Upozorował własną śmierć po to aby…

Miał dopiero 24 lata, sporo zatargów z prawem, a na koncie wyrok pozbawienia wolności. Po 5 miesiącach spędzonych za kratami, dostał trzymiesięczną przerwę w odbywaniu kary. Stwierdził jednak, że życie na wolności jest zbyt piękne. Wiedział, że jeśli ucieknie za granicę, to prędzej czy później zostanie złapany. Po chwili namysłu doszedł do wniosku, że wymiar sprawiedliwości nie dosięgnie jedynie… trupa. Upozorował własną śmierć własną śmierć, a przed tym odpowiednio zabezpieczyć się na… życie po śmierci.

Sławomir J. ze wsi Różaniec (woj. lubelskie) wykupił kilka polis ubezpieczeniowych na życie, o łącznej wartości miliona złotych. Do swojego planu wtajemniczył ojca oraz siostrzeńca. Wszystko zostało zaplanowane w najmniejszych szczegółach – pewien czas przed kulminacyjnym punktem planu, ojciec zaczął rozsiewać po wsi plotki, że syn ma problemy z mafią, która grozi mu śmiercią. Był tylko jeden problem – nie było zwłok. Wkrótce panowie usłyszeli o samobójstwie starszego mężczyzny w sąsiedniej wiosce. Odkopali więc ciało, odcięli głowę. Do grobu wróciła już tylko ona… Korpus wrzucili do samochodu, który następnie podpalili. Mężczyźni nie docenili jednak technik dzisiejszej kryminalistyki. Ojciec Sławomira nie zdążył nawet zgłosić się po należne odszkodowanie, kiedy całe oszustwo wyszło na jaw.

Nie tylko mężczyzna, który upozorował własną śmierć

Żyją po śmierci. Można zaryzykować twierdzenie, że dostali drugie życie, niczym bohaterowie komputerowych gier. Tymczasem brak w tym magii i medycznych cudów. Nie ma też tych biblijnych. Jest tylko głupota. Lekkomyślność, czasem pazerność. Pozorują własną śmierć. Bynajmniej nie po to, by zobaczyć, jak wygląda życie po drugiej stronie. Pobudki są nieco bardziej prozaiczne. Proste. Głupie.

Po wpisaniu w internetową wyszukiwarkę dwóch prostych słów: „pozoracja śmierci”, na jednej z pierwszych pozycji pojawia się praktyczny poradnik mówiący „jak najskuteczniej upozorować własną śmierć”. I choć może wydawać się to mało mądrym żartem, przez niektórych ta fraza przerabiana jest na wszystkie sposoby. Łącznie z tym obejmującym ćwiczenia praktyczne.

„Umierają”, by żyć. Wierzą w życie po „śmierci”. To jednak bywa zaskakująco krótkie, pełne nieprzewidzianych zwrotów akcji. Historia zna jednak przypadki, kiedy pozoracja śmierci wychodzi na jaw dopiero po… prawdziwej śmierci.

Chcesz poznać inne przypadki, gdzie ktoś upozorował własną śmierć? Sięgnij po Detektywa 4/2022 (tekst Anny Rychlewicz “Życie po (upozorowanej) śmierci”. Cały numer do kupienia TUTAJ.