Oszuści matrymonialni. Starsza pani pozna pana

Oszuści matrymonialni najczęściej kojarzą się młodymi, atrakcyjnymi mężczyznami. Nie jest to jednak regułą. Co powiecie na to, że przestępcą takim może być starsza pani, od kilkunastu lat na emeryturze.

80-letnia Janina M. umawiała się z samotnymi mężczyznami z ogłoszeń matrymonialnych, dosypywała im do jedzenia środków nasennych, a później okradała. Ofiary opisywały ją jako miłą starszą panią, z makijażem i ładną fryzurą.

Zainteresowała się nią policja  po tym, tym jak zgłosił się jeden z pokrzywdzonych przez nią mężczyzn. Pan miał 78 lat, mieszkał w powiecie brzeskim. Po spotkaniu z kobietą poznaną za pośrednictwem ogłoszenia matrymonialnego,  78-latek obudził się w mieszkaniu i zorientował się, że go okradziono. Na dodatek źle się czuł i miał zawroty głowy. Poszedł na badania krwi. Wyniki wykazały obecność leku nasennego w jego organizmie. Starszy mężczyzna zgłosił się na policję.

W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że Janina M. kontaktowała się ze starszymi panami, którzy zamieszczali ogłoszenia m.in. na portalach randkowych. Kiedy już atmosfera na spotkaniu robiła się miła, kobieta niepostrzeżenie dodawała swojej ofierze do jedzenia psychotropowy środek nasenny. Po chwili niedoszły kochanek smacznie spał, a staruszka wynosiła z jego mieszkania najcenniejsze przedmioty.

Ofiarami kobiety padli mieszkaniec woj. mazowieckiego, a także 78-latek z Małopolski. Pan z  mazowieckiego stracił cenne przedmioty o wartości ponad 4,3 tys. zł., a 78-latek ze Szczurowej zorientował się, że  kobieta wyniosła z jego mieszkania sygnet, obrączki, telefony komórkowe i pieniądze o łącznej wartości ponad 8 tys. zł. 

Oszuści matrymonialni: niepoprawna recydywistka

W trakcie śledztwa okazało się, że 80-letnia Janina M. ma na swym koncie już dziewięć wyroków za kradzieże i oszustwa. Staruszka podczas przesłuchania w prokuraturze nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Twierdziła, że nie znała oskarżonych i nigdy u nich nie była.  Przed sądem kobieta złożyła wyjaśnienia, z których wynika, że znała pokrzywdzonych mężczyzn. Jednak w dalszym ciągu jednak zaprzecza, że zabrała z ich domów cenne przedmioty.

80-letnia Janina M. robiła dobre wrażenie na wszystkich. Nic więc dziwnego, że uległ jej urokowi 78-letni mężczyzna spod Bochni.

Na ogłoszenie zamieszczone w gazecie „Kontakty”, odpowiedziało wiele pań, ale Janina M. wzbudziła jego największą sympatię. – Zadzwoniła, przedstawiła się, chciała przyjechać – wspominał poszkodowany. – Przez chwilę pomyślał nawet, że to może być „ta jedyna”, z którą spędzi resztę życia. Bo on nie chciał żyć samotnie jak ten palec.

– Na nogi szwankuję, na ubaw nie pójdę, chciałem znaleźć fajną kobietę przez ogłoszenie – mówił starszy pan, po rozwodzie. Szukał osoby o podobnych zainteresowaniach jak on: lubiącej kwiaty, zwierzęta i las. – Chciałem trochę spokoju, przez wiele lat żyłem u boku alkoholiczki, nie było łatwo – opowiadał mężczyzna w rozmowie z reporterem “Dziennika Polskiego”.

Po 25 latach małżeństwa postanowił się rozwieść. Gdy znalazł mały, parterowy domek pod lasem, przeprowadził się bez wahania. Odnalazł spokój i ciszę. Brakowało mu tylko towarzyszki życia, która jak on pokocha proste życie. Wydawało mu się, że może być nią Janina.

– Chciała przyjechać, nawet bardzo. Miała tylko mały problem. Zwierzyła się, że nie ma na podróż. Tłumaczyła, że niedawno zmarła jej kuzynka, zostawiając gromadkę dzieci bez pieniędzy. Zapewniała, że oddała im wszystko, co miała – mówi pan Józef. To zrobiło na nim wrażenie. Pomyślał: sympatyczna, a na dodatek ma takie dobre serce. Przelał jej 200 złotych.

