku tygodniach wizyt, udając, że chce „pokazać klejnoty znajomym”, wraz z wspólnikami obezwładnił strażnika, ukrył koronę pod płaszczem i próbował uciec. Złodziei jednak złapano – a historia powinna zakończyć się egzekucją. Jednak ku zdumieniu wszystkich, król Karol II… darował Bloodowi życie, a nawet obdarzył go majątkiem. Do dziś nie wiadomo, czy monarcha był po prostu oczarowany bezczelnością rabusia, czy może wszystko było częścią politycznej gry.

2. Kradzież diamentów z Antwerpii (2003): napad stulecia bez ani jednego wystrzału

Antwerpia – światowa stolica diamentów. To tam, w lutym 2003 roku, Leonardo Notarbartolo, włoski złodziej o manierach dżentelmena, przeprowadził operację, którą Interpol do dziś nazywa „największym napadem na sejf w historii”.

Notarbartolo i jego wspólnicy wynajęli biuro w tym samym budynku, w którym mieścił się Antwerp Diamond Center. Przez miesiące obserwowali ochroniarzy, kamery i rutynę pracowników. Kiedy przyszła noc akcji, rozbroili 10 systemów zabezpieczeń: czujniki ruchu, podczerwień, zamki magnetyczne, stalowe drzwi i system kamer.

Łup? Diamenty, złoto i biżuteria o łącznej wartości ponad 100 milionów dolarów. Bez jednego wystrzału, bez jednego alarmu. Ostatecznie Notarbartolo został schwytany – ale większość kamieni nigdy nie została odzyskana. Do dziś pozostaje tajemnicą, jak udało się wynieść z sejfu tak ogromny skarb bez śladu.

3. Perła La Peregrina i zniknięcie skarbu królowej (XVI–XX w.): klejnot, który zawsze „uciekał”

Historia Perły La Peregrina, czyli „Wędrowczyni”, to opowieść o największym klejnocie naturalnym swojego czasu – i o jego niezwykłej wędrówce. Znaleziono ją w XVI wieku u wybrzeży Panamy, trafiła do króla Hiszpanii Filipa II, a stamtąd – do królowej Marii I Tudor. Potem zniknęła, pojawiła się w rękach Napoleona III, a ostatecznie trafiła do Elizabeth Taylor, która otrzymała ją od Richarda Burtona.

W czasie sesji zdjęciowej perła zniknęła ponownie – jak twierdziła aktorka, zjadł ją pies rasy pekinczyk. Po kilku godzinach dramatycznych poszukiwań biżuteria została… odnaleziona w psim legowisku. Choć nie była to klasyczna kradzież, „Perła Wędrowczyni” przeszła przez tyle rąk i zniknięć, że sama stała się symbolem klejnotu niemożliwego do utrzymania na własność.

4. Gang Różowych Panter (2001–2013): eleganccy rabusie z Bałkanów

„Różowe Pantery” to przydomek nadany przez Interpol grupie przestępczej pochodzącej głównie z byłej Jugosławii. Ich specjalnością były błyskawiczne i efektowne napady na sklepy jubilerskie w luksusowych dzielnicach: Tokio, Dubaju, Zurychu czy Paryżu. W sumie odpowiadają za ponad 300 napadów na całym świecie, z łupem szacowanym na ponad 500 milionów dolarów.

Ich styl? Nienaganne garnitury, planowanie z dokładnością wojskową, i czasem absurdalne poczucie humoru. W jednym z napadów uciekali różowym Mini Cooprem, w innym użyli perfum Diora, by zmylić psy tropiące.
Niektórzy członkowie zostali schwytani, ale większość z nich wciąż pozostaje nieuchwytna. Interpol określił ich mianem „najbardziej romantycznych złodziei świata”. Bo w ich napadach była nie tylko precyzja, ale i odrobina filmowego stylu.

5. Kradzież biżuterii w hotelu Carlton w Cannes (2013): diamentowy skok podczas wystawy

W lipcu 2013 roku w słynnym hotelu Carlton w Cannes odbywała się wystawa diamentów organizowana przez dom jubilerski Leviev. Goście podziwiali biżuterię wartą ponad 100 milionów dolarów. W południe do sali wszedł mężczyzna w czapce z daszkiem, z torbą w ręku. Nie było broni, nie było dramatycznych scen. Zaledwie kilka minut później wyniósł z hotelu torbę pełną diamentów, po prostu przechodząc obok ochroniarzy.

Śledczy uważają, że mężczyzna był powiązany z „Różowymi Panterami”, choć nigdy tego nie udowodniono. Do dziś nie udało się odzyskać ani jednego kamienia. Była to największa kradzież biżuterii w historii Francji – a wszystko odbyło się bez jednego strzału, jakby sam złodziej wyszedł prosto z planu filmowego.

Blask, który kusi do dziś

Wspólnym mianownikiem tych kradzieży nie są tylko ogromne kwoty. To raczej perfekcja, cierpliwość i teatralny rozmach, z jakim zostały przeprowadzone. Część z tych rabusiów trafiła za kratki, inni zniknęli jak ich łupy. Rozproszeni po świecie, z fortunami ukrytymi w sejfach i legendach.

Ale jedno pozostaje niezmienne: tam, gdzie błyszczy złoto i diamenty, zawsze znajdzie się ktoś, kto zapragnie ich blasku bardziej niż rozsądku.

Fot. pixabay.com