Wereszcze Duże: wnuczek zamordował babcię

Czarna kartka z kalendarza: 29 lipca. 29 lipca 2013 roku, we wsi Wereszcze Duże, nieopodal Rejowca Fabrycznego na Lubelszczyźnie, doszło do dramatu. Wnuczek zamordował babcię. Motywów dramatu nigdy nie ustalono.

Irena G. wprawdzie miała dużą rodzinę, jednak mieszkała sama. Z większością bliskich była skłócona. Oni rzadko ją odwiedzali, ona za nimi nie tęskniła. 29, lipca 2013 roku w jej obejściu, późnym wieczorem, pojawił 18-letni wówczas jej wnuczek – Konrad Ś. Lubiła go, był nawet jej ulubieńcem.

 Jednak tamtego wieczoru coś między nimi zaiskrzyło. W pewnym momencie doszło między nimi do sprzeczki i szarpaniny. Kobieta miała upaść, a nastolatek chwycił za młotek i zadał jej kilka ciosów. 5 dni później, w piwnicy pod gankiem znaleziono jej ciało.

Zanim do tego doszło zaginięcie kobiety zgłosiła jej rodzina. Śledczy znaleźli na schodach jej domu ślady krwi. Plamy doprowadziły ich do ganku. Na podłodze zauważyli kilka plam, które ktoś próbował wcześniej zmyć. Jeden z policjantów zauważył, że w podłodze znajdują się drzwiczki. Gdy je otworzył, zobaczył ciało zaginionej 71-latki. Ustalenie sprawcy zbrodni było bardzo proste. Wiele osób widziało w ostatnich dniach widziało tutaj Konrada S.

Wereszcze Duże: chyba się wystraszyłem

Morderca zeznał, że zaatakował swoją babcię przed domem, a później wciągnął jej zwłoki do ganku i wrzucił ciało do piwnicy. Tego dnia, gdy schował ciało, by zatrzeć ślady odwrócił deski w ganku, tak by zakrwawiona ich część znajdowała się pod spodem. Pozostałą krew zmyły padające deszcze. Podejrzany o zabójstwo młody mężczyzna w śledztwie zapewniał, że nic nie pamiętał z tamtych dramatycznych zdarzeń. Wyjaśniał, że był wtedy pod wpływem alkoholu i narkotyków.

– W pewnym momencie popchnąłem ją, przewróciła się na schody. Rozbiła głowę. Chyba się wystraszyłem, że komuś powie, co jej zrobiłem. Złapałem młotek i zacząłem ją uderzać w głowę – mówił  podczas wizji lokalnej.

Znajomi sprawcy opowiadali, że w wieczór w którym doszło do morderstwa, pili wspólnie z Konradem Ś. alkohol w Leonowie położonym przy Wereszczach Dużych. Oskarżony miał też wypalić lufkę marihuany. Takie spotkania młodzież organizowała sobie niemal codziennie. Te zeznania potwierdzają to co podczas wizji lokalnej po morderstwie mówił 18-latek: gdy zaatakował babcię, miał być pod wpływem alkoholu i narkotyków.

Podczas rozprawy w zamojskim sądzie Konrad Ś. nie stronił od głośnych komentarzy. Początkowo usiłował wyręczać świadków, gdy nie mogli sobie przypomnieć np. dat. Korzystał również z prawa do zadawania własnych pytań. Na jego twarzy niemal przez cały czas gościł uśmiech.

Sąd Okręgowy w Zamościu skazał oskarżonego na karę 15 lat pozbawienia wolności. Sąd Apelacyjny w Lublinie obniżył karę o 3 lata.

Fot. pixabay.com