Święty Mikołaj wcale nie taki święty!

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w dalekiej Laponii, mieszka święty Mikołaj, a wraz z nim elfy i setki pomocników. Mikołaj ma swoje biuro, pocztę. Na zewnątrz, w gotowości, czekają na niego zaparkowane sanie pod przewodnictwem renifera Rudolfa. Ten sympatycznie wyglądający jegomość w czerwonym wdzianku, na którego czekają dzieci na całym świecie,  potrafi być prawdziwym draniem.

Obecny wizerunek – czerwony płaszcz i czapka – został spopularyzowany w 1930 roku przez koncern Coca-Cola, dzięki reklamie napoju stworzonej przez amerykańskiego artystę, Freda Mizena. Na pewno jednak reklama ta pomogła utrwalić w powszechnej świadomości ten kostium świętego. Rok później nowy wizerunek św. Mikołaja przygotował, także na zlecenie Coca-Coli, Haddon Sundblom.

Najbardziej charakterystyczny element stroju świętego Mikołaja – czerwona czapka z białym pomponem, stała się jednym z komercyjnych symboli świąt Bożego Narodzenia.

Współcześnie, ze względów komercyjnych, wizerunek św. Mikołaja jest używany przez handlowców, a okres wręczania prezentów rozciągnął się od imienin Mikołaja do Nowego Roku. Jako postać reklamowa św. Mikołaj jest popularny w okresie świątecznym także w krajach Azji, dokąd trafił z USA. Towarzyszy kończącym rok handlowym promocjom nawet w Chinach, gdzie jest znany jako Staruszek Bożonarodzeniowy .

Niektórzy źli ludzie decydują się na wykorzystanie tego ciepłego wizerunku do swych niecnych celów.

Święty Mikołaj rozrzuca pieniądze

Białobrody i siwowłosy mężczyzna dokonał na dwa dni przed Bożym Narodzeniem 2019 roku napadu na bank w Colorado Springs, po czym rozrzucał zrabowane pieniądze na ulicy krzycząc do przechodniów „Wesołych Świąt !”

Według świadków tego niecodziennego napadu, mężczyzna udał się następnie do pobliskiej kawiarni sieci Starbucks, usiadł przed jej frontem i spokojnie czekał na przybycie policji.

Przechodnie okazali się jednak wyjątkowo uczciwi bowiem – być może ze względu na Boże Narodzenie – pozbierali pieniądze i… zanieśli je z powrotem do banku.

Według opublikowanego później komunikatu policyjnego „starszy, biały mężczyzna” obrabował Academy Bank w Colorado Springs w poniedziałek w południe.

Sprawcę zidentyfikowano jako 65-letniego Davida Wayne’a Olivera.

Przekleństwo u ustach świętego?

Na pewnym przedświątecznym festynie w Auckland w Nowej Zelandii mężczyzna, który wcielał się w rolę Świętego Mikołaja, nie poprzestał tylko na stroju. Chciał być jeszcze bardziej wiarygodny. W tym celu zaczął mówić po norwesku. Niestety zebrani ludzie zrozumieli jego słowa, jako angielskie przekleństwo. A audytorium było całkiem spore, ponieważ na doroczny koncert miejskiej orkiestry symfonicznej i kilku kościelnych chórów, przyszło ponad 1600 osób.

Wszystko przebiegało w iście świątecznej atmosferze do chwili, kiedy głos zabrał Święty Mikołaj. Zebrani, jak relacjonowali świadkowie, usłyszeli słowo „fuck”. Wszyscy stali osłupieni z zaskoczenia. Niektórzy poczuli się urażeni, gdyż uznali takie wystąpienie za niestosowne. Dyrektor muzyczny orkiestry z Auckland Gary Daverne uratował sytuację i wyjaśnił, że Święty Mikołaj powiedział słowo „takk”, co w języku norweskim oznacza „dziękuję”.

Święty Mikołaj za bardzo prawdziwy

Tym razem sytuacja nie miała miejsca w święta, ale ściśle wiąże się z osobą Mikołaja. Tym razem jednak Thomas Tolbert nie wcielał się w rolę, a po prostu do złudzenia przypominał Świętego Mikołaja. Wydawałoby się, że nie ma nic przyjemniejszego niż to, że wygląda się, jak uwielbiana przez wszystkich postać. Jednak nie do końca. Thomas Tolbert miał przez to kłopot.

Mężczyzna wybrał się na wakacyjną wycieczkę wraz z rodziną do Disneylandu. I zamiast miło spędzić czas, musiał wysłuchać pretensji pracowników parku rozrywki. Zarzucali mu, iż jest za bardzo podobny do Świętego Mikołaja, a to jest niezgodne z ich regulaminem.

Tolbert z powodu tego wyjątkowego podobieństwa przykuwał uwagę wszystkich dzieci. Oczywiście te widząc ukochanego dziadka, prosiły go o zdjęcia i autografy. Nie podobało się to kierownictwu Disneylandu. Jeden z pracowników poprosił mężczyznę o to, żeby postarał się wyglądać „mniej mikołajowato”. Tolbert nie bardzo wiedział, jak ma to zrobić, bo nie miał ani charakterystycznej czapki, ani płaszcza, czy też worka na prezenty. Ubrany był za to w koszulkę z napisem „The Night Before Christmas”.

