Polski Fritzl. Dramat, o jakim Polska nie słyszała

Polski Fritzl. Tak media nazwały mężczyznę, który w małej wiosce na Kaszubach znęcał się nad żoną. Oskarżono go o przetrzymywanie żony w piwnicy, wiązanie jej, bicie, głodzenie, wielokrotne gwałty na niej. Mężczyzna umożliwiał też dokonywanie gwałtów na związanej i pozbawionej wolności kobiecie swoim dwóm braciom za pieniądze na alkohol, a także innym, nieustalonym mężczyznom

„Mama leżała w piwnicy na ziemi i miała związane ręce, jak Pan Jezus na krzyżu. Na głowie worek, nogi szeroko, tak żeby wszyscy panowie mogli włożyć mamie , tam gdzie robi siku. A tata na to pozwalał. Stał, patrzał i brał za to pieniądze… Szokujące były zeznania dzieci, które oglądały makabryczny proceder ich ojca.

Mariusz S., główny oskarżony w tej sprawie, bardziej znany jest jako „polski Fritzl”. Jego przestępcza działalność jest bardzo podobna do austriackiego dramatu, o którym cały świat dowiedział się w 2008 roku. Ojciec więził przez 24 lata więził i gwałcił swoją córkę w piwnicy swojego domu. W marcu 2009 austriacki sąd uznał 73-letniego Josefa Fritzla za winnego m.in. morderstwa syna, wielokrotnych gwałtów, czynów kazirodczych, czynów pedofilskich dokonywanych na swej córce oraz pozbawienia wolności pozostałych swoich dzieci. Skazano go na karę dożywotniego pozbawienia wolności.

Historia Fritzlów zszokowała opinię publiczną na całym świecie. „Polski Fritzl” działał na Pomorzu. Dramat więzionej kobiety rozgrywał się w małej kaszubskiej wiosce. Mieszkający w niej mężczyzna, Mariusz Sz. przez cztery lata (od 2006 do 2010 roku) znęcał się nad swoją żoną. Dwa lata kobieta żyła uwięziona w ciemnej komórce w piwnicy. Tam przeżyła koszmar: bita, głodzona i wielokrotnie gwałcona. Gwałtów dopuszczał się zarówno mąż, jak i – za jego przyzwoleniem – inne osoby.

W grudniu 2010 roku żona polskiego Fritzla uciekła i opowiedziała o przeżyciach puckiej prokuraturze. Prokuratorzy jednak nie uwierzyli jej i nie nadali sprawie dalszego biegu. Dopiero kilka lat później sprawa znalazła swój finał na sali sądowej.

Polski Fritzl: 25 lat więzienia

Proces głównego oskarżonego w tej sprawie Mariusza Sz. zakończył się w czerwcu 2017 roku. Uznano go winnym fizycznego i psychicznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad żoną, a także dwoma córkami.  Sz. oskarżono w sumie o siedem czynów. Choć orzeczone przez sąd kary za pojedyncze czyny nie przekroczyły 15 lat więzienia, sąd zdecydował się na wymierzenie kary łącznej w wysokości 25 lat więzienia. O warunkowe zwolnienie Sz. może starać się po odbyciu co najmniej trzech czwartych kary.

Sąd orzekł także 15-letni zakaz kontaktowania się i zbliżania oskarżonego do byłej żony oraz córki, która była przez niego wykorzystywana seksualnie. Podobne zakazy – na krótszy czas – orzeczono też wobec Sz. w stosunku do pozostałych pokrzywdzonych. Mężczyznę pozbawiono pozbawiony praw publicznych na 10 lat.

Sąd zobowiązał Sz. do zapłaty po 70 tys. zł. zadośćuczynienia byłej żonie i molestowanej córce. Ponadto musiał zapłacić 20 tys. zł drugiej córce oraz po 5 tys. zł dla jego kolejnej partnerki i jej syna.

Więziona w piwnicy, głodzona, “całkowicie zniewolona”

Jak zaznaczyła wygłaszając krótkie uzasadnienie wyroku sędzia Marta Urbańska, “zebrany w sprawie materiał dowodowy w sposób niebudzący wątpliwości wykazał słuszność stawianych oskarżonemu zarzutów”. Sędzia podkreśliła, że Sz. dopuścił się znęcania, które “nosiło znamiona okrucieństwa”.

Sędzia przypomniała, że żona oskarżonego “została uwięziona w zimnej, ciemnej piwnicy. Pozbawiono ją możliwości dbania o higienę osobistą, możliwości załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych w godnych warunkach. Głodzono ją, zmuszana do spożywania posiłków ze związanymi rękami w pozycji klęczącej. Posiłki te były przygotowywane w sposób dla człowieka urągający jego godności”. Ogłaszając wyrok, sąd podał m.in., że kobieta była zmuszana do jedzenia chleba zmieszanego z wodą i nasieniem oskarżonego, a jedzenie to podawano jej w metalowej misce.

Zdaniem sądu, Sz., umieszczając żonę w piwnicy, “właściwie całkowicie ją zniewolił”.

