Zbrodnia z 1996 roku wstrząsnęła całą Polską. To właśnie wtedy zaginął 10-letni Olek Ruminkiewicz z Konina. Jak się okazało kilka dni później, chłopca porwano dla okupu. Dziecko, mimo zgromadzonej przez rodziców sumy, nie wróciło bezpiecznie do domu. Za okrutną zbrodnią stał sędzia ze znanej lokalnie, prawniczej rodziny. Wyszedł już na wolność, ale przed kilkoma dniami, w tej sprawie, interweniował minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro.
– Tu była ostatnia droga synka. W bagażniku jechał. Po 2 w nocy dostałem od komendanta policji telefon: “Panie Wojciechu, odnalezione zostały zwłoki, niestety jest to Olek”. Cały się mokry zrobiłem, jakby ktoś na mnie wiadro wody wylał. To był taki jego pierwszy grób. 65 dni tu leżał, przytwierdzony do ziemi, wymarznięty. Nawet tych zdjęć synka nie oglądałem, nie wytrzymałbym. Główką do dołu leciał, na pewno był połamany. Mam nadzieję, że to już było po śmierci. Ciężko jest z tym żyć – powiedział w rozmowie z “Uwagą!” Wojciech Ruminkiewicz, ojciec nieżyjącego dziecka.
Tragiczne zdarzenie, które miało miejsce w Koninie (woj. wielkopolskie) ponad 25 lat temu wstrząsnęło lokalną społecznością miasta. 10-letni Olek zaginął pod koniec stycznia 1996 roku. Porywacz po upływie dwóch dni skontaktował się z rodzicami żądając okupu wysokości 100 tys. złotych. Mimo zgromadzonej sumy, dziecko nie wróciło jednak do domu. Jak się okazało po czasie – już wtedy Olek był martwy. Kolejnym, bolesnym zaskoczeniem dla rodziców okazał się fakt, że za zniknięciem i śmiercią chłopca stał ich znajomy. Osoba, która wzbudzała nie tylko zaufanie dziecka, ale i publiczne.
Olek Ruminkiewicz: kulisy dramatu
To było 22 stycznia 1996 roku. Olek po szkole miał udać się do salonu gier komputerowych. Wielogodzinny brak kontaktu ze strony chłopca zaniepokoił rodziców i wieczorem jeszcze tego samego dnia zawiadomili oni na policję. Rodzina rozwiesiła też w Koninie plakaty ze zdjęciem poszukiwanego dziecka.
Dwa dni od zaginięcia 10-latka do rodziców zadzwoniła osoba, która poinformowała o pozostawionej dla nich przesyłce w kaplicy. Jak podaje portal newsbook.pl, znajdowała się w niej informacja o żądanym okupie za Olka wysokości 100 tys. złotych i zakazie nawiązywania kontaktu z policją. Pieniądze rodzice mieli zostawić na przystanku PKS we wsi Białobłoty.
Rodzice z pomocą znajomych i rodziny zorganizowali zbiórkę i paczkę z pieniędzmi zostawili na przystanku, oczekując bezpiecznego powrotu do domu ich dziecka. Ku zaskoczeniu, przesyłkę z przystanku zabrał ich znajomy – Krzysztof F., który był wtajemniczony w całą sprawę i podobno pomagał także w zebraniu sumy dla porywacza. Jak tłumaczył później, okup zabrał ponieważ przystanek PKS miał być nieodpowiednim miejscem na pozostawienie tam pieniędzy. Mężczyzna najprawdopodobniej zauważył jednak, że po odebraniu okupu był śledzony przez policję.
Olek Ruminkiewicz: zabójca przyznał się do winy
Po zatrzymaniu Krzysztof F. nie przyznawał się do porwania dziecka. Jak wówczas miał twierdzić, chciał wyłącznie wykorzystać sytuację i zabrać okup ze względu na posiadane długi. Sprawą zajęła się jednak prokuratura w Poznaniu, która dokładnie zbadała samochód aresztowanego mężczyzny. Krzysztof F. przyznał się w końcu do porwania, a także zamordowania 10-letniego Olka.
