Piotr Masztalerz zaginął w 1999 roku w Lęborku, na Pomorzu. Wyszedł z domu przy ulicy Chopina i do chwili obecnej nie dał znaku życia. W chwili zaginięcia miał 27 lat. Mimo, że od zaginięcia minie wkrótce ćwierć wieku, jeszcze niedawno na ulicach Lęborka pojawiały się świeże plakaty informujące o poszukiwaniach zaginionej osoby.
Zaginięcie każdej osoby to olbrzymi dramat przede wszystkim jego rodziny. Był człowiek i nagle go nie ma! Popularne powiedzenie mówi, że nadzieja umiera ostatnia. Od zaginięcia pana Piotra minęło tak dużo czasu stąd świadomość, że tak trudno o nowe informacje. lat Najgorsze jest to, że właściwie nic nie jest wiadomo: przede wszystkim z kim i gdzie odjechał tego popołudnia pan Piotr.
Osoby, które mogłyby mieć jakieś informacje dziś albo już nie żyją albo ich stan zdrowia nie pozwala na jakiekolwiek przesłuchania. Nadziei jednak nie tracimy i przypominamy podstawowe fakty w tej sprawie. Każdy sygnał, każda informacja w sprawie może przyczynić się do ustalenia, co stało się z zaginionym.
Piotr Masztalerz: „niedługo wrócę”
Piotr Masztalerz z Lęborka miał 27 lat, gdy w środę, 24 marca 1999 roku około godziny 16:30 zamknął za sobą drzwi trzypokojowego mieszkania na drugim piętrze w kamienicy przy ul. Chopina.
– Niedługo wrócę – rzucił do Artura, kolegi, który przyszedł odwiedzić go po pracy.
Nie wrócił. Od tamtej pory zaginął po nim wszelki ślad.
Jaki był? Co robi? Jakim zapamiętali do przyjaciele, rodzina, sąsiedzi?
Sąsiedzi widywali go czasami z niespełna pięcioletnim synem.
– Nikt nic złego o nim nie powiedział. Z zeznań wyłaniał się obraz cichego, spokojnego faceta – mówi podinspektor Paweł Mrozowski z pomorskiej policji. – Miał kobietę, użyczał ludziom telefonu, nie rzucał się w oczy. Domator.
– Był człowiekiem zamkniętym, nieszczęśliwie zakochanym w żonie – dodaje siostra zaginionego. – Niewielu wiedziało, że się z nią rozwodzi i dokładnie tydzień przed zaginięciem dostał papiery rozwodowe.
Wcześniej przez lata był żołnierzem nadterminowym, służył w wojsku jako kucharz.
Zrezygnował, gdy żona oznajmiła, że zamierza wyjechać do pracy za granicę i trzeba zająć się dzieckiem. Ostatecznie, nic z wyjazdu nie wyszło, a Piotr zatrudnił się w stołówce kolejowej. Jakiś czas później, wskutek restrukturyzacji, stołówkę zamknięto i młody mężczyzna wylądował na zasiłku.
– Dorabiał prawdopodobnie przy oczyszczaniu lasu po wyrębie – twierdzi siostra.
To czas, gdy w Lęborku działały grupy przestępcze zajmujące się ściąganiem haraczy i handlem narkotykami. Wprawdzie w rozmowach z niektórymi znajomymi Piotr chwalił się, że ma relacje z osobami zajmującymi się gangsterką, ale jego stan majątkowy na to nie wskazywał. Nie miał samochodu, groszem nie śmierdział.
– Nie było dowodów, że Piotr miał z nimi kontakt – podkreślają policjanci.
Piotr Masztalerz: telefon do drzwi
Tamtej środy z Piotr razem z kolega zamierzali pooglądać filmy, wypić piwo, pogadać. Piotr czekał też na przyjaciółkę, która miała wpaść późnym popołudniem.
Co było dalej? Siostra mówi, że ktoś zapukał do drzwi, policjanci, że zadzwonił domofon. Piotr zamienił kilka słów z nieznanym mężczyzną i wyszedł, prosząc kolegę, by ten poczekał na znajomą.
