Patryk Bloch: jego zwłoki znaleziono po 11 latach

Czarna kartka z kalendarza: 5 sierpnia. 5 sierpnia 2020 roku prokuratorzy sporządzili akt oskarżenia przeciwko Edwardowi M. To z jego rąk miał zginać 21-letni Patryk Bloch, którego ciało znaleziono po 12 latach.

Patryk Bloch pochodził z Pieszyc na Dolnym Śląsku. Był najmłodszy z rodzeństwa. Wychowywał się w dobrej i szczęśliwej rodzinie. 1 maja 2009 roku Patryk odprowadził na przystanek autobusowy swoją ciężarną narzeczoną, a potem miał spotkać się z kolegami. Obiecał przyszłej żonie, że jak będzie w domu to do niej zadzwoni. Nie zrobił tego jednak, dlatego kobieta zatelefonowała do niego. Ktoś odebrał ale się nie odezwał, a w tle leciała muzyka. Bracia również dzwonili do Patryka, telefon odebrał nieznany mężczyzna, zdążyli tylko zapytać, czy to Patryk. Nieznany, męski głos odpowiedział, że nie i natychmiast się rozłączył. Później abonent był już niedostępny.

 Patryk po raz ostatni widziany był 1 maja 2009 roku około godziny 20. Przez kilka lat nie było wiadomo, co się z nim stało. Przełom w sprawie nastąpił dopiero we wrześniu 2019 roku, gdy jeden z mężczyzn, Jarosław D. który uczestniczył razem z Edwardem M. i Patrykiem Błochem w zakrapianej imprezie w maju 2009 roku, postanowił zmienić swoje zeznania. Wówczas ustalono, że 1 maja 2009 roku Patryk podczas imprezy potknął się (prawdopodobnie był już pod wpływem alkoholu) i z niewielkim płotkiem przewrócił na samochód, który należał do Edwarda M. To mocno rozzłościło mężczyznę i zaczął go bić. Jarosław D. tłumaczył, że milczał tyle lat, ponieważ Edward M. mu groził. Mężczyzna na tyle się przestraszył, że wyprowadził się z Pieszyc, zmienił nawet tożsamość oraz miejsce pracy.

Patryk Bloch: jego szczątki leżały w wyschniętym stawie

Edward M. zaczął mówić, gdzie mógł ukryć zwłoki, ale w pewnym momencie oznajmił, że policja niczego mu nie udowodni. 3 maja 2020 roku kości należące do Patryka zostały odkryte na dnie wyschniętego stawu, przy mało ruchliwej drodze tuż za Pieszycami. Przez lata wiele osób wyrzucało tam śmieci. W maju 2020 roku w stawie nie było praktycznie wody. Według mundurowych sprawca przewiózł ciało, obciążył czterema kamieniami i umieścił w wodzie. Susza i przypadkowa osoba, sprawiły, że historia zaginięcia Patryka wreszcie się wyjaśniła. Niestety z najgorszym z możliwych finałem.

W sprawie zabójstwa Patryka, akt oskarżenia prokuratorzy sporządzili 5 sierpnia 2020 roku. Sąd skazał Edwarda M. na 15 lat więzienia. Nie było dowodów ani świadków, które mogłyby potwierdzić, że Edward M. ukrył ciało 21-latka. Skazał, go więc za zabójstwo z zamiarem ewentualnym oraz za groźby karalne wobec Jarosława D.

Wyrok jest nieprawomocny.