Ruptawa. Był bardzo religijny. Wierzył w Boga. Mówili o nim, że to człowiek wielkiej wiary. Ta pomogła mu też uporać się ze straszną tragedią, jakiej w maju 2013 roku doświadczyła jego rodzina.
Na jednej z posesji w Ruptawie pod Jastrzębiem-Zdrojem doszło do pożaru, w którym zginęła jego żona – 40-letnia Joanna oraz czwórka dzieci: 4-letnia Agnieszka, 10-letni Marcin, 13-letnia Małgosia oraz 18-letnia Justyna. Śmierci cudem uniknął jedynie 17-letni syn, który feralnej nocy spał na poddaszu. Obudził go krzyk młodszej siostry. Wtedy na korytarzu zobaczył kłęby dymu. Natychmiast zadzwonił do ojca, ale ten nie odbierał telefonu. Wezwane na miejsce służby, zanim ruszyły na ratunek, musiały uporać się z antywłamaniowymi zabezpieczeniami. Drzwi pozamykane były na wszystkie spusty, opuszczone żaluzje antywłamaniowe.
Ogień podłożony w kilku miejscach domu. Wszystko zaplanowane tak, aby do wnętrza nie dostał się nawet najmniejszy podmuch powietrza. Gdy ratownikom udało dostać się do środka, na pomoc było za późno. Przybyły na miejsce 42-letni Dariusz P. wpadł w rozpacz. Opowiadał jak przed wyjściem do pracy, czytał najmłodszej córce bajkę. Przygotował ją do snu. Żonę ucałował na dobranoc. Ponoć byli kochającą się i zgodną rodziną. Podczas pogrzebu najbliższych, miejsce rozpaczy zajęło pełne zrozumienie i akceptacja. Wdowiec pocieszał zebranych twierdząc, że jego rodzina została właśnie zbawiona. Jak się później okazało, do „zbawienia” sam przyłożył rękę. Kilka tygodni przed pożarem wykupił polisy ubezpieczeniowe dla całej rodziny.
Nie tylko Ruptawa i podpalenie
Niekiedy wychowuje ich podwórko. Kiedy psocą wydają się słodcy. Mijają jednak lata, a ich występki przybierają na sile. Pozbawieni wzorców, od najmłodszych lat sprawiają problemy. Wówczas nikogo nie dziwi, że taki człowiek byłby zdolny do zbrodni. „To musiało tak się skończyć” – słychać wokoło. Trudno jednak uwierzyć, gdy za zbrodnią stoi człowiek z dobrego domu. Osoba, która z twarzą anioła i pod płaszczykiem łagodności skrywa swoje prawdziwe oblicze. Wilk w owczej skórze. A takich jest wielu…
Dolina Chochołowska, lipiec 2003 roku. To właśnie tam doszło do brutalnego morderstwa 22-letniej Katarzyny, za które odpowiadał Paweł H. Sprawa odbiła się szerokim echem tak samo, jak jej wyrok. To właśnie podczas jego ogłaszania padły słowa: „Morderca zachował się jak wilk w owczej skórze. W sposób nadzwyczaj przebiegły wykorzystał zamiłowanie dziewczyny do gór, wzbudzając zaufanie nieprawdziwymi opowieściami o swoim życiu”. Podobnych „wilków” kartoteki kryminalne znają jednak o wiele więcej.
„Nie oceniaj książki po okładce” – ta jednak tak bardzo determinuje naszą opinię, że nawet po jej lekturze ciężko nam zmienić zdanie. „Nie szata zdobi człowieka” – ta jednak tak bardzo zostaje nam w pamięci, że nawet po jej zdjęciu, ciężko jest zmienić swoje przekonania. Zabili, zamordowali, zgrzeszyli? Przecież to niemożliwe! To był taki dobry człowiek…
Chcesz poznać więcej takich spraw? Sięgnij po Detektywa Wydanie Specjalne 1/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Wilk w owczej skórze). Cały numer do kupienia TUTAJ.