Ostatni lot „Tadeusza Kościuszki”

Czarna kartka z kalendarza: 9 maja. 9 maja 1987 roku doszło do największej katastrofy w dziejach polskiego lotnictwa.  W Lesie Kabackim pod Warszawą rozbił się samolot Ił-62 M „Tadeusz Kościuszko”. Na pokładzie maszyny znajdowały się 183 osoby. Wszyscy zginęli – 172 pasażerów i 11 członków załogi. Pilotom zabrakło zaledwie 40 sekund do pasa lotniska Okęcie. To był ich ostatni lot.

Palący się samolot, który stracił dwa silniki, spadł po ponad godzinie od startu, pięć kilometrów od lotniska. Dowodzący załogą kapitan Zygmunt Pawlaczyk i drugi pilot major Leopold Karcher do końca wykazali się wyjątkowym opanowaniem i najwyższym profesjonalizmem. Ostatnie słowa kapitana Pawlaczyka, które słyszeli kontrolerzy lotów na Okęciu o godzinie 11.12 brzmiały: „Dobranoc, do widzenia. Cześć, giniemy”.

Start z lecącego z Warszawa do Nowego Jorku samolotu  przebiegał bez zakłóceń. Dopiero w 23 minucie lotu (o godz. 10.40), w okolicach Grudziądza, systemy alarmowe zasygnalizowały dekompresję kadłuba o nieznanej przyczynie. Stało się to na wysokości 8200 metrów. Wybuch jednego z silników spowodował zniszczenie sąsiedniego i pożar na pokładzie. Kapitan Pawlaczyk postanowił zawrócić na lotnisko Okęcie.

– Ok. godz. 11 do sali wpada oficer dyżurny ze stanowiska kierowania i mówi: „Szefie, mamy awaryjne lądowanie!” – wspominał w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” płk Edward Gierski, ówczesny zastępca komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej. Rocznie strażacy otrzymywali ok. 40-50 takich zgłoszeń.

Ostatni lot „Tadeusza Kościuszki”: gęsty, czarny dym

Tym razem nie była to jednak rutynowa akcja. Wkrótce okazało się, że na skraju Lasu Kabackiego rozbił się samolot. Maszyna wpadła w drzewa z prędkością 470 kilometrów na godzinę, rozpadając się na kawałki na obszarze ok. 370 na 50 metrów. Pilotom zabrakło zaledwie 40 sekund do pasa lotniska Okęcie. Tam zakończył się ostatni lot “Tadeusza Kościuszki”.

Świadek zdarzenia opowiadał dziennikarzom: […] zobaczyłem gęste obłoki czarnego dymu unoszące się w rejonie lasów kabackich. Momentalnie skierowałem się w tamtą stronę. Im bardziej zbliżałem się do miejsca wypadku, tym częściej musiałem ustępować drogi pędzącym na sygnałach wozom straty pożarnej, karetkom pogotowia i samochodom milicji. To co ujrzałem budziło grozę. Na skraju lasu, przy niewielkiej polanie dogasał wrak samolotu. […] Scenerię dramatu dopełniały połamane lub ogołocone z gałęzi drzewa. Wokół szczątki rozbitego samolotu, wyrzucone siłą uderzenia ciała ofiar katastrofy, fragmenty bagażu. Cały teren spowijała rozrzedzająca się biaława warstwa dymu.

Do zbadania przyczyn katastrofy powołano specjalną komisję rządową, która w raporcie opublikowanym w lipcu 1987 r. stwierdziła, że powodem awarii samolotu było „zmęczeniowe zniszczenie” materiałów. Dopiero po latach do opinii publicznej dotarły szczegóły ekspertyzy, z których wynikało, że do katastrofy doszło z winy radzieckiego producenta – łożysko jednego z silników miało poważne błędy konstrukcyjne.

Ostatni lot samolotu “Tadeusz Kościuszko” okazał się największą katastrofą w dziejach polskiego lotnictwa.

Na zdjęciu: Głaz upamiętniający ofiary katastrofy. Źródło: www.aaa.gov.pl