Szukała księcia z bajki i doszło do tragedii

– Była dla niego całym światem, starał się zapewnić jej jak najlepsze życie, wybaczał nawet zdrady. Ale jej od zawsze marzył się książę z bajki. Wciąż szukała lepszego, bogatszego, żeby dobrze się urządzić. I przez to doszło do nieszczęścia – komentowały koleżanki Grażyny, gdy doszło do tragedii.

Leszek był zakochany w Grażynie od czasów szkolnych, ale ona traktowała go w sposób dość lekceważący. Była atrakcyjną dziewczyną, miała duże powodzenie u płci przeciwnej, więc niezbyt przystojny i trochę zakompleksiony Leszek w ogóle jej nie interesował. Ale on był cierpliwy i chodził koło niej długo. Wreszcie, po jakimś czasie udało mu się osiągnąć cel. Grażyna dała zapraszać się do kawiarni, kupował jej prezenty i powoli, powoli, stali się parą. Bardzo się ucieszył, gdy zaszła w ciążę i ponowił swoją, już wcześniej składaną, propozycję małżeństwa. Ale Grażyna odmówiła. Nie chciała się z nim wiązać na stałe, niektórzy twierdzili złośliwie, że jest z nim z braku lepszych propozycji.

Jednak, gdy kobieta urodziła córeczkę, zamieszkali razem. Leszek bardzo się starał, opiekował się dzieckiem, pracował, oddawał Grażynie wszystkie pieniądze. Był mechanikiem samochodowym i zarabiał całkiem nieźle, brał różne dodatkowe zlecenia, żeby zarobić jeszcze więcej. Uważał, że Grażyna potrzebuje „oprawy”, modnych ciuchów, butów, biżuterii. Bywało, że pożyczał pieniądze od kolegów, żeby spełniać jej zachcianki. Ona jednak wciąż uważała, że Leszek jest ofermą, która nie potrafi zapewnić jej życia na poziomie, na jaki zasługuje. Miała przekonanie, że taka dziewczyna jak ona, powinna wieść zupełnie inne życie niż w małym miasteczku u boku byle jakiego chłopaka.

Pawła poznała na wczasach nad morzem. Ona była z 2-letnią córką, on z 4-letnim synem.

Stary-nowy partner

Mówił, że jest świeżo po rozwodzie, w trakcie podziału majątku. Spotykali się przez kilka dni na plaży, wieczorami zostawiała dziecko z koleżanką i odwiedzała go w eleganckim pensjonacie, w którym wynajmował apartament. Gdy wyjeżdżał, obiecał, że jeśli będzie chciała, załatwi jej pracę w Warszawie, żeby mogli być bliżej siebie.

– Znam parę osób, mogę ci załatwić pracę modelki – obiecywał.

Po powrocie z wczasów dla Grażyny nic już nie było jak dawniej. W głowie miała tylko Pawła i jego obietnicę. Przekonała rodziców, żeby przez jakiś czas zajęli się dzieckiem, bo trafiła się jej świetna praca i musi wyjechać do Warszawy. Leszkowi zostawiła list, informując go, że nareszcie ma szansę zostać kimś i postanowiła z niej skorzystać. „Wielkie miasto, wielki świat, wiele możliwości” – napisała i obiecała, że będzie się odzywać.

Paweł załatwił jej pracę w zakładzie fryzjerskim, którego był właścicielem. Zapewniał, że to tylko tak na początek. Udział w castingu dla modelek obiecywał, ale temat wciąż się odwlekał. Spotykali się rzadko, bo, co niemile zaskoczyło Grażynę, Paweł wcale nie miał rozwodu.

Doszło do tragedii, chociaż mogło być inaczej

Miłość trwała kilka miesięcy, dopóki Grażyna nie zaszła w ciążę. Wtedy sprawy potoczyły się szybko – kochanek kazał jej ciążę usunąć, a kiedy się nie zgodziła, odszedł od niej. Kobieta przestraszyła się, że sama nie da sobie rady i wróciła do S. Liczyła na pomoc rodziców, a w ostateczności na pomoc Leszka, który przecież był ojcem Patrycji.

Rodzice nie chcieli jej przyjąć pod swój dach, uważali, że ma za swoje, że się doigrała, niech więc sama pije piwo, które nawarzyła. Za to Leszek, tak jak się spodziewała, nie zawiódł. Koledzy odradzali mu ponowny związek z Grażyną, ale nie słuchał ich porad. Przełknął wszystkie złośliwe komentarze i wrócił do niewiernej kochanki. Mało tego, był wręcz szczęśliwy, że mając niedługo dwójkę dzieci Grażyna nigdzie mu nie ucieknie. Zaakceptował dziecko, które wkrótce urodziła i traktował jak własną córkę.

– Można powiedzieć, że zapanowała sielanka – mówiła jedna z koleżanek Grażyny. – Chyba wreszcie doceniła to co ma.

