Ubezpieczenie na życie, aby wyłudzić pieniądze

Przygotowania do przedsięwzięcia trwały co najmniej rok. Obywatel Ukrainy, Ievgen P. zawarł w tym czasie ubezpieczenie na życie w 20 różnych towarzystwach działających na terenie Polski. Całość opiewała na 26 mln zł.

W październiku 2019 roku do siedzib kilku ubezpieczycieli wpłynęły roszczenia odszkodowawcze matki mężczyzny. Kobieta przedstawiła ukraińskie dokumenty, z których wynikało, że jej syn zginął w nieszczęśliwym wypadku. Mężczyzna miał wypaść z łodzi i utonąć. Jego ciało, już dzień po wyłowieniu, miało zostać poddane kremacji. Okoliczności, w jakich rzekomo zginął mężczyzna od samego początku budziły sporo wątpliwości. Do tego cień podejrzeń na sprawę rzuciła także ogromna kwota, na jaką ubezpieczył się zaledwie przed rokiem. W toku śledztwa okazało się, że w 2018 roku Ievgen P. dostał polskie obywatelstwo i od tej pory posługiwał się dokumentami, w których widniało imię Eugeniusz. W czasie, kiedy matka usiłowała odebrać odszkodowanie za zmarłego syna, ten podróżował po świecie, legitymując się polskim paszportem. Odwiedził między innymi Ukrainę, Wielką Brytanię, Turcję, Cypr, a jego wyprawa zakończyła się na przejściu granicznym w Dorohusku. Tam policjanci CBŚP zatrzymali Eugeniusza P. podejrzewanego o wyłudzenie prawie 26 mln zł.

Nie tylko oszust i ubezpieczenie na życie

Żyją po śmierci. Można zaryzykować twierdzenie, że dostali drugie życie, niczym bohaterowie komputerowych gier. Tymczasem brak w tym magii i medycznych cudów. Nie ma też tych biblijnych. Jest tylko głupota. Lekkomyślność, czasem pazerność. Pozorują własną śmierć. Bynajmniej nie po to, by zobaczyć, jak wygląda życie po drugiej stronie. Pobudki są nieco bardziej prozaiczne. Proste. Głupie.

Po wpisaniu w internetową wyszukiwarkę dwóch prostych słów: „pozoracja śmierci”, na jednej z pierwszych pozycji pojawia się praktyczny poradnik mówiący „jak najskuteczniej upozorować własną śmierć”. I choć może wydawać się to mało mądrym żartem, przez niektórych ta fraza przerabiana jest na wszystkie sposoby. Łącznie z tym obejmującym ćwiczenia praktyczne.

„Umierają”, by żyć. Wierzą w życie po „śmierci”. To jednak bywa zaskakująco krótkie, pełne nieprzewidzianych zwrotów akcji. Historia zna jednak przypadki, kiedy pozoracja śmierci wychodzi na jaw dopiero po… prawdziwej śmierci.

Chcesz poznać inne przypadki, gdzie ktoś upozorował własną śmierć? Sięgnij po Detektywa 4/2022 (tekst Anny Rychlewicz „Życie po (upozorowanej) śmierci”. Cały numer do kupienia TUTAJ.