Ostatnia przepustka i napad na tle rabunkowym

Napad na tle rabunkowym. Gdyby wypił jedno piwo mniej, a najlepiej wcale przed taką „robotą”, zachowałby większą ostrożność. No ale, nie odmówił sobie browara i potem nie zauważył tego przeklętego wazonu, który stał nie wiadomo dlaczego w przedpokoju. I cały jego misterny plan zawalił się jak domek z kart. W pośpiechu musiał improwizować…

Starsi ludzie mają znacznie lżejszy sen niż młodzi. Jest to zadziwiające zjawisko, ponieważ słuch 60-latka jest na ogół słabszy niż osoby 20-letniej. Nie powinno więc go zbudzić szczekanie psa, wiertarka u sąsiada czy najnowszy hit muzyczny, sączący się na cały regulator z auta na parkingu. Tymczasem jest dokładnie na odwrót niż nakazywałaby prosta dedukcja: młodego nie obudzi nawet 10 młotów udarowych, starszemu wystarczy niekiedy szelest kroków, nie mówiąc o przedmiotach spadających na podłogę. Dokładnie nie wiadomo z czego to się bierze. Zdania specjalistów są w tym temacie podzielone: zbyt wczesne chodzenie spać, lęki podeszłego wieku, różnego rodzaju dolegliwości somatyczne. Cóż, mimo że żyjemy w XXI wieku, fizjologia wciąż jest wiedzą na poły tajemną…

Zmasakrowane zwłoki w mieszkaniu

Zdzisław B. od wielu godzin nie mógł skontaktować się z bratem, mieszkającym samotnie w Starej Kamienicy, w województwie dolnośląskim. Zbliżający się do sześćdziesiątki Ryszard B. nie odbierał telefonów, nie oddzwaniał i nie odpowiadał na SMS-y. Brat obawiał się, że stało mu się coś złego. Ryszard nie miał zwyczaju, jak niektórzy ludzie mieszkający w małych miejscowościach, traktować komórki jako telefonu stacjonarnego, czyli korzystać z niej tylko w domu. Zawsze nosił ją ze sobą. Dlaczego zatem teraz postępował wbrew swojemu zwyczajowi?

Ryszard B. nie miał większych problemów zdrowotnych, ale to przecież nie wykluczało ataku serca, udaru czy też innej nagłej niedyspozycji. Mógł też paść ofiarą napadu bandyckiego; wiele lat pracował za granicą, dorobił się ładnego domu i niezłego samochodu. Oszczędności trzymał na kontach bankowych, ale jakąś gotówkę też zapewne, jak większość ludzi, przechowywał w domowych skrytkach. Zdzisław B. raz jeszcze wybrał numer do brata, a kiedy tamten znowu nie odebrał, uznał, że trzeba do niego pojechać i sprawdzić, co się dzieje.

Drzwi do jego domu były otwarte, co Zdzisław B. uznał za bardzo złą oznakę. Wszedł do pokoju i z duszą na ramieniu zawołał brata po imieniu, ale odpowiedzią była cisza. Wszedł do pokoju, w którym Ryszard spał i zobaczył go leżącego bez oznak życia na podłodze, obok łóżka. To nie był atak serca, mężczyzna miał zmasakrowaną głowę, a wokół jego ciała rozlewała się kałuża krwi.

Podejrzana ekipa remontowa

Lekarz stwierdził zgon Ryszarda B. na skutek obrażeń powstałych w następstwie licznych ciosów, zadanych w głowę twardym, ciężkim przedmiotem o tępych krawędziach. Zgon nastąpił najwyżej kilkanaście godzin przed znalezieniem ciała. Policja pod nadzorem prokuratury wszczęła śledztwo w kierunku zabójstwa.

Śledczy nie mieli wątpliwości, że morderstwo było połączone z kradzieżą bądź napadem rabunkowym. Świadczyły o tym ślady plądrowania w mieszkaniu, jak też lista przedmiotów, które padły łupem zabójcy. Były to dwa telefony komórkowe, laptop i kilka butelek drogich alkoholi. Zginął też portfel Ryszarda B., z dokumentami, kartą płatniczą i gotówką, w przypuszczalnej kwocie około 200-300 zł. Tyle zwykle nosił przy sobie – stwierdził jego brat. Sprawca nie ruszył markowego telewizora – zapewne ze względu na duże gabaryty odbiornika.

– Czy wiele osób wiedziało o tym, że pański brat był zamożnym człowiekiem i posiadał wartościowe rzeczy w mieszkaniu? – dociekali śledczy.

– Cóż, z tego co wiem, rzadko ktoś do niego przychodził. Ryszard nie był specjalnie towarzyski, niechętnie wpuszczał gości do mieszkania. We wsi ludzie uważali go za odludka i nie szukali z nim przyjaźni. Ale na pewno wiedzieli, że nie był biedny. Nie musieli wchodzić do środka. Wystarczyło spojrzeć na dom i samochód – odparł Zdzisław B.

Napad na tle rabunkowym

Stwierdzono, że sprawca dostał się w nocy na teren posesji od strony stodoły. W jej pobliżu zabezpieczono ślady męskiego obuwia średniego rozmiaru. Do domu wszedł przez uchylone okno w ganku. Być może nie miał w planie zabójstwa, chciał tylko okraść gospodarza, wykorzystując jego sen. Najwyraźniej jednak coś poszło nie tak. Być może Ryszard B. obudził się i przyłapał złodzieja na gorącym uczynku?

Lista potencjalnych podejrzanych była bardzo długa. Znalazło się na niej wielu mieszkańców Starej Kamienicy, a także pobliskich miejscowości – przede wszystkim byli to ci, którzy w przeszłości mieli konflikt z prawem. Policja musiała sprawdzić ich alibi, a niektórych wezwać na przesłuchanie.

Zwrócono uwagę na ślady remontu w mieszkaniu Ryszarda B. Okazało się, że przed kilkunastoma dniami zatrudnił dwóch mężczyzn do układania płytek w kuchni i łazience. Musiał więc wpuścić ich do środka. Remont nie został jeszcze skończony, robotnicy zostawili część narzędzi, między innymi ciężki, metalowy łom, służący do skuwania starej glazury. Co ciekawe – łom ten był narzędziem zbrodni. Policja odnalazła go niedaleko domu. Odcisków linii papilarnych na nim nie było. Najprawdopodobniej zostały dokładnie wytarte. Zachowały się natomiast drobiny krwi ofiary.

Napad na tle rabunkowym. Chcesz poznać kulisy tej zbrodni? Sięgnij po Detektywa WS3/2022 (tekst Mariusza Gadomskiego pt. “Ostatnia przepustka”). Cały numer do kupienia TUTAJ.