W mrocznej historii amerykańskiej kryminalistyki niewielu przestępców wywarło tak przerażający i jednocześnie trwały wpływ na kulturę masową, jak Edward Theodore Gein. Choć w istocie udowodniono mu tylko dwa morderstwa, jego makabryczne praktyki – wykopywanie zwłok, obdzieranie ciał ze skóry i tworzenie z nich przedmiotów codziennego użytku – sprawiły, że świat nadał mu mroczny przydomek: Rzeźnik z Plainfield. To właśnie Gein stał się inspiracją dla postaci Normana Batesa w „Psychozie” Hitchcocka, Buffalo Billa w „Milczeniu owiec” czy Leatherface’a w „Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną”. Jednak rzeczywistość, jak to często bywa, była straszniejsza od fikcji.
W dziejach kryminalistyki jest niewielu zbrodniarzy, którzy na trwałe przeniknęli do masowej wyobraźni. Edward Theodore Gein, znany jako „Rzeźnik z Plainfield”, to przypadek szczególny. Formalnie udowodniono mu jedynie dwa morderstwa, ale jego makabryczne upodobania sprawiły, że przeszedł do historii jako archetyp psychopatycznego zabójcy i nekrofila. Gdy policja w 1957 roku weszła do jego domu na farmie w Wisconsin, znalazła się w scenografii koszmaru – maski ze skóry ludzkiej, czaszki przerobione na naczynia, krzesła obite ludzkim ciałem.
To właśnie jego życie i zbrodnie inspirowały twórców popkultury: Normana Batesa w „Psychozie” Hitchcocka, Buffalo Billa w „Milczeniu owiec” czy Leatherface’a w „Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną”. Ale prawda o Geinie była straszniejsza od filmowej fikcji.
Chłopiec w cieniu matki
Ed Gein urodził się 27 sierpnia 1906 roku w La Crosse w stanie Wisconsin. Był drugim synem George’a i Augusty Geinów. Jego dzieciństwo to obraz rodzinnej patologii. Ojciec – alkoholik, słaby i niezaradny – całkowicie uległ surowej, despotycznej żonie. Matka, fanatyczna protestantka, wychowywała dzieci w atmosferze lęku i poczucia grzechu. W jej naukach kobiety – poza nią samą – były ucieleśnieniem zła.
Ed i jego starszy brat Henry dorastali odizolowani od rówieśników. Augusta zabraniała im jakichkolwiek kontaktów towarzyskich, uznając, że rówieśnicy mogliby sprowadzić ich na złą drogę. Chłopcy większość czasu spędzali w domu, słuchając kazań matki i czytając fragmenty Biblii o karze i potępieniu.
Ta izolacja i obsesyjna religijność odcisnęły piętno na psychice Eda. Był dzieckiem zamkniętym, wyśmiewanym przez rówieśników za dziwne zachowania i nieporadność. Już wtedy fascynowały go książki o anatomii, wypadkach i śmierci – zainteresowania, które w dorosłym życiu przybrały makabryczną formę.
Strata i samotność
W 1940 roku zmarł ojciec Geina, a cztery lata później w dziwnych okolicznościach – brat Henry. Według oficjalnej wersji zdusił go dym z pożaru na farmie. Jednak śledczy, którzy przybyli na miejsce, zauważyli siniaki na głowie denata. Nigdy nie udowodniono Edowi udziału w tej śmierci, ale podejrzenia pozostały.
Po odejściu brata Gein został sam z matką. Relacja z Augustą przybrała niemal symbiotyczny, patologiczny charakter. Gdy zmarła w 1945 roku, Ed pogrążył się w samotności i rozpaczy. Jego świat – i jedyny autorytet – przestał istnieć.
To właśnie wtedy zaczął się proces, który doprowadził do narodzin „Rzeźnika z Plainfield”.
Nocne wyprawy na cmentarz
Początkowo Gein odwiedzał lokalny cmentarz, aby siedzieć przy grobach kobiet przypominających mu matkę. Z czasem zaczął kopać. Wydobywał świeże zwłoki, obdzierał je ze skóry, wycinał fragmenty ciał. Później z dumą przyznawał się do robienia masek z twarzy i „kostiumów” z kobiecej skóry, które – jak twierdził – pozwalały mu poczuć się jak Augusta.
Z czasem jego fascynacja śmiercią przerodziła się w potrzebę mordu.
Ofiary
Pierwszą udokumentowaną ofiarą była Mary Hogan, właścicielka tawerny w Plainfield, która zaginęła w grudniu 1954 roku. Ślady wskazywały na gwałtowne porwanie, ale przez trzy lata nie odnaleziono żadnych tropów.
