Pani pozna Pana , czyli o miłości w sieci

Pani pozna Pana. „Miła, sympatyczna, bez nałogów. Chętnie pozna miłego pana…” Poznała. W styczniu 2022 roku. 54-letnia mieszkanka Mławy nawiązała w sieci znajomość z 77-letnim mężczyzną z Nidzicy.

Szybko znaleźli nić porozumienia, wpadli sobie w oko. Utrzymywali znajomość korespondencyjną, choć kilka razy doszło już do spotkania na żywo. Kobieta wzbudzała w mężczyźnie litość, opowiadając o walce z ciężką chorobą. Twierdziła, że nie stać jej na leczenie, badania, lekarstwa. Pożyczała od nowego znajomego kolejne kwoty – w sumie ponad 30 tys. zł. Choć obiecała, że odda – nie zdążyła, ponieważ „zmarła”. Mężczyzna, przekonany, że jego sympatia przegrała walkę z chorobą, chciał towarzyszyć jej w ostatniej drodze. Niestety dowiedział się, że ciało kobiety zostało już spalone i wysłane za granicę. Wówczas 77-latek zaczął podejrzewać, że padł ofiarą oszustwa. Po zgłoszeniu sprawy na policję, okazało się, że mieszkanka Mławy jest cała i zdrowa. Bogatsza o 30 tys. zł i 30 zarzutów. Niedługo może jednak nieco zubożeć, ponieważ czeka na wyrok w sprawie. Grozi jej do 8 lat pozbawienia wolności.

Nie tylko Pani pozna Pana

Żyją po śmierci. Można zaryzykować twierdzenie, że dostali drugie życie, niczym bohaterowie komputerowych gier. Tymczasem brak w tym magii i medycznych cudów. Nie ma też tych biblijnych. Jest tylko głupota. Lekkomyślność, czasem pazerność. Pozorują własną śmierć. Bynajmniej nie po to, by zobaczyć, jak wygląda życie po drugiej stronie. Pobudki są nieco bardziej prozaiczne. Proste. Głupie.

Po wpisaniu w internetową wyszukiwarkę dwóch prostych słów: „pozoracja śmierci”, na jednej z pierwszych pozycji pojawia się praktyczny poradnik mówiący „jak najskuteczniej upozorować własną śmierć”. I choć może wydawać się to mało mądrym żartem, przez niektórych ta fraza przerabiana jest na wszystkie sposoby. Łącznie z tym obejmującym ćwiczenia praktyczne.

„Umierają”, by żyć. Wierzą w życie po „śmierci”. To jednak bywa zaskakująco krótkie, pełne nieprzewidzianych zwrotów akcji. Historia zna jednak przypadki, kiedy pozoracja śmierci wychodzi na jaw dopiero po… prawdziwej śmierci.

Chcesz poznać inne przypadki, gdzie ktoś upozorował własną śmierć? Sięgnij po Detektywa 4/2022 (tekst Anny Rychlewicz „Życie po (upozorowanej) śmierci”. Cały numer do kupienia TUTAJ.