To była krwawa zemsta rogacza

Piotr i Grażyna B. byli małżeństwem z dwójką nastoletnich dzieci, oboje pracowali w dobrze płatnych zawodach, mieli ładny dom pod Lublinem i komfortowy samochód. Niestety ich pożycie małżeńskie nie należało do najlepszych. Doszło do zdrady, a potem była krwawa zemsta.

On był z natury cichy, skromny i niewymagający. Wzmożoną aktywność wykazywał jedynie w pracy, będąc kierownikiem w dużej firmie przemysłowo-handlowej. Odpoczywał albo przed telewizorem, albo z wędką nad wodą. Nie lubił tłoku, hucznych imprez i nadmiernego wysiłku fizycznego.

Jego żona, z wykształcenia kosmetyczka, była krańcowo inna. Uwielbiała się stroić, malować; butami, które kupowała przy każdej nadarzającej się okazji, niemal odruchowo, mogłaby obdzielić całą afrykańską wioskę. Kochała błyszczeć w towarzystwie, nie opuściła żadnej rodzinnej uroczystości, na weselach jej ambicją był przynajmniej jeden taniec z każdym przedstawicielem płci przeciwnej powyżej 15. roku życia. Takie kobiety budzą zachwyt u mężczyzn, z wyjątkiem swoich mężów.

Piotrowi niezbyt to pasowało, ale kładł uszy po sobie. Wszak poślubiając Grażynę przed blisko 20 laty, wiedział jaka jest. No to teraz miał, czego chciał. Zawarcie związku małżeńskiego to jak zakupy – reklamacje i zwroty są możliwe tylko w określonych sytuacjach i okolicznościach.

Zemsta za nudę

Ponieważ oboje byli już po czterdziestce, a czas nie biegł do tyłu lecz do przodu, spodziewał się, że żona w końcu się ustatkuje i zrozumie, że udawanie starszej siostry swojej córki naraża ją na złośliwe komentarze. Grażyna była jednak ponad ludzkie gadanie, najwidoczniej wychodziła z założenia, że młodość to nie pesel, lecz styl życia.

Piotr czasem zadawał sobie pytanie, czy żona, pod pozorem kolejnej wizyty w salonie fryzjerskim lub zlotu absolwentów jej szkoły, nie przyprawia mu rogów. Szybko odrzucał tę myśl. Gdyby prowadziła podwójne życie, to zgodnie z żelazną regułą powieści detektywistycznych, która mówi, że winnym jest ten najmniej podejrzany, w domu byłaby cichą, potulną myszką. To po pierwsze; po drugie, nie chciał znać prawdy. Co by mu ona dała? Gdyby okazało się, że Grażyna go jednak zdradza, wiedza ta tylko zszarpałaby mu nerwy. Rozwód raczej nie wchodził w rachubę. Łączyły ich dzieci, wspólne mieszkanie, dochodziła presja rodziny – u nas rozwodów nie było, nie ma i nie będzie. Toteż Piotr B. zostawiał te podejrzenia gdzieś w zakamarkach umysłu i nic z nimi nie robił. Człowiek czeka tylko na dobre wiadomości, złych woli jak najdłużej nie znać.

Wakacje nad jeziorem

Syn poszedł latem do pracy, żeby uzbierać na swoje potrzeby, córka wyjechała na obóz językowy. Oni natomiast mieli w planie urlop w słonecznej Chorwacji. Grażyna już zawczasu kupiła kilka kompletów plażowych i koszmarnie drogie okulary przeciwsłoneczne znanej marki. Niestety, z przyczyn od nich niezależnych, wyjazd za granicę nie doszedł do skutku.

W tej sytuacji postanowili spędzić urlop w domku letniskowym nad jednym z akwenów Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. Grażyna nie kryła zawodu, natomiast Piotr był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Zamiast smażyć się na chorwackiej plaży i dostać bąbli od słońca, oraz towarzyszyć małżonce w zakupach zupełnie niepotrzebnych gadżetów (w tym kolejnych par butów), spędzi ten czas na łowieniu ryb i zbieraniu grzybów w pobliskim lesie. A co? Jak się bawić, to się bawić…

– I po to zabrałeś mnie na to zadupie? – Grażyna robiła mu codziennie wymówki.

Odziedziczony po rodzicach Piotra domek letniskowy nazywała cuchnącą norą (fakt, najlepsze lata miał już za sobą), narzekała na brak „cywilizowanych” rozrywek i groziła, że nie wytrzyma tu nawet tygodnia.

– No to może zajmij się czymś pożytecznym, poczytaj książkę albo posłuchaj śpiewu ptaków i szumu drzew – uśmiechał się słodko, ignorując spojrzenia żony z rodzaju tych, które w filmach fantasy potrafią zabijać. Po czym brał wiaderko, wędki i wychodził.

Zwykle wracał w porze późno popołudniowej. Prawie zawsze z siatką pełną ryb. Nie psuł mu humoru nawet fakt, że żona palcem nie ruszała by je oporządzić i usmażyć – robił to sam i czuł, że wreszcie żyje pełnią życia.

Coś tu nie halo… Szykuje się zemsta

Początkowo nie zwracał uwagi na szczegóły. Raz, wędkując na drugim końcu jeziora zadzwonił do Grażyny i poprosił ją by zobaczyła, czy mają zapas podpałki do grilla – chciał bowiem zaprosić na smażonego leszcza kolegę wędkarza. Odparła, że zaraz sprawdzi. Po chwili powiedziała, że podpałki wystarczy na cały rok. Zwykła, normalna sytuacja, tyle tylko, że w tym samym czasie, kiedy słyszał głos Grażyny, w tle – jak mu się zdawało – rozległo się chrząknięcie. Uznał to jednak za zakłócenia na linii telefonicznej.

Innym razem, kilka dni później, poczuł od żony zapach wody po goleniu, jakiej nigdy nie używał. No cóż – pomyślał, widocznie się starzeję, skoro węch mi się psuje. Albo woda po goleniu zmieszała się z zapachem perfum Grażyny i to połączenie dało taki właśnie efekt. Oczy otworzyły mu się szerzej, kiedy wrócił z ryb, a Grażyny nie było w domu.

Chcesz poznać dramatyczne kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa Wydanie Specjalne 2/2022 (tekst Mariusza Gadomskiego pt. Krwawa zemsta rogacza). Cały numer do kupienia TUTAJ.