Porywacz

Tym razem Mikołaj narozrabiał w mieście Columbia (Karolina Południowa). Na stacji benzynowej zatrzymało się małżeństwo z ośmioletnią córką. Uwagę dziewczynki zwrócił Święty Mikołaj. Widok był dość niecodzienny, ponieważ tankował on swój motocykl.

Za Mikołaja przebrany był 55-letni John Michael Barton. Miał on wprawę we wcielaniu się w tę rolę, gdyż często pracował podczas różnych imprez udając świętego. Widząc zainteresowanie dziecka Barton zaczął zagadywać. Zapytał, czy dziewczynka nie chciałby poznać jego renifera siedzącego obok w motocyklu. Na reakcję dziecka nie trzeba było długo czekać.

Po chwili stało przy Mikołaju, a następnie wsiadła na motocykl. . Święty Mikołaj z piskiem opon ruszył ze stacji. Nie trudno sobie wyobrazić, co działo się dalej… Pościg za Mikołajem, dzieckiem i pluszowym reniferem nie trwał długo. Strachu jednak było co niemiara. Barton przeprosił wstrząśniętych rodziców i powiedział, że „zbytnio wczuł się w rolę”. Nie uchroniło go to jednak od spędzenia świąt w areszcie.

Święty Mikołaj, jak z gangu Olsena

Zły marketing Świętemu Mikołajowi zrobił również pewien rabuś z Nashville w stanie Tennessee. Pracę zaczął już o 10 rano. Jednak zamiast zająć się rozwożeniem prezentów udał się do banku. I wcale nie zamierzał zostawić tam żadnego upominku.

Mężczyzna miał ze sobą czerwony worek, jednak pusty. Żeby go napełnić, wyciągnął pistolet i wymierzył nim w kasjerkę. Zeznawała później, że tak w zasadzie był całkiem miły. Wytłumaczył jej bardzo grzecznie, że mu przykro i, że nie ma wyboru, bo… musi zapłacić Elfom.

Kiedy święty traci cierpliwość

Przebrany za Świętego Mikołaja Elkin Donnie Clarke sprzedawał czekoladki w jednym z centrów handlowych w Atlancie. Świąteczna atmosfera, życzliwi ludzie… wszystko szło dobrze, aż do momentu, kiedy do stoiska podeszła starsza kobieta. Najwyraźniej spodobało jej się przedsięwzięcie, gdyż kupiła 29 opakowań czekoladek.

Mikołaj jednak zamiast się ucieszyć z takiego obrotu, wpadł w szał. Kompletnie stracił panowanie nad sobą. Niewiele myśląc, złapał co miał pod ręką i zaczął bić staruszkę. Skatował ją drewnianym panelem do nieprzytomności. Co pchnęło go do tak okrutnego czynu, do końca nie wiadomo. Niektórzy świadkowie zdarzenia twierdzili, że uważał iż przez chciwość kobiety innym nie starczy czekoladek.

Grzaniec od Mikołaja

W Berlinie w 2011 roku odwiedzający jarmark bożonarodzeniowy zachorowali po przyjęciu darmowego grzanego wina i innych napojów. Wielu cierpiało na nudności i wymioty, inni stracili przytomność i trafili do szpitala.

Później policja odkryła, że ​​napoje zostały wzbogacone mieszanką narkotyku gwałtu i ecstasy. Sprawcy nigdy nie znaleziono. Jedyna wskazówka: był wtedy przebrany za Świętego Mikołaja.

Napad na bank w stroju świętego Mikołaja?

Dzień przed Wigilią 1927 roku mieszkańcy Cisco w Teksasie byli świadkami niecodziennego zdarzenia. Czterech złoczyńców: przebrany za św. Mikołaja Marshall Ratliff oraz jego pomocnicy Henry Helms, Robert Hill i Louis Davis dokonali zuchwałego napadu na bank, kradnąc 12 400 dolarów w gotówce oraz kolejne 150 000 dolarów w papierach oszczędnościowych. W tamtych czasach to była całkiem spora suma pieniędzy, za te 12 tysięcy dolarów można było kupić na przykład 34 Fordy T (wtedy już nieco przestarzałe, to fakt).

Między napastnikami a mieszkańcami miasta (w końcu to Teksas, w którym wtedy broni nie nosiły chyba tylko brzdące do lat trzech) i funkcjonariuszami biura szeryfa wywiązała się strzelanina, w czasie której oddano kilkaset strzałów. Niestety, dwa z nich doprowadziły do śmierci szeryfa i jego zastępcy – obaj, jak ustalono potem w czasie śledztwa, zginęli z rąk ubranego w czerwony kubraczek herszta bandy. Ale sprawiedliwości stało się zadość, bo – choć dla trzech z czterech złoczyńców ten napad nie był pierwszym złamaniem prawa – misterny plan ucieczki z miejsca zdarzenia nie wypalił, bo… bandyci zapomnieli zatankować samochód, który miał posłuży do bezpiecznego opuszczenia Cisco.

Pogoń trwała w sumie kilka dni, w międzyczasie udało się dopaść Louisa Davisa, który zginął, śmiertelnie postrzelony przez funkcjonariuszy. A to, jak się okazało, był jego pierwszy konflikt z prawem. Marshall Ratliff i Henry Helmes zostali skazani na śmierć na krześle elektrycznym. Robert Hill został skazany na 99 lat więzienia, ale mury zakładu karnego opuścił w połowie lat 40-tych i po zmianie nazwiska wiódł żywot przykładnego obywatela.

Źródło: o2.p, bezprawnik.pl, interia.pl, gandalf.com.pl,

Fot. pixabay.com