Elegancka pani z prezentem

Następnego dnia Janina M. pojawiła się w Brzesku. Odebrał ją z przystanku autobusowego, twierdziła, że przyjechała z Nowego Targu, gdzie ma dość duże mieszkanie. – Zobaczyłem elegancką panią, ładnie ubraną, starannie uczesaną – mówi. Na dzień dobry przywiozła mu prezent: ciasto, które sama upiekła, dobre wędliny i owoce. Okazała się osobą inteligentną, z poczuciem humoru, ale wyważoną. Jednym słowem chodzący ideał. – Dobrze się nam rozmawiało, mieliśmy dużo wspólnych tematów – wspomina pan Józef.

Rozmawiali, chodzili na spacery. Znajomość coraz bardziej się zacieśniała. Następnego dnia podczas śniadania Janina poprosiła pana Józefa o pożyczkę 500 złotych. – Nie bój się. Oddam zaraz, jak tylko dostanę emeryturę – mówiła do niego. Jako zastaw zaproponowała piękny, męski sygnet. – Nie wzbudziło to moich podejrzeń, bo i dlaczego. Sympatyczna kobieta chce ode mnie kilkaset złotych zaledwie na kilka dni, w zamian proponuje konkretny zastaw. Co w tym złego? – pyta 78-latek.

Zgodził się bez problemu. Pieniądze wyciągnął z kieszeni garnituru, który wisiał w szafie, i wręczył kobiecie. Sygnet schował do szkatułki z rodzinną biżuterią. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że widzi te swoje skarby po raz ostatni.

Obiad z dodatkiem

Obiad tego dnia gotowali razem. Były ziemniaki, mięso i ulubiona potrawa pana Józefa, czyli kapusta zasmażana. To do niej Janina musiała wsypać sporą dawkę Lorazepamu, leku psychotropowego, który uspokaja, ale też powoduje senność.

Po obiedzie mieli iść na spacer. Janina jednak prosiła, by pozostali w domu, przekonywała, że nie najlepiej się czuje. Usiedli na wersalce i rozmawiali. Tyle pan Józef pamięta.

Gdy się obudził, było ciemno. Chciał wstać, ale nie mógł utrzymać się na nogach. Wtedy przewrócił się po raz pierwszy. Później wywracał się jeszcze wiele razy. – Całą twarz miałem we krwi, bo spadałem gdzie popadnie, zupełnie bezwładnie. Nogi miałem jak z waty, nic nie mogłem utrzymać w ręku – mówi.

Wołał Janinę, ale ta nie odpowiadała. Kobiety już dawno nie było. Gdy tylko zorientowała się, że jej znajomy śpi, wyciągnęła pieniądze z kieszeni garnituru. Do reklamówki wrzuciła też całą zawartość szkatułki z biżuterią. Spakowała się i wybiegła z domu. Po drodze spotkała sąsiadkę pana Józefa. – Potrzebuję dostać się do Brzeska, Józef ma uszkodzony akumulator w samochodzie, a mi bardzo się spieszy – tłumaczyła. Zapytała, czy ktoś może ją zawieść do Brzeska, za transport oczywiście zapłaci. Nic niepodejrzewający sąsiad odwiózł 80-latkę na dworzec.

Notes pełen tajemnic

Pan Józef potrzebował całego następnego dnia, by dojść do siebie. Do nikogo nie mógł zadzwonić, bo Janina zabrała mu oba telefony. Szybko zorientował się, że zniknęły także pieniądze i rodzinne kosztowności. Straty oszacowano na ponad 8 tysięcy złotych. – Kiedy poczułem się lepiej, wsiadłem w samochód i pojechałem na policję. Opowiedziałem, co mi się przytrafiło, poprosiłem też o zbadanie krwi – mówi.

Policjanci z komisariatu, którzy przyjęli zawiadomienie o oszustwie, Janiny M. szukali przez kilka miesięcy. Nie było to łatwe, bo jak się okazało, 80-latka nie ma stałego meldunku. Była za to bohaterką kilku podobnych historii jak ta, która przytrafiła się 78-latkowi spod Bochni. – Wobec niej zostało orzeczone już dziewięć wyroków za oszustwa, których dopuściła się wobec innych mężczyzn na terenie całego kraju.