Tak twierdzi przyjaciel zaginionego. Mieszkanie Piotra miało okna wychodzące na podwórze i na ulicę. Można było z ciekawości spojrzeć w dół? Można. Jednak znajomy powtarza, że nie wyglądał przez okna. Nie interesowało go, z kim spotyka się przyjaciel.
– Nękałam potem tego człowieka – mówi siostra zaginionego. – Wkręciłam sobie, że wie więcej. Naciskałam. Nic z tego nie wynikło. Chciałam, by powiedział, co widział. Dowiedziałam się jedynie, że pod dom podjechało niebieskie auto. Ale kiedy chciałam usłyszeć więcej, odparł: „Odczep się, nie powiem ci, sam będę miał problemy”.
Dwadzieścia lat później policjanci z pomorskiego „Archiwum X” próbowali jeszcze raz przesłuchać przyjaciela pana Piotra, weryfikując jego zeznania za pomocą wariografu. Niestety, stan zdrowia mężczyzny na to nie pozwalał. Choroba sprawiła, że nie mógł nawet utrzymać w ręku długopisu.
Ciekawe znalezisko w szafie
Między rzeczami Piotra, które jego siostra kilka tygodni po zaginięciu zabrała do prania, zobaczyła kominiarkę. Mógł ją nakładać do pracy w lesie. Jednak w tamtych latach kominiarka jednoznacznie kojarzyła się ze światem przestępczym.
– Powiedziałam o kominiarce policjantowi – wspomina siostra. – Wolałam, żeby Piotr nawet poszedł siedzieć, gdyby nabroił, najważniejsze, by się znalazł. Niech sprawdzą i taki trop. A potem policjant mówił nam, że Piotr był inwigilowany przez policję z Gdańska. Po latach okazało się, że to była nieprawda.
Po ponownym przeanalizowaniu materiałów i przesłuchaniu świadków zespół z Archiwum X postawił kilka hipotez. W tym, jako najprawdopodobniejszą, że za zaginięciem Piotra mógł stać mąż kobiety, z którą spotykał się zaginiony.
Piotr Masztalerz: zabójstwo na zlecenie?
– Mąż tej kobiety zachowywał się dziwnie – twierdzi policjant z „Archiwum X” – Wykonywał mnóstwo telefonów na telefon stacjonarny Piotra w dniu jego zniknięcia, jakby chciał wiedzieć, czy ten jest w domu. W tym samym dniu wybrał ze wspólnego konta większą kwotę pieniędzy, nie wiadomo, na jaki cel. Przyjęliśmy założenie – może komuś zlecił porwanie? Jego zachowanie w stosunku do Ewy po zaginięciu Piotra też mogło budzić podejrzenia. Ewa zeznała, że mąż niejednokrotnie, będąc pod wpływem alkoholu, wykrzykiwał pod jej adresem: „Piotr już do ciebie nie wróci”, „Piotrusia już nie ma!”, „Piotr jest zakopany”.
Mąż tej kobiety zmarł w 2019 roku, nie udało się go przesłuchać w ramach wznowionego postępowania.
Jeśli wersja o zleceniu zabójstwa byłaby prawdziwa, ciało Piotra może spoczywać gdzieś w otaczających Lębork lasach. Czyli na obszarze, którego nikt nie jest w stanie zbadać.
Pozostają jeszcze ci, którzy mieliby wykonać wyrok. Mężczyźni widziani w niebieskim samochodzie. Czy żyją? A może zdradzili się komuś? Czy można, chociażby anonimowo, ustalić, gdzie leży Piotr?
Informacje, które mogłyby pomóc w odnalezieniu Piotra, można przekazywać policjantom z Archiwum X pod nr telefonów: 477 415 282 lub 477 415 333.
Z informacji Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku wynika, że w latach 2000-2022 zaginęło na Pomorzu 112 osób, w tym piątka dzieci. Do dziś nie ma po nich śladu.
W materiale wykorzystano informacje z reportażu Doroty Abramowicz „Ludzie, których nie ma. Tajemnicze zaginięcia na Pomorzu. Opublikowano go na portalu zawszepomorze.pl 2 marcu 2022 roku.
Fot. facebook.com