– Dopuścił się wielokrotnego zgwałcenia swojej żony i ułatwienia gwałtu również innym nieustalonym osobom, które przyprowadzał do piwnicy i po założeniu oskarżonej worka na głowę, związaniu jej rąk, umożliwiał innym mężczyznom współżycie z pokrzywdzoną – mówiła sędzia.

Przypominała, że kobieta została uwięziona, gdy młodsza z córek ukończyła pierwszy rok życia. Oskarżony uznał, iż “pomoc przy opiece nad dzieckiem nie jest już tak konieczna”. Druga z córek miała wówczas “zaledwie ponad dwa latka”. – Wielokrotnie doprowadzał ją (córkę – red.) do obcowania płciowego, zmuszając do odbywania stosunków oralnych, dopuszczał się też innych czynności seksualnych, dotykając miejsc intymnych, masturbował się też w jej obecności – przypominał sąd.

Poprosiła o pomoc matkę

Sędzia zaznaczyła, że okrutne zachowania wobec rodziny zakończyły się 28 grudnia 2010 roku. Tamtego dnia żona, “bojąc się o bezpieczeństwo swoich dzieci, zdołała wykrzesać z siebie tyle odwagi, by poprosić o pomoc matkę”. Jak przypomniał sąd, niedługo potem do domu Sz. wprowadziła się inna kobieta z synem, nad którymi mężczyzna także się znęcał.

– Okrutne zachowanie oskarżony wykazał też wobec psa, który wskutek jego działania powolnie konał, przywiązany do budy na sznurku, pozbawiony jedzenia i picia – mówiła też sędzia. – Te wszystkie zachowania doprowadziły sąd do przekonania, że wobec oskarżonego należy wymierzyć kary jednostkowe w górnych granicach za przestępstwa, które zostały mu przypisane, oraz karę łączną 25 lat pozbawienia wolności. Sąd zdaje sobie sprawę, że jest to kara o charakterze eliminacyjnym, ale oskarżony jest osobą, która ma świadomość tego, że rodzina, miłość, szacunek, godność – to są wartości, które są w społeczeństwie i dla każdego z członków tego społeczeństwa pożądane, które czynią człowieka szczęśliwym – mówiła sędzia.

Dodała, że żona oskarżonego, gdy opuszczała dom Sz., nie miała na ciele widocznych obrażeń, ale “do dziś odczuwa dotkliwość okrucieństwa zadanego jej przez oskarżonego. Ma rany o wiele bardziej trwałe niż te, które mogli zobaczyć jej bliscy przez cały okres trwania tego małżeństwa”. Sąd dodał, że podobne “zmiany spowodował oskarżony również u swoich dzieci”, które we wczesnym dzieciństwie “nie zaznały miłości. Nie zaznały bezpieczeństwa, nie zaznały opieki, szacunku, godności” i “nie wiedzą, czym jest człowieczeństwo”.

Polski Fritzl: Były dni, że musiałam spać w lesie

Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji.

– 33 lat orzekam w sprawach karnych i nie spotkałem się z takim natężeniem złej woli i takimi metodami uwięzienia czy znęcania, jakim posługiwał się oskarżony wobec pokrzywdzonych. Wykorzystywał ich wiek czy też słabości psychiczne. Szantażował te osoby swoim zachowaniem – powiedział w uzasadnieniu wyroku, sędzia Sąd  Apelacyjny w Gdańsku Dariusz Malak.

– I jak oskarżony zaczynał od gróźb i obelg, tak później przerodziło się to w zadawanie razów, poważnych kopnięć. Później odseparowanie od rodziny, później niszczenie zabawek dzieciom. Następnie zamknięcie i uwięzienie w piwnicy. Potem pozbawienie światła, pokarmu i głodzenie. Wydaje się, że w XXI wieku w tej części świata takie sytuacje się nie zdarzają. Pokrzywdzona ważyła po tym 40 kilogramów: kobieta po dwóch porodach. Dalej – gwałcenie, pozwalanie na gwałcenie związanej kobiety innym osobom za pieniądze na alkohol. Następnie, zmuszanie małego dziecka, żeby biło własną matkę kijem po głowie i wmawianie mu, że to jest normalne zachowanie

Dramat bliskich Sz. opisano w magazynie reporterów “Gazety Wyborczej” “Duży Format”. Gazeta przytacza m.in. relację żony Sz. “W tej okropnej, ciemnej piwnicy zamykał mnie na kłódkę. W nocy otwierał, związywał ręce, nogi i wtedy gwałcił. Po wszystkim bił mnie po głowie. (…) Nawet spałam w tej piwnicy związana i czekałam, aż mnie rano rozwiąże. Wtedy wychodziłam, robiłam dzieciom śniadanie i obiad, którego nie mogłam zjeść. Z głodu byłam zmuszona jeść z wiaderka naszego psa Pinia. Były dni, że musiałam spać w lesie” – mówiła GW kobieta.

Źródło: polsatnews.pl, radiozet., PAP, wyborcza.pl

Fot. pixabay.com