Stanął w obronie babci i został ugodzony nożem

W obronie babci. Był rok 2015, jedno z gliwickich osiedli. W mieszkaniu przebywał 62-letni Bronisław U. wraz z żoną i dwojgiem wnuków w wieku 14 i 9 lat, dla których dziadkowie od 6 lat byli rodziną zastępczą. Na psychice jednego z chłopców mocny ślad zostawiły wydarzenia z dzieciństwa.

Ojciec na jego oczach pozbawił matkę życia. Odsiadywał za to wyrok 25 lat pozbawienia wolności. Od tego tragicznego wydarzenia dziecko było wycofane i zamknięte w sobie. Trauma wracała zawsze wtedy, gdy pijany dziadek wszczynał w domu awantury. Niepokojące sygnały niejednokrotnie zgłaszane były na policję. Mimo to, według niektórych sąsiadów i w opinii opieki społecznej był on wzorowym opiekunem, który dla wnuków zrobiłby absolutnie wszystko. 5 marca 2015 roku było jednak zupełnie inaczej. 62-letni Bronisław rzucił się z nożem na własną żonę. Zadał jej kilka ciosów w brzuch i klatkę piersiową. Wówczas w obronie kobiety stanął 14-letni wnuczek, który również został ugodzony. Otrzymał cios w klatkę piersiową. W wyniku doznanych obrażeń chłopak zmarł. Niedługo potem napastnik popełnił samobójstwo, skacząc z okna.

Nie tyko wnuk, który stanął w obronie babci

Stereotyp numer jeden. Typowy więzień odbywający karę pozbawienia wolności – muskularny i wytatuowany. Łysy młodzieniaszek lub żwawy cwaniak w średnim wieku. Grypsujący. Stereotyp numer dwa. Dziadkowie – poczciwi i uczciwi. Kruche, na wskroś dobre istoty. Z gorącym sercem i miłością wymalowaną w oczach. Srebrna grzywka, ciepły szal i bujany fotel przy kominku. Zdarza się jednak, że obie te sylwetki mieszają się, a ich cechy przeplatają. Wówczas miejsce za kratami zajmuje staruszek, bo czas na wolności właśnie się dla niego skończył.

Wydają się niezdolni do jakichkolwiek przewinień. W końcu to oni sami niezwykle często padają ofiarami oszustów i przestępców. Jednak od każdej reguły, przewidywane są pewne wyjątki. Jednym z nich są dziadkowie, którzy zamiast cukierka, w kieszeni wełnianego swetra trzymają naładowany pistolet. Babcie, które zamiast ciepłego i pełnego miłości uścisku, zwalniają spust kończąc życie. Nie tylko innych, ale i swoje. I choć zmiany psychiczne, biologiczne i społeczne wynikające z procesu starzenia się, wymagałyby dostosowania warunków odbywania kary do ich możliwości, w niektórych przypadkach na resocjalizację jest już o wiele za późno.

Często to oni padają ofiarami. Są celem samym w sobie. Bo łatwi. Bo naiwni. Jak dzieci. Tymczasem metryka ukazuje zupełnie co innego. To osoby doświadczone i nauczone życia. Niektórzy z nich lekcji jednak nie odrobili i na stare lata zasiedli w ławie. Nie szkolnej, a sądowej.

Chcesz poznać inne podobne historie? Sięgnij po Detektywa 1/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Ostatni (na wolności) Dzień Babci i Dziadka). Cały numer do kupienia TUTAJ.