William Pierce i jego genialny plan na kradzież

William Pierce i jego genialny plan na kradzież. Hiszpanie, Portugalczycy, Holendrzy i inni kolonizatorzy transportowali zrabowane w koloniach złoto na pokładach wielkich jak niejeden pałac statków.

Nie było to bezpieczne. Na statki ze złotem polowali wszak piraci, a do tego trafiały się też sztormy, huragany i inne nieszczęścia. Dlatego, gdy w XIX wieku narodziła się kolej, wszędzie, gdzie było to możliwe, złoto zaczęto przewozić pociągami. Wielkie katastrofy kolejowe zdarzały się wszak wtedy rzadko, a do tego odpadali też piraci, bo kto śmiałby zatrzymać, a tym bardziej obrabować pociąg? W XIX wieku pędził on z zawrotną prędkością 60-80 km/godzinę i strzeżony był przez kolejarzy. W tamtych czasach wiara w niezawodność kolei była niezachwiana, znaleźli się jednak ludzie, którzy postanowili zaryzykować. Okradli pociąg i okazało się, że również na kolei wszystko jest możliwe.

Pomysł zrodził się w głowie byłego kolejarza, Williama Pierce’a. Zauważył on, że handlarze kruszcami szlachetnymi w Wielkiej Brytanii często przesyłają swym wspólnikom na kontynencie złoto w sztabkach. Kruszec pakowano do drewnianych skrzyń, a te, po odpowiednim ich zabezpieczeniu