Porachunki załatwione nożem. Sceny jak z filmu!

To były sceny jak z filmu. Zaczęli kopać mężczyznę, a za chwilę kobieta trzymała się za brzuch i krzyczała. Nie wiem, czy ją dźgnęli nożem, ale się zwijała. Mężczyzna przestał się ruszać. Tamci, jak gangsterzy, wskoczyli do aut i odjechali. To był straszny widok. Pełno krwi, klapki kobiety leżały rozrzucone na chodniku. To wyglądało jak wyrok. Jestem pewny, że wszystkie osoby się znały.

O tej sprawie było głośno wiosną 2019 roku i jeszcze długo ją wspominano, a nawet uznano za najdramatyczniejsze zdarzenie 2019 roku w K. Dramatyczne sceny rozegrały się w majową noc przy ulicy Ptasiej, gdzie pod jedną z kamienic, zatrzymały się dwa samochody, z których wyskoczyło kilku mężczyzn. Widać bardzo im się spieszyło, bo nie wyłączyli pojazdów, a jeden zostawili nawet na środku jezdni. Po chwili wszystko było jasne… Bez zastanowienia rzucili się na parę, która akurat wyszła z budynku.

Sprawa była poważna. W ciemności błysnęło ostrze noża. Nie wyglądało to jak atak na przypadkowe osoby. Ci mężczyźni przybyli pod kamienicę w konkretnym celu i akurat wtedy, kiedy budynek opuszczał 32-letni Nikola w towarzystwie swojej partnerki, 26-letniej Eleny. Kilka minut później auta ruszyły z piskiem opon, a niebawem ciszę przerwał odgłos zbliżającej się policji. Zresztą wydarzenia rozegrały się w bliskiej odległości od komisariatu, dlatego funkcjonariusze pojawili się na miejscu już kilka minut po zajściu.

Kilka ciosów nożem

Nikola dostał kilka ciosów w brzuch, tętnicę prawego uda i plecy. Przybyli na miejsce policjanci próbowali go jeszcze reanimować, ale bez skutku. Zmarł z powodu krwotoku zewnętrznego i wewnętrznego. W trakcie napaści ucierpiała również Elena. Została ranna w brzuch i klatkę piersiową. Kobieta w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Była operowana i wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej. Na szczęście udało się ją uratować, ale policja musiała poczekać z przesłuchaniem jej. Okazało się, że nie tylko ona była świadkiem zdarzenia.

– Mężczyzna z kobietą wyszli z klatki, w której mieszkali. Znałam ich z widzenia. Jak tylko wyszli, zaatakowało ich kilku mężczyzn. Wyglądało to tak, jakby para wiedziała, że ktoś na nich czeka, jakby byli umówieni – mówił mężczyzna do którego dotarła policja. – Ci, napastnicy przyjechali dwoma autami. Jedno stało na poboczu, drugie na środku jezdni. To były sceny jak z filmu. Zaczęli kopać mężczyznę, a za chwilę kobieta trzymała się za brzuch i krzyczała. Nie wiem, czy ją dźgnęli nożem, ale się zwijała. Mężczyzna przestał się ruszać. Tamci, jak gangsterzy, wskoczyli do aut i odjechali. To był straszny widok. Pełno krwi, klapki kobiety leżały rozrzucone na chodniku. To wyglądało jak wyrok. Jestem pewny, że wszystkie osoby się znały. Na początku wyglądało to jak bójka i nie było widać, że zadają ciosy nożem.

***

Policja zabezpieczyła ślady na miejscu zdarzenia. W pierwszych godzinach po napaści kluczowe było sprawdzenie monitoringu, dzięki któremu była szansa na ustalenie numerów rejestracyjnych samochodów, którymi poruszali się mężczyźni. Tak też się stało, bo przebieg bójki nagrała kamera znajdująca się na lokalu usługowym naprzeciwko kamienicy, przed którą doszło do tragedii. Ofiarami byli obywatele Bułgarii, zresztą mieszkańcy owej kamienicy (jak już powiedział wcześniej świadek krwawego spotkania). Zatem czy był to napad na tle rasowym? Policja wykluczyła taką ewentualność, jak również napaść na tle ksenofobicznym czy narodowościowym. Nie było wątpliwości, że to była zaplanowana sytuacja. Nie było mowy o przypadku. Na ulicę Ptasią napastnicy przyjechali samochodami na bułgarskich numerach rejestracyjnych. Zatem wiele wskazywało, że były to porachunki między rodakami.

Ja swoje wiem

Wciągu kilkudziesięciu godzin od zdarzenia policjanci ustalili personalia poszukiwanych mężczyzn. Funkcjonariusze ustawili blokady, ale sprawcom udało się uciec. Za Stefanem I. i jego synami wystawiono Europejski Nakaz Aresztowania. I słusznie, bo jak się niebawem okazało, zaraz po zdarzeniu mężczyźni wsiedli do samochodu i uciekli do Berlina (gdzie aktualnie mieszkali). Kiedy odjeżdżali z ulicy Ptasiej nie wiedzieli czy Nikola i Elena przeżyli. Dowiedzieli się o tym dopiero kilka dni później, kiedy zaczął ich szukać brat zamordowanego mężczyzny. Policja robiła swoje, a rodzina zabitego załatwiała sprawy na własną rękę. Pod dom jednego z napastników przyszło 40 kobiet i zaczęły wybijać okna. Obawa przez zemstą rodaków zmusiła Bułgarów do dalszej ucieczki.

Chcesz wiedzieć jak zakończyła się ta historia? Sięgnij po Detektywa 1/2021 (tekst Krystiana Pojawy “Porachunki załatwione nożem”). Cały numer do kupienia TUTAJ.