Sosnowiec: krwawy dramat pod kościołem

Sosnowiec od dwóch dni jest znów na pierwszych stronach gazet. W maju 2021 roku doszło tu do wstrząsającej zbrodni. Optyk porwał z placu zabaw w Katowicach 11-letniego Sebastiana, przewiózł do Sosnowca i tam zamordował. 7 marca opinią publiczną wstrząsnęła inna wiadomość o dramacie w tym mieście. Najpierw media pisały o śmierci dwóch duchownych. Dzień później sprawa wyglądała o wiele bardziej makabrycznie. Ksiądz miał zabić diakona, a później targnąć się na swoje życie.

Obaj mężczyźni zmarli tego samego dnia. Nieoficjalne informacje wskazują na dramatyczny przebieg zdarzeń: 40-letni ksiądz miał zabić 26-letniego diakona, a potem popełnić samobójstwo. Prokuratura potwierdza tylko, że rany na ciele młodszego mężczyzny wskazują, że doszło do zabójstwa. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w tle miał pojawić się wątek obyczajowy. Tak przynajmniej wynika z informacji serwisu onet.pl

Sosnowiec: kalendarium dramatu

We wtorek 7 marca , wczesnym popołudniem,  przy Domu Katolickim naprzeciwko sosnowieckiej katedry znaleziono ciało młodego mężczyzny. Leżał on na podwórku przed otwartym garażem. Według nieoficjalnych informacji ofierze zadano kilkanaście ciosów nożem. Sprawca musiał działać pod wpływem dużych emocji.

Relacja dziennika  „Fakt”: Na ciało diakona natknęli się pracownicy firmy, która dostarczyła rusztowanie do remontu katedry. – Było kilka minut po 13.00, gdy mnie wezwano do identyfikacji. Diakon leżał na podwórku, przy samochodzie, miał przepasaną przez ramię torbę turystyczną i kluczyki do auta w jednej ręce. Na szyi widać było ślady po zadanych ciosach. Widziałem z pięć ran, takie cięcia. Ratownicy z pogotowia reanimowali go, ale on nie dawał oznak życia. Nikt nie wiedział, co się stało – opowiada nam świadek, który był na miejscu tragedii. Godzinę później na parafię dotarła wstrząsająca informacja o kolejnej tragedii: zginął ksiądz z tutejszej parafii.

— Ofiara przestępstwa to 26-letni diakon. Rany, które ujawniono na ciele mężczyzny, wskazują, że doszło do zabójstwa. Przejęliśmy sprawę z uwagi na jej wagę i charakter. Prokuratura zabezpieczyła ciało do sekcji zwłok — mówił Onetowi o dotychczasowych ustalenia Waldemar Łubniewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu.

Tego dnia, w miejscu oddalonym o kilkaset metrów, zginął również inny duchowny. Prawdopodobnie odebrał sobie życie, skacząc pod nadjeżdżający pociąg w okolicach sosnowieckiego dworca głównego. Prokuratura wszczęła w środę dwa śledztwa w tych sprawach.

Sosnowiec: kuria wydaje oświadczenie

We wtorek na stronie internetowej diecezji sosnowieckiej, opublikowano komunikat informujący o tragicznej śmierci dwóch duchownych. Podano ich imiona i nazwiska. Nie wskazano na przyczynę zgonów.

„Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu ze względu na dobro śledztwa zakazała Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu udzielania jakichkolwiek informacji” — czytamy w oświadczeniu biskupa Grzegorza Kaszaka.

„Bardzo proszę wszystkich wiernych o gorliwą modlitwę o życie wieczne dla nich. Jest zwyczajem w naszej diecezji, że za zmarłego kapłana nasi księża odprawiają mszę św. Ponadto proszę wszystkich kapłanów, aby również odprawili mszę św. za zmarłego naszego drogiego diakona i niech to uczynią w najbliższym czasie” — czytamy.

Waśnie narastały od dawna?

Jak stwierdził prokurator Łubniewski, na obecnym etapie postępowania nie chce mówić o możliwych przyczynach zbrodni i nie odnosi się do pojawiających się w mediach informacji na ten temat. Chodzi głównie o ustalenia dziennikarzy RMF FM, którzy wskazują, że młodego diakona Mateusza miał zabić 40-letni ks. Robert, który później popełnił samobójstwo.

Z kolei katowicka „Gazeta Wyborcza” dodaje, że narzędzie zbrodni miało zostać znalezione przy jego zwłokach. Powołują się przy tym na świadków, którzy twierdzą, że ks. Robert, rzucając się pod pociąg, trzymał w dłoni nóż.

Tragiczne zdarzenia nastąpiły jeden po drugim w odstępie ok. 1,5 godziny. Pochodzący z Wolbromia diakon oraz ksiądz z Jaworzna służyli od września ubiegłego roku w sosnowieckiej bazylice katedralnej. Starszy duchowny mieszkał na plebanii przy katedrze, diakon w Domu Katolickim po drugiej stronie ulicy.

Podobno mężczyźni byli ze sobą skonfliktowani, spór dotyczyć miał ich życia osobistego. Między duchownymi miała pojawić się również rywalizacja i zazdrość o piastowane stanowiska. Z informacji portalu onet.pl wynika również, że ksiądz miał wcześniej wysyłać do diakona groźby.

Sosnowiec: spekulacje i domysły

Do podobnych ustaleń doszli dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej. Nieoficjalne informacje wskazują, że ksiądz prawdopodobnie zabił diakona, a później popełnił samobójstwo rzucając się pod pociąg. Konflikt między duchownym miał trwać od pewnego czasu. Ksiądz miał m.in. wysyłać diakonowi wiadomości sms-owe z groźbami. Jeden ze śledczych potwierdził – też nieoficjalnie – że na torach, przy ciele potrąconego przez pociąg księdza znaleziono nóż, którym najprawdopodobniej zaatakował diakona.

Z ustaleń dziennikarzy dziennika „Fakt” wynika, że  ksiądz Robert był przerzucany z parafii na parafię. W probostwie katedralnym był jedynie pomocnikiem, a nie wikarym. – Mógł rywalizować o stanowisko z diakonem. Diakon to taki praktykant. Zawsze chodził z proboszczem na pogrzeby, asystował mu – opowiadał jeden z parafian.

Nieoficjalnie dziennikarze dowiedzieli się się, że śledczy mogą brać pod uwagę wersję, że to Robert Sz. mógł stać za napadem na Mateusza B. Według jednej z hipotez miał zaczaić się, gdy diakon wychodził z domu. Po zdarzeniu nie uciekł jednak swoim samochodem, który miał zaparkowany na dziecińcu przy Domu Katolickim. Zamiast tego pobiegł w kierunku dworca, gdzie miał rzucić się pod pociąg. Jego ciało było totalnie zmasakrowane po wypadku.

Źródło: onet.pl, fakt.pl, gazeta.pl, PAP

Fot. pixabay.com