Paulina Świst dziś ma na koncie trzynaście powieści, które rozeszły się w milionie egzemplarzy. Ta pochodząca ze Śląska prawniczka jednego dnia przywdziewa togę, a drugiego pisze książkę. Nie pokazuje swojej twarzy Czytelnikom (a szkoda, bo to wysokie doznanie estetyczne). Gdyby Paulina Świst objawiła się światu w całej swej okazałości, bez wątpienia, w błyskawicznym tempie, stałaby się osobowością internetową.
Gdzie obecnie mieszka Paulina Świst? Na twoim profilu obserwujemy zdjęcia ze Śląska i z Warszawy.
P. Ś.: Po trochę w obu miejscach. Moja praca wymaga ode mnie przemieszczania się po kraju, bo nigdy nie wiadomo, gdzie i kogo aresztują. Póki co, nie jestem w stanie wybrać, gdzie chciałabym mieszkać na stałe, więc nie przywiązuję się do konkretnego miejsca. Najważniejsi są ludzie, do nich jestem w stanie dostosować miejsce zamieszkania.
A co bardziej do Pani przemawia? Spokój wsi czy jednak miejski zgiełk?
P. Ś.: Jestem zdecydowanie typem miejskim, choć wieś uwielbiam jako miejsce wakacyjnego odpoczynku. Natomiast bywam wygodnicka, a w mieście wszystko jest na wyciągnięcie ręki… I jest więcej okazji do świetnej zabawy, a nie ukrywam, że bywam imprezowa.
***
I żywiołowa, z tego co widzę. Nie tęskni Pani za rozpoznawalnością
P. Ś.: Mniej więcej tak, jak za dżumą (śmiech). Bardzo cenię sobie swobodę i wolność. Na co dzień chodzę nieumalowana po zakupy, lubię wyjść z przyjaciółmi na miasto… Nikt nie wie jak wyglądam, a więc też nikt nie patrzy się na mnie, jak na tapira w zoo. Nikt nie ocenia, ile wypiłam piw i nikogo nie obchodzi jaką ubrałam spódnicę…. i czy aby nie jest ona za krótka.
A bywają za krótkie?
P. Ś.: A jak (śmiech). Pamiętam jak w 2017 roku poznałam moją redaktorkę, a teraz przyjaciółkę – Monikę. Umówiłyśmy się w restauracji, ale wcześniej widziałyśmy się na ulicy. Po latach, przyznała mi się, co pomyślała na widok mojej sukienki… (śmiech). Lubię prowokować strojem i to nie tylko zbyt kusym. Czasem zdarza mi się iść w dresie do aresztu. Najczęściej wtedy, gdy w grę wchodzi czas.
I co na to Pani klienci?
P. Ś.: Moi klienci zwracają uwagę na moje umiejętności, a nie strój. Mam wrażenie, że to dla nich kompletnie obojętne, co mam na sobie. Zwłaszcza, że najczęściej widzą mnie w todze, a umówmy się… W todze każdy wygląda jakby włożył na siebie czarne prześcieradło z wyciętą na głowę dziurą, obszytą na zielono (śmiech).
Paulina Świst – wywiad
Jakie ma Pani plany na przyszłość?
P. Ś.: Sama nie wiem. Z pewnością chciałabym napisać kontynuację „Incognito”. Mam długi i głośny proces do skończenia. Muszę odwiedzić rodziców, bo już dzwonią do mnie z pytaniem, czy zapomniałam, że żyją (śmiech). To tak w temacie tego mrocznego poczucia humoru. Mam też ochotę wyjechać gdzieś na wakacje. Żyję intensywnie. Lubię to. Ale nawet ja, czasem się męczę.
Zatem, czy właśnie wakacji mogę Pani życzyć, z okazji urodzin, które obchodzi Pani we wrześniu?
P. Ś.: Tak. Wakacji. Natchnienia. A potem wiele ciekawej pracy. Swoją drogą z tymi urodzinami to związana jest ciekawa historia… Znajomy, który wie, że ja to Świst, zapytał kiedyś, kiedy mam urodziny… Odpowiedziałam mu, żeby sobie… wygooglował. Pamiętam bowiem, że kiedy pisałam pierwszy swój biogram, podałam w nim prawdziwą datę urodzenia.
Życzę więc wspaniałych wakacji, dużo natchnienia i wiele ciekawych spraw prawnych.
P. Ś.: Dziękuję pięknie.
Chcesz przeczytać cały wywiad z Pauliną Świst? Sięgnij po “Detektywa” 10/2023 . Cały numer do kupienia TUTAJ.