Seweryn K. – postrzelony i wrzucony do rzeki

Lata 90. dla Seweryna K. były pasmem europejskich sukcesów. Amsterdam, Berlin, Budapeszt i Barcelona to tylko niektóre z metropolii, w których grywał. Z początkiem nowego millenium kariera DJ-a zaczęła stopniowo przygasać, aż ostatecznie zgasła 21 kwietnia 2012 roku, gdy dolnośląscy policjanci wyłowili jego zwłoki ze Ślęzy. Mężczyzna został postrzelony i wrzucony do rzeki.

Seweryn K. już jako dwudziestoparolatek dorobił się sporych pieniędzy. Grał po dwa, trzy koncerty tygodniowo. W 1996 roku ożenił się po raz pierwszy. Wkrótce potem na świat przyszedł syn – Tomasz. Związek z matką dziecka nie trwał jednak długo ze względu na problemy, które muzyk miał z używkami i alkoholem. Dodatkowo jego partnerka Jolanta zarzucała mu niewierność. Para rozstała się w 1998 roku, a rozwód słono go kosztował.

Zdarzyło mu się kilka razy zawieść organizatorów i swojego menadżera, co zakończyło epizod koncertowania w jego życiu. Popadł w tarapaty finansowe. Dorabiał, grając na dolnośląskich dyskotekach. Na jednej z nich poznał Mirellę P., siostrę wrocławskiego dilera Filipa P., pseudonim Goofy. Na początku 2000 roku Seweryn K. został wraz z nim po raz pierwszy zatrzymany przez policję za handel narkotykami. „Goofy” trafił na 2 lata do więzienia, a Seweryn K. otrzymał wyrok w zawieszeniu. Po tym zdarzeniu doszedł do wniosku, że zszedł całkowicie na złą drogę i zdecydował się razem z Mirellą wyemigrować do Holandii. Osiedlili się w Rotterdamie, gdzie K. wznowił swoją karierę jako DJ.

Ahoy Rotterdam

Dzielnica Ahoy słynęła z hali widowiskowej, w której odbywały się różnorakie eventy, w tym koncerty muzyki elektronicznej. Seweryn K. postawił sobie za cel znów tam zagrać. W powrocie do kariery estradowej miała mu pomóc 32-letnia Liliana C., którą zatrudnił jako agentkę. Impresariat szybko przerodził się w romans. Romans tragiczny w skutkach.

27 lutego 2002 roku Liliana C. czekała na swojego kochanka na parkingu centrum handlowego w Rotterdam-Noord. Do kobiety podszedł czarnoskóry nastolatek i wręczył jej kartkę papieru. Napisana po polsku wiadomość pochodziła od Seweryna K., który chciał zmienić miejsce spotkania. Tłumaczył w niej, że Mirella przeglądała jego billingi telefoniczne i nie chciał zostawiać śladu kontaktu z nią. Liliana nie zwróciła uwagi na to absurdalne wyjaśnienie, wsiadła w samochód i pojechała do parku Zestienhoven. Było już ciemno, ale kobiecie wybór tego miejsca na spotkanie nie wydał się podejrzany.

Czekając na Seweryna usłyszała krzyk dochodzący z parkowej alejki. Kobiecy głos wzywał pomocy. Wyciągnęła puszkę gazu pieprzowego i pobiegła ofierze w sukurs. Dwóch białych, postawnych mężczyzn próbowało wyrwać torebkę młodej czarnoskórej kobiecie. Gdy Liliana C. zbliżyła się do napastników, natychmiast rozpyliła gaz. Mężczyźni pocierali podrażnione oczy, a ona podeszła do dziewczyny, by spytać czy potrzebuje pomocy. Wtem otrzymała z tyłu potężny cios w głowę. Kiedy leżała na ziemi, zamaskowany napastnik jeszcze kilkukrotnie uderzył ją kijem bejsbolowym. Liliana C. miała zmiażdżoną czaszkę. Nie miała szans na przeżycie.

Tymczasem zawiedziony Seweryn K., nie mogąc się doczekać swojej kochanki na parkingu w Rotterdam-Noord, zdecydował się wrócić do mieszkania w Ahoy. Na miejscu zastała go kolejna niewyjaśniona sytuacja. Mirella P. i jej rzeczy zniknęły. Na lustrze w przedpokoju zastał napis szminką: „Sprzedałeś mojego brata”. Zaskoczony biegiem spraw, próbował skontaktować się z partnerką, jednak jej telefon nie odpowiadał. Po dwóch godzinach usłyszał dzwonek do drzwi. Jednak zamiast Mirelli P., za nimi stała policja.

Wrzucony do rzeki: zwłoki w wannie

21 kwietnia 2012 roku złomiarze zauważyli w rzece przewróconą do góry nogami żeliwną wannę. Był to dla nich łakomy kąsek, więc postanowili wydobyć obiekt z wody. Kiedy ją unieśli, dokonali makabrycznego odkrycia. W środku znajdowały się zwłoki mężczyzny w średnim wieku. Natychmiast wezwali policję. Mężczyźni byli nietrzeźwi i spanikowani i nie wytłumaczyli dokładnie dyżurnemu, który odebrał ich zgłoszenie, co się tak naprawdę stało. Powiedzieli mu jedynie o wannie, znajdującej się w Ślęzy na odcinku między Komorowicami, a Wrocławiem. Posterunkowy wysłał zwykły patrol. Dopiero przybyli na miejsce funkcjonariusze przekazali do centrali prawidłowo brzmiące zgłoszenie. Złomiarze trafili do aresztu.

Śledczy od początku nie mieli wątpliwości, że była to egzekucja. Mężczyzna został postrzelony w tył głowy, a jego ciało przywiązano do wanny, potem został wrzucony do rzeki. Ustalenie tożsamości denata nie trwało długo, gdyż odciski palców Seweryna K. figurowały w policyjnej kartotece. Jego zaginięcia nikt nie zgłosił. Nie utrzymywał bliższych kontaktów z rodziną. Zdaniem patologa został zamordowany w nocy z 19 na 20 kwietnia. Pocisk wyjęty z jego głowy pochodził z pistoletu kaliber 9 mm. Badanie balistyczne ujawniło, że był to Walther P99Q. Wyniki badań pocisku przesłano do Europolu. Odpowiedź była zaskakująca. Pistolet kilka miesięcy wcześniej został skradziony funkcjonariuszowi rotterdamskiej policji.

Chcesz poznać kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa 5/2022. Tekst Konrada Szymalaka pt. Podwójne życie DJ-a). Cały numer do kupienia TUTAJ.