Chłopca już w pierwszym dniu porwania uduszono kablem od magnetowidu. Jego ciało następnie wrzucono do studni. Przyczyna porwania dziecka miała najprawdopodobniej związek z hazardowymi długami Krzysztofa F. Jak wyznał “Uwadze!” ojciec Olka, porywaczem i zabójcą był znajomy rodziny, którego dziecko dobrze znało.
– On przecież przychodził do mnie do domu! Gościłem go kawą. Razem ze mną i synem grał w ping-ponga. Mnie doradzał, gdzie lokować pieniądze – wyznał.
Zabójcę dziecka skazano na karę 25 lat pozbawienia wolności, którą odbył bez prób przedterminowego zwolnienia. Sąd przyznał także zadośćuczynienie ojcu dziecka, które początkowo wynosiło 100 tys. złotych, jednak z odsetkami suma wzrosła do 400 tys. złotych. – Spłacił jakieś 3 tys., resztę będzie ściągał komornik, choć nie ma z czego, bo wspólny majątek zabrała jego była żona, a majątek po rodzicach dostał brat Krzysztofa F. – powiedział w rozmowie z “Faktem” Wojciech Ruminkiewicz. Zabójca nigdy też nie przeprosił pana Wojciecha za zabicie mu syna.
Olek Ruminkiewicz: uczcić pamięć zmarłego
Ojciec Olka obecnie zmaga się z depresją i zajmuje się pomocą rodzicom zamordowanych dzieci. Mężczyzna założył Ogólnopolskie Stowarzyszenie Rodzin Zamordowanych Dzieci, a także organizuje turnieje piłki nożnej im. Olka Ruminkiewicza. To właśnie na cele charytatywne mężczyzna chciałby przeznaczyć pieniądze pochodzące z odszkodowania, które od lat stara się wyegzekwować od zabójcy jego syna. Ma z tym jednak problem…
— Postępowanie nie należy do najłatwiejszych. Komornik ma problem ze skutecznym ściągnięciem zobowiązań. Czynności, które wykonywał komornik, czyli sprawdzenie rachunków bankowych, nieruchomości, wywiad w centralnej ewidencji pojazdów, nie doprowadziły do ujawnienia jakiegokolwiek majątku, z którego komornik mógłby skutecznie przeprowadzić egzekucję — powiedział dziennikarzom Marek Grzelak z Izby Komorniczej w Poznaniu.
— Poza tym, że jego stan majątkowy będzie systematycznie weryfikowany przez komornika, który prowadzi postępowanie, to innych konsekwencji, a zwłaszcza odpowiedzialności karnej za niespłacanie długów, nie będzie — dodał.
Dziennikarze programu “Uwaga!” dotarli do Krzysztofa F. Dziś pracuje on w jednej z sieci sklepów spożywczych. Nie chciał rozmawiać. — Nie róbcie sensacji – oświadczył.
Minister Ziobro chce izolować zabójcę
Do sprawy zabójcy Olka Ruminkiewicza włączył się ostatnio Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. To on skierował kasację w trybie nadzwyczajnym do Sądu Najwyższego od decyzji o nieumieszczaniu Krzysztofa F. w ośrodku dla bestii.
Jak tłumaczy rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej Łukasz Łapczyński, błędnie przeprowadzono postępowanie dowodowe dotyczące uznania byłego sędziego Krzysztofa F., za osobę bezpieczną dla otoczenia.
Zbigniew Ziobro przekonuje, że sąd naruszył przepisy ustawy o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób, a także przepisy Konstytucji RP. Oprócz tego w ocenie prokuratora, Krzysztof F. powinien być umieszczony w ośrodku zamkniętym w Gostyninie.
Jak sąd ustosunkuje się do jego wniosku? Na razie nie wiadomo. Ojciec Olka na ten temat na razie nie chce się wypowiadać. Nie ukrywa, że sam wnioskował o to, żeby F. został odizolowany na stałe.
Andżelika Rutkowska: zmowa milczenia wokół zabójstwa? Czytaj TUTAJ
Źródło: buz.gazeta.pl, uwaga.tvn.pl, wp.pl, fakt.pl,
Fot. pixabay.com