Otruł ojczyma i chciał zabić matkę… Przyrządził obiad dla ojczyma i swojej matki. Zaserwował łososia z makaronem penne i… azotynem sodu. Ojczym, nie chcąc sprawić przykrości pasierbowi, pomimo złego smaku dania, postanowił zjeść całość. Matkę uratowało tylko to, że nie skończyła obiadu.
Kiedy jej mąż stracił przytomność, ruszyła mu z pomocą. Wtedy została zaatakowana przez swojego syna, który krzyczał: „Dlaczego nie umierasz?”. Jej krzyki zaalarmowały sąsiadów, którzy wezwali policję. Po wszystkim 20-letni truciciel uciekł z miejsca zdarzenia i ukrył się u swoich dziadków. W jego pokoju znaleziono inne toksyczne substancje i trujące rośliny. Choć oskarżyciel, za zamordowanie 57-letniego Lerona domagał się dla sprawcy kary dożywocia, ten został skazany na 30 lat pozbawienia wolności i wypłatę zadośćuczynienia swojej matce oraz matce otrutego mężczyzny.
Nie tylko wyrodny syn, który otruł ojczyma i chciał zabić matkę…
Poszła do sklepu kupić czarny materiał na suknię. – To na pogrzeb męża – powiedziała do sprzedawczyni. Ta odparła: – Moje kondolencje. Kiedy małżonek umarł? – Za dwa tygodnie – odparła Tillie. Najsłynniejsza czarna wdowa i seryjna morderczyni w dziejach amerykańskiej Polonii. Wyróżniała się ponadprzeciętnym talentem kucharskim i szczyciła zdolnością przepowiadania przyszłości, a konkretniej daty śmierci. Umiejętność ta ograniczała się jedynie do jej mężów, a wszystkich łączyło jedno – arszenik, którym ich karmiła. Tillie Klimek, urodzona w Polsce jako Otylia Gburek, oskarżono ją w Chicago w latach 20. XX wieku o otrucie arszenikiem 20 osób. Czasy się zmieniły, a zabójcy nie zawsze ograniczają się do „prostego” mordowania. Śmierć z rąk truciciela nie jest tylko wspomnieniem z tamtych lat.
Związek łączący kobietę i truciznę znany jest od starożytności. Słowo „trucizna” wywodzi się od łacińskiego venenum i – według niektórych – pochodzi od Wenus, czyli starożytnej bogini miłości, piękna i pożądania seksualnego. Dziś, gdy do głosu dochodzi żądza odebrania życia drugiemu człowiekowi, sprawdzoną bronią wydaje się ona – owa trucizna. Ta, wbrew pozorom, nie jest jedynie domeną płci pięknej. W rękach mężczyzny ma ona dokładnie taką samą moc.
Paracelsus, zwany ojcem medycyny nowożytnej, badał wiele substancji chemicznych i analizował je pod kątem wykorzystania ich jako leki. Sprawdzał także ich właściwości trujące. To z jego ust padła słynna wypowiedź: „Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja jest trucizną”.
Chcesz poznać więcej podobnych historii? Sięgnij po Detektywa 11/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Miligram arszeniku, kropla rtęci). Cały numer do kupienia TUTAJ.