Wyglądało na to, że Grażyna zaakceptowała swoje życie i starego-nowego partnera. Ona zajmowała się córkami i domem, on pracował po 12 godzin na dobę, żeby zapewnić im przyzwoite życie.

Znaleziony na Facebooku

Adam pojawił się w jej życiu dzięki mediom społecznościowym. Natknęła się na niego na Facebooku, z informacji wynikało, że pochodził z sąsiedniej miejscowości, ale mieszkał i pracował w Niemczech. Przypomniała sobie, że przed laty zetknęli się na jakiejś dyskotece i zaprosiła go do grona facebookowych znajomych. Zaczęli korespondować na Messengerze, potem za pomocą maili.

Podobał jej się, był bardzo przystojny, a jeszcze bardziej podobały się jego zdjęcia z jego wakacji na Krecie, na Costa Brava czy w Tunezji. Właśnie rozstał się z partnerką, w jednym z maili pożalił się na samotność i Grażyna zaczęła go namawiać, żeby przyjechał do Polski.

Adamowi facebookowa znajoma też się podobała, a ponieważ i tak miał w planie wrócić na jakiś czas do kraju, postanowił kontynuować tę znajomość już nie tylko wirtualnie. Po przyjeździe wynajął mieszkanie w sąsiednim N., gdzie mieszkali jego rodzice i coraz częściej odwiedzał Grażynę. A ona przekonała Leszka, że to tylko stary, dobry znajomy, który wrócił do Polski po paru latach i czuje się tu trochę samotny. Panowie nawet się zaprzyjaźnili i często spędzali czas wszyscy razem. Grażyna tymczasem po cichu zaczęła snuć plany wyjazdu razem z Adamem do Niemiec.

Doszło do tragedii: odchodzę od Ciebie

Po pewnym czasie zaczęła go o to coraz bardziej naciskać, ale Adam się wahał. Polubił Leszka i chociaż nie przeszkadzało mu sypiać potajemnie z Grażyną, to jednak czuł się niezręcznie, gdyby miał mu cichcem ukraść kobietę. Czuł się trochę uwikłany w całą tę sytuację i coraz częściej rozmyślał, jak się z niej wycofać. Grażyna to wyczuwała i zaczęła się obawiać, że sytuacja wymknie się jej z rąk. I oto pewnego wieczora dostała od Adama SMS-a: „Odchodzę od ciebie. Wyjeżdżam za granicę. Więcej się nie spotkamy. Nie szukaj mnie, nie dzwoń”.

Czytała tą wiadomość raz i drugi i nie mogła uwierzyć. Co się stało? Dlaczego? Wyjechał tak nagle, bez pożegnania? Przecież mieli wyjechać razem. Fakt, pokłócili się poprzedniego wieczora. Adam miał pretensje, że na niego naciska, że go przymusza do wyjazdu chociaż wcale nie jest na to zdecydowany, ale żeby aż tak się wściekł? Oczywiście, nie zamierzała się zastosować do polecenia i zadzwoniła natychmiast. Adam nie odebrał. Nagrała się na sekretarkę, wysłała SMS-a, wszystko pozostawało bez odpowiedzi. Następnego dnia usłyszała w słuchawce: „Połączenie nie może być zrealizowane”. Dzwoniła jeszcze kilka razy, aż wreszcie telefon Adama całkowicie zamilkł.

Wtedy doszło do tragedii

Była wkurzona, obrażona, wyklinała go i życzyła najgorszego. Nie mogła się pozbierać po tym zdarzeniu, ale życie nauczyło ją radzić sobie w trudnych sytuacjach. W odwodzie jak zawsze pozostawał Leszek. Fakt, wcześniej podejrzewał ją, że zdradza go z Adamem i nieraz robił jej o to zazdrosne wymówki, ale teraz, po nagłym wyjeździe Adama, jakby odetchnął z ulgą. Więcej przebywał w domu, opiekował się dziećmi i był bardzo serdeczny. Ona zaś po kolejnej nieudanej próbie ułożenia sobie życia, spuściła z tonu i najwyraźniej uznała, że lepszy rydz niż nic. Zwłaszcza dla kobiety z dwojgiem dzieci.

„Może on nie jest taki ostatni?” zastanawiała się patrząc, jak Leszek bawi się z dziewczynkami.

„Może ona wreszcie przekona się do mnie i będziemy razem już na zawsze” – myślał Leszek.

Do komendy policji w N. zgłosili się rodzice Adama W., zaniepokojeni tym, że syn od kilku dni nie daje znaku życia. Wiedzieli, że ma w sąsiedniej miejscowości znajomych, których często odwiedza, ale nie znali ich nazwiska.

Chcesz wiedzieć dlaczego doszło do tragedii? Sięgnij po Detektywa Wydanie Specjalne nr 1/2022 (tekst Elizy Solskiej pt. Szukała księcia z bajki). Cały numer do kupienia TUTAJ.