80-letnia uwodzicielka nie próżnowała.  Kilka dni po tym, jak wyjechała od pana Józefa, zainteresowała się starszym mieszkańcem Kozienic w województwie mazowieckim. Potraktowała go w podobny sposób jak 77-latka, zabierając mu tydzień później ponad 4 tysiące złotych oszczędności.

W tym przypadku w pośpiechu zgubiła notes z adresami i numerami telefonów, najprawdopodobniej do swoich ofiar. – Są tam namiary na mężczyzn z całej Polski, także księży – mówi pan Józef. O notesie dowiedział się od mieszkańca Kozienic, którego przypadek został włączony do jednego postępowania prowadzonego przez prokuraturę w Brzesku. Wszczęto je po ustaleniu miejsca pobytu 80-latki.

Po siedmiu miesiącach została ona ujęta w Krakowie i osadzona w areszcie śledczym.

Ostatecznie staruszkę-recydywistkę skazano na 4 lata pozbawienia wolności.

Jak działają oszuści matrymonialni?

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu oszuści matrymonialni wypatrywali swoich ofiar w restauracjach, klubach i ośrodkach wypoczynkowych – tam, gdzie natrafić mogli na majętne i samotne osoby.

W dzisiejszych czasach, sprawa jest jeszcze prostsza. Naciągacze mają do dyspozycji długą listę portali randkowych i społecznościowych, gdzie za pomocą skradzionego zdjęcia i fałszywych informacji mogą wcielić się w niemal dowolną osobę. Taką, która idealnie będzie odpowiadać potrzebom ofiary.

Oszuści matrymonialni działają zwykle podobnie – szukają osób, których profile sugerują dostatnie życie albo samotnych, rozwiedzionych, szukających miłości. Ich główną bronią są komplementy i żerowanie na uczuciach. Obiecują ślub, wspólne życie, założenie rodziny. Kiedy ofiara na dobre wpadnie w ich sidła, zaczynają czerpać korzyści. Początkowo proszą o drobne sumy, z czasem jednak kwoty zaczynają rosnąć, nawet do kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy złotych. Gdy u oszukanych zaczynają pojawiać się wątpliwości – naciągacz znika, by znaleźć kolejną ofiarę

Kim są oszuści matrymonialni?

Oszustami matrymonialnymi najczęściej są mężczyźni. Najsłynniejszym z nich był Jerzy Kalibabka, pierwowzór postaci z serialu „Tulipan”, który od 1978 roku do 1982 roku oszukał i wykorzystał niemal 3 tysiące kobiet.

Oszustów matrymonialnych nie brakuje także wśród kobiet. Mieszkanka Poznania, 26-letnia Ewa D. regularnie naciągała mężczyzn i firmy na pieniądze. 81-letnia Janina M. zaprzyjaźniała się ze starszymi panami, a następnie usypiała ich i okradała. Małgorzata W. podając się za mężczyznę, wyłudziła od kobiety poznanej w Klubie Samotnych Serc 400 tys. złoty.

Coraz częściej atakują również zagraniczni oszuści, którzy podają się za „amerykańskiego żołnierza” i łamanym polskim naciągają swoje ofiary na opłacenie “biletu do kraju” czy odbiór “paczki z kosztownościami”.

Jak się bronić przed oszustami matrymonialnymi?

Na wczesnym etapie znajomości, oszusta matrymonialnego bardzo trudno jest rozpoznać. Zachowuje się bowiem jak zwykła osoba, szukająca miłości. Można jednak wychwycić kilka niepokojących sygnałów.

Zachowaj czujność, jeśli poznana osoba szczegółowo wypytuje o Twoje życie osobiste, a sama nie zdradza o sobie zbyt wiele. Przynajmniej przez kilka pierwszych tygodni nie podawaj swojego adresu zamieszkania czy numeru telefonu. Zachowaj szczególną ostrożność, jeśli druga strona posługuje się łamanym polskim.

Warto pamiętać, że wytrawni oszuści matrymonialni potrafią działać długofalowo – w ciągu kilku miesięcy skłaniają ofiarę do wspólnego mieszkania, by potem żerować na jej uczuciach i pieniądzach.

Rozwój portali randkowych i społecznościowych to szansa na poznanie wyjątkowych osób. Warto jednak być ostrożnym, by nie stać się jedną z wielu ofiar oszustów matrymonialnych.

Źródło: alfatronik.com.pl, fakt.pl, dziennikpolski24.pl

Fot. pixabay.com