Świątynia Ludu i samobójstwo 909 osób

Obiektem jego fascynacji byli Józef Stalin i Fidel Castro. On sam kształcił się w seminarium dla metodystów, jednak nigdy go nie ukończył. To nie przeszkodziło mu, by zaczął nazywać się „Wielebnym Jonesem”. Jim Jones, a właściwie James Warren Jones, w latach 50. XX wieku założył w Indianapolis sektę religijną „Świątynia Ludu”, która działała pod płaszczykiem pomocy niesionej biednym obywatelom USA.

Sam Jones stał się niezwykle wpływową osobą. W 1974 roku zbudował osadę, która nazwana została od jego nazwiska – Jonestown. Członkowie wspólnoty zaczęli nazywać go „Tatą”, choć on siebie tytułował już bogiem. Wmawiał ludziom, że jest cudotwórcą i uzdrawia chorych. Kolejni członkowie dołączali do sekty, oddając „Tacie” cały dorobek swojego życia. Ci, którzy nie mieli domu ani samochodu, wręczali mu czeki z opieki społecznej. Cztery lata później osadę odwiedził kongresman Leo Ryan. Został życzliwie przyjęty.

Nic nie zapowiadało nadciągającej tragedii. Kiedy ten, po kilku dniach wizytacji, miał opuścić Jonestown, kilkoro mieszkańców chciało wracać razem z nim. Wtedy do dzieła przystąpił sam Jones i jego ludzie. Zamordowali Ryana i jego współtowarzyszy. Wtedy też „Wielebny Jones” oświadczył swym wyznawcom, że jedynym wyjściem z tej trudnej sytuacji będzie zbiorowe samobójstwo. Rodzice mieli napoić swoje dzieci cyjankiem lub wstrzyknąć go dożylnie. Później sami zażyć truciznę. Ci, którym zabrakło odwagi, byli bestialsko mordowani. W efekcie, na wezwanie Jonesa, samobójstwo popełniło 909 osób. Sam przywódca zginął od rany postrzałowej.

Nie tylko Jim Jones i Świątynia Ludu

Piąte: Nie zabijaj. Przykazanie to nie dotyczy jedynie zakazu zabijania i stosowania przemocy w stosunku do drugiego człowieka, ale ma o wiele głębszy sens. Mówi o obronie bliźniego, trosce o życie ludzkie. Zdarzają się jednak przypadki, kiedy do brutalnego mordu dochodzi właśnie… „w imię boga”. Tego, w którego się wierzy.

Bertrand Russell, brytyjski filozof i logik, w swojej pracy pt. „Kto to jest agnostyk” stwierdził, że chrześcijanie wiedzą, że Bóg jest. Ateiści są zdania, że go nie ma. Z kolei agnostycy przyjmują, że brak jest dostatecznych podstaw, które pozwoliłyby potwierdzić lub zaprzeczyć istnieniu Boga. Są też i tacy, którzy czczą szatana. Wierzą w Księcia Ciemności i Zła. To właśnie on ma uosabiać ciemną stronę ludzkiego postępowania. Ta do głosu dochodzi nadzwyczaj często. Za często.

Jedni chcieli nawrócić niewierzących. Drudzy oddać hołd bóstwu. Jeszcze inni wierzyli, że postępują zgodnie z wolą boską. Chcąc zyskać przychylność zła albo też się od niego uwolnić – składali ofiary z ludzi. Niektórzy powiedzą, że to oni sami padli ofiarą – ludzkiej psychiki. Zaburzonej psychiki. 

Interesują Cię zbrodnie popełniane „w imię boga”? Sięgnij po Detektywa Wydanie Specjalne 1/2022 (tekst Anny Rychlewicz pt. „Zbrodnie >w imię boga<„). Cały numer do kupienia TUTAJ.