Skazany na 25 lat za zabójstwo sąsiadki

Czarna kartka z kalendarza: 10 listopada. 10 listopada 2011 roku Arkadiusz S. został skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo sąsiadki, 37-letniej Agnieszki O. Pobił ją, a potem stłuczoną butelką poranił ciało i rozciął krocze.

Do zbrodni doszło 28 lipca 2010 roku przy ul. Piłsudskiego w Złotoryi. Agnieszka O. razem z trójka dzieci mieszkała razem z ojcem i młodszym bratem. Z powodu problemów zdrowotnych nie mogła pracować i utrzymywała się ze skromnej renty.

Arkadiusz S. – brukarz, był wcześniej karany. Miał rodzinę: pięcioro dzieci i żonę. Czasami się upijał i miał słabość do hazardu. Zdarzało mu się również po pijaku zaczepiać kobiety…

Tamtego dnia, 30-letni wówczas Arkadiusz S. wulgarnie zaczepiał Agnieszkę o. Był pijany. Potem zaczaił się tuż obok jej domu… Kiedy wieczorem wracała od siostry zwabił ją do klatki schodowej, zagadał o dary z kościoła. Agnieszka myślała, że sąsiad już wytrzeźwiał. Nie bała się go. Zresztą byli w miejscu publicznym. Tymczasem on rzucił się na nią. Zaczął bić, a kiedy upadła – kopał. Potem rozbił butelkę i zaatakował nią sąsiadkę. Pociął jej twarz, szyję, rozciął jej krocze, okolice krzyżowe i pośladki. Być może próbował ją zgwałcić, ale tego mu nie udowodniono.

Kiedy mężczyzna zorientował się co zrobił, uciekł zostawiając cały czas przytomną kobietę. Agnieszka resztkami sił wydostała się na ulicę. Tam zauważyła ją przypadkowa osoba. Jednak na pomoc było za późno. Agnieszka O. zmarła w szpitalu.

Skazany na 25 lat a nie na dożywocie

Arkadiusz S. został zatrzymany następnego dnia rano. Przyznał się do winy, ale nie podał motywów swojego zachowania. Został skazany na 25 lat więzienia. Nie dostał dożywocia głównie ze względu na brak dowodów na próbę zgwałcenia ofiary, emocjonalny charakter zbrodni (nie przygotowywał się do jej popełnienia), a także przez okoliczności łagodzące, jakimi było przyznanie się do winy, wyrażenie skruchy i chęci późniejszej pomocy rodzinie ofiary.

– Oskarżony działał z dużą siłą i dużym stopniu agresji, o czym świadczy rozmiar i charakter ran u pokrzywdzonej, a sposób zadania przez niego obrażeń, użycie nietypowego narzędzia, jak i w końcu pozostawienie Agnieszki O. w bramie budynku, późno w nocy, samej sobie, na pastwę losu – bez okazania nawet najmniejszej litości dla ofiary, przy tym znając pokrzywdzoną działał z rozeznaniem, że osieraca dzieci – wskazują na bardzo wielki u oskarżonego stopień demoralizacji – uzasadniał swoją decyzję sędzia.

Dorota Dworok: zabił ją były chłopak. Czytaj TUTAJ.