Zwłoki dziecka na dnie morza koło Teneryfy

Policja odnalazła na dnie morza, koło Teneryfy, zwłoki dziecka – jednej z dwóch uprowadzonych przez ojca dziewczynek, 6-letniej Oliwii. Teraz dno morskie jest przeczesywane w poszukiwaniu zwłok jej siostry, rocznej Ani oraz ojca dzieci – poinformowało przedstawicielstwo rządu centralnego na Wyspach Kanaryjskich. Poszukiwania trwają od ponad 40 dni.

Teraz służby poszukują zwłok młodszej siostry Oliwii, rocznej Ani (hiszp. Olivia i Ana) oraz ich ojca. Prawie dwa tygodnie temu do poszukiwań włączono statek badawczy “Angeles Alvarino” należący do Hiszpańskiego Instytut Oceanograficznego (IEO), wyposażony w sonar skanujący dno oceanu, a także robota Liropus – zdalnie sterowaną łódź podwodną, pozwalającą zejść na głębokość 2 tys. m w celu przeanalizowania wszelkich podejrzanych znalezisk.

Wcześniej, w czwartek, na głębokości ponad tysiąca metrów, znaleziono dwie torby sportowe obciążone kotwicą z łodzi należącej do ojca. Znajdowały się w miejscu, gdzie telefon Tomasa Gimeno nagle stracił zasięg. W jednej z toreb znaleziono zwłoki Oliwii, druga torba była pusta.

Nie pogodził się z rozstaniem

Media w Hiszpanii prawie codziennie informują o wynikach prowadzonego śledztwa, a Gwardia Cywilna początkowo brała pod uwagę różne hipotezy. Według ustaleń służb ojciec najprawdopodobniej zabił swoje córki i wrzucił ich ciała do morza, a następnie popełnił samobójstwo – podała telewizja publiczna. Tomas Gimeno miał nigdy nie pogodzić się z rozstaniem ze swoją żoną rok temu, nie akceptować jej nowego partnera, a przede wszystkim oddalenia od dzieci.

Przed zniknięciem dzieci, 27 kwietnia, mężczyzna zadzwonił do swojej byłej żony, oznajmiając jej, że już nigdy więcej nie zobaczy jego ani córek. Para rozstała się w sierpniu 2020 r. Dziewczynki były widziane po raz ostatni w Santa Cruz de Tenerife, kiedy po widzeniu ojciec miał je odwieźć do domu. Tego samego dnia kamery monitoringu w miejscowym porcie zarejestrowały go przenoszącego torby i walizki z samochodu na swoją łódź. Na nagraniu ojciec dziewczynek był sam.

Rankiem następnego dnia rodzina i przyjaciele otrzymali od niego wiadomości, które można było zrozumieć jako pożegnanie. Wkrótce na morzu, ok. 40 km od wybrzeża, znaleziono pustą, dryfującą łódź Tomasa Gimeno, a opodal wyłowiono fotelik dziecięcy. Na początku br. tygodnia znaleziono w morzu na głębokości tysiąca metrów butlę tlenową do nurkowania, należącą do ojca.

Początkowo policja brała pod uwagę możliwość ucieczki ojca z dziećmi na inny kontynent. Sprawdzała trasy wszystkich statków, które wówczas znajdowały się w pobliżu wyspy, na wypadek gdyby Tomas Gimeno przesiadł się na jeden z nich ze swojej łodzi. Według rodziny matki dzieci, ojciec wywiózł córki do Ameryki Południowej, gdzie miał znajomych.

Zwłoki dziecka a motyw przestępstwa

Media wskazywały na możliwe motywy przestępstwa. Tomas Gimeno miał porywczy i impulsywny charakter. Nie akceptował nowego partnera swojej byłej żony, prawie dwa razy od niej starszego, prosperującego przedsiębiorcy belgijskiego.

 „Nie chcę, aby ten stary wychowywał moje córki” – mawiał. Jeszcze przed rozstaniem się z żoną zatrudnił prywatnych detektywów do jej śledzenia. Pobił ją i jej nowego partnera. Kobieta nie złożyła skargi na policji, gdyż uważała swojego byłego męża za dobrego ojca, pomimo jego wybuchowego charakteru. Jak powiedziała – nie chciała mu szkodzić.

Matka dziewczynek do końca miała nadzieję na odnalezienie córek całych i zdrowych. Uważała, że jej były mąż nigdy nie zrobiłby im krzywdy, gdyż bardzo dzieci kochał. Znajdowane w morzu przedmioty uznawała za fałszywy trop celowo zastawiany przez niego dla zmylenia policji. Zwłoki dziecka rozwiały nadzieje na odnalezienie córek.

Źródło: radiozet.pl

fot. pixabay.com