Drugą była Bernice Worden, właścicielka sklepu żelaznego. Zniknęła 16 listopada 1957 roku. Policja znalazła ślady krwi i łuskę naboju kalibru .22 – takiego, jakim dysponował Gein. Wkrótce śledczy wkroczyli na jego farmę.
To, co tam odkryli, przeszło do historii kryminologii.
Dom z horroru
W środku unosił się mdlący zapach rozkładu. Na stołach i półkach leżały ludzkie czaszki, część z nich przerobiona na miski i popielniczki. W szafkach znajdowały się maski wykonane z ludzkiej skóry. Krzesła i abażury obite były fragmentami ciał. W spiżarni natrafiono na garnki pełne organów.
Najstraszniejszy widok czekał na strychu – ciało Bernice Worden, powieszone głową w dół, obdarte ze skóry niczym tusza w rzeźni.
Policjanci, zahartowani w codziennych interwencjach, wymiotowali. Lokalna społeczność nigdy wcześniej nie zetknęła się z takim obrazem.
Proces i wyrok
Ed Gein został aresztowany. Podczas przesłuchań zachowywał się spokojnie, niemal dziecinnie. Przyznawał się do czynów, opowiadając o nich bez emocji, jakby mówił o codziennych zajęciach na farmie.
Biegli orzekli u niego schizofrenię paranoidalną. W 1958 roku uznano go za niepoczytalnego i skierowano do zakładu psychiatrycznego w Central State Hospital for the Criminally Insane. W 1968 roku stanął ponownie przed sądem – tym razem uznano go za winnego morderstwa Bernice Worden, ale nadal niepoczytalnego. Nigdy nie wyszedł na wolność.
Resztę życia spędził w zakładach psychiatrycznych. Zmarł 26 lipca 1984 roku na raka płuc.
Dziedzictwo grozy
Choć Gein nie był typowym seryjnym mordercą – nie miał dziesiątek ofiar ani „kariery” zbrodniarza – jego przypadek stał się jednym z najbardziej znanych w historii. Powód jest prosty: makabra odkryta w jego domu wykraczała poza wyobrażenie przeciętnego człowieka.
Hollywood szybko podchwyciło tę historię. Robert Bloch napisał powieść „Psychoza” inspirowaną Geinem, a Alfred Hitchcock zekranizował ją w 1960 roku. Potem przyszły kolejne filmy: „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, „Milczenie owiec”, „Dom tysiąca trupów”.
Gein stał się symbolem „potwora zza płotu” – człowieka, który na co dzień wydawał się niegroźny, cichy, żyjący samotnie w gospodarstwie, a w rzeczywistości krył w sobie niewyobrażalną ciemność.
„Rzeźnik z Plainfiel” co mówi psycholog kryminalny
„Ed Gein był przede wszystkim ofiarą własnej psychiki i chorobliwego wychowania. Nie mordował seryjnie dla przyjemności, jak wielu klasycznych psychopatów. Jego celem nie było zdobycie ofiar, ale rekonstrukcja postaci matki – poprzez nekrofilię i makabryczne rytuały. To przypadek, który pokazuje, jak granice między obsesją, chorobą psychiczną a zbrodnią mogą się całkowicie zatarć.”
Rzeźnik z Plainfiel okiem prawnika
„Proces Geina był dla amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości próbą odpowiedzi na pytanie: gdzie kończy się odpowiedzialność karna, a zaczyna niepoczytalność? Wyrok – dożywotnia hospitalizacja psychiatryczna – pokazuje, że sąd uznał jego czyny za niewytłumaczalne w kategoriach racjonalnych. Dziś podobne sprawy są nadal wyzwaniem: jak traktować sprawców, którzy działają pod wpływem choroby psychicznej, a jednocześnie dokonują czynów tak brutalnych?”
Refleksja końcowa
Historia Eda Geina to opowieść o samotności, izolacji i wychowaniu, które przerodziło się w obsesję. To również ostrzeżenie – że potwory nie zawsze mają twarze bestii. Czasem mieszkają w cichych, prowincjonalnych miasteczkach, tuż obok zwykłych ludzi.
Plainfield, niewielka miejscowość w Wisconsin, najchętniej zapomniałaby o swoim „rzeźniku”. Ale legenda żyje – w filmach, książkach i artykułach. A nazwisko Gein już na zawsze pozostanie synonimem makabry i szaleństwa.
Fot. wikipedia.org