Tatuś Jonathan, czyli seryjny dawca spermy . Po wielu latach poszukiwań odnalazł swoje przeznaczenie. Chciał pomagać tym, którzy marzą o rodzicielstwie, a nie mogą mieć dzieci. Działał prężnie i z rozmachem. „Produkcję” nasienia prowadził w różnych krajach, na różnych kontynentach. Choć udowodniono mu ojcostwo 550 dzieci, szacunki mówią o nawet 3 tysiącach potomków. Zapytany o obawy dotyczące ewentualnego kazirodztwa, zasugerował, by jego dzieci używały w mediach społecznościowych specjalnego symbolu, który identyfikowałby je jako dzieci „tatusia Jonathana”.
Szacuje się, że co 4 minuty na Ziemi rodzi się około 1000 dzieci. W Nigerii na każdą kobietę przypada około siedmiorga dzieci. W Korei Południowej – kraju o najniższym współczynniku dzietności na świecie – w 2023 roku na statystyczną mieszkankę przypadało mniej niż jedno dziecko. W Polsce, w 2022 roku przyszło na świat najmniej dzieci od czasów II wojny światowej, a współczynnik dzietności wyniósł 1,26. W Holandii – choć ten spada od 2010 roku – rodzi się więcej dzieci niż w kraju nad Wisłą. Swego czasu statystyki znacznie zawyżył człowiek, który nie był w stanie pohamować swego reprodukcyjnego popędu. Człowiek uzależniony od oddawania swojego nasienia. Seryjny dawca spermy.
Odnaleźć przeznaczenie
Jonathan Jacob Meijer to holenderski muzyk, który ogromną sławę zyskał nie przez swoją twórczość, a ogólnoświatowy skandal. Urodził się w wielodzietnej rodzinie, miał siedmioro rodzeństwa – sześć sióstr i jednego brata. Jako młody chłopak miał problemy z odnalezieniem swojej tożsamości. Próbował różnych rzeczy, szukając w tym siebie. Był muzykiem, nauczycielem, podróżnikiem. Przez pewien czas specjalizował się w handlu kryptowalutami. W końcu, pewnego dnia, odkrył swoje prawdziwe powołanie. Poznany na studiach kolega zwierzył się Jonathanowi, że jest bezpłodny. Meijer doznał wówczas olśnienia. W końcu odnalazł swój życiowy cel – chciał spełniać marzenia. Marzenia tych, którzy nie mogą mieć dzieci. Uznał, że najlepszym uczynkiem jest rozdawanie swojego nasienia. Rozpoczął więc „produkcję” na wielką skalę. Działał z „potrzeby serca”, za swe „cenne” krople nie chciał wynagrodzenia.
„Przystojny, sympatyczny. Miał duże niebieskie oczy i burzę blond loków okalających niemal anielską twarz. Rozjaśniał ją idealny uśmiech. Urzekał nie tylko wyglądem, ale niebywałym intelektem i kreatywnością” – tak o Meijerze mówiły bohaterki serialu dokumentalnego zatytułowanego „Mężczyzna z 1000 dzieci”. Kobiety, które marzyły o byciu mamami. Kobiety, dla których spełnieniem marzeń było nowe życie rozwijające się pod ich sercem. Marzenia nie mogły spełnić z różnych względów – bezpłodności, życia w związku jednopłciowym czy chociażby przebytej wazektomii partnera.
Dla wielu, jedną z możliwości było skorzystanie z banku spermy. Jednak tam dawca pozostawał anonimowy aż do ukończenia przez dziecko 16. roku życia. One tymczasem chciały spotkać się twarzą w twarz z ojcem ich przyszłego dziecka. Chciały mieć wpływ na to, czyje geny będzie nosił ich potomek. Ocenić, czy osobowość przyszłego tatusia, pasuje do nich. Chciały, by uczestniczył w wychowaniu dziecka. Taką możliwość dawała strona internetowa, na której ogłaszali się dawcy spermy. Ci, którzy nie chcieli współpracować z bankami. Ci, którzy chcieli „nieść pomoc” prywatnie.
Pragnienie dziecka
Rok 2017. Natalie i Suzanne otwierają przeglądarkę internetową. Wpisują hasło „dawca spermy – Holandia” i klikają enter. Wówczas jedynym portalem zrzeszających dawców spermy jest strona „Pragnienie dziecka”. Kobiety wchodzą dalej. Ich oczom ukazuje się lista setek ogłoszeń potencjalnych ojców ich dziecka. Imię darczyńcy, obok jego wiek. Choć nie ma zdjęć, pod każdą ofertą widnieje krótka biografia dawcy. Wybierają kilku, piszą do nich powitalną wiadomość. Ponieważ większość oferuje zapłodnienie metodą naturalną, szukają dalej. Przeglądają listę i niczym w najlepszej restauracji mają do wyboru: miłośnik komiksów, młody Duńczyk, miły darczyńca, bibliotekarz, naukowiec, doradca finansowy w dużym banku… Wybór pada na tego ostatniego.
Seryjny dawca spermy
Mężczyzna przedstawia się jako miły, sympatyczny i inteligentny 35-latek. Natalie wysyła do niego krótką wiadomość, prosząc o jego zdjęcie. W odpowiedzi dostaje zdjęcie z dzieciństwa. Uroczy brzdąc. Prosi jednak o aktualną fotografię. Dostaje zdjęcie, na którym widnieje jedynie kawałek twarzy. Choć wydaje jej się to dziwne, jest zdeterminowana. Już następnego dnia kobiety umawiają się na spotkanie. Wchodzą do restauracji, rozglądają się uważnie, przypatrując się każdemu siedzącemu tam mężczyźnie. W końcu dostrzegają jego… Łysy, muskularny, z blizną na pół głowy. Odwracają się na pięcie i uciekają. Nie poddają się jednak i po raz kolejny logują się na portal.
Tym razem wybierają Marthena (za którego podaje się Jonathan. Innym razem przedstawiał się jako Jacob, Ruud czy Walter). 29-letni nauczyciel i poeta. Mężczyzna od razu dzieli się swoim zdjęciem. Z fotografii przygląda im się błękitnooki młody przystojniak o promiennym uśmiechu i długich blond lokach. Wzbudza zaufanie i sympatię. Prowadzi swój kanał w internecie, na którym publikuje autorską muzykę. Jest doskonałym kandydatem na ojca i świetnym materiałem na przyjaciela. Jest niezwykle elokwentny, można porozmawiać z nim na każdy temat. Chce uczestniczyć w życiu dziecka, interesować się jego losem. Chce pomóc kobietom w zrealizowaniu ich macierzyńskiego marzenia. Gdy pada pytanie o to, ilu rodzinom chce pomóc, mówi zdecydowanie, że tylko pięciu. Natalie i Suzanne czują się wyróżnione, że to właśnie one mogą być jedną z nich.
Seryjny dawca spermy
Idealne dopasowanie – one chcą skorzystać z jego spermy, on ją im ofiarować. Podczas dni płodnych odbierają od niego kubeczek z nasieniem. Niestety pierwsza próba kończy się fiaskiem. Zdeterminowane przyszłe mamy proszą dawcę o kolejną pomoc, tym razem proponując, by do spotkania doszło w ich domu. W łazience zostawiają mu pojemnik, kilka czasopism i kocyk, w który miał owinąć kubeczek z cenną zawartością. Niedługo potem na teście ciążowym pojawiają się upragnione dwie kreski. Sukces. Pełnia szczęścia. Problem tylko w tym, że z jego nasienia korzystały w tym czasie setki innych kobiet…
Jonathan Jacob Meijer współpracował z 11 klinikami na terenie całej Holandii. W każdej z nich podpisał umowę na wyłączność – oświadczał, że nie zamierza korzystać z usług żadnego innego banku spermy. Co więcej – zgodnie z holenderskimi wytycznymi, dawca może spłodzić tylko 25 dzieci. Przestrzeganie zasady jest konieczne z troski o wyeliminowanie ryzyka ewentualnego kazirodztwa. Tymczasem Meijer, oprócz klientom klinik, „pomagał” również prywatnie.
Chcesz poznać tę historię? Zerknij do Detektywa 11/2024 (tekst Anny Ruchlewicz pt. Seryjny dawca spermy). Cały numer do kupienia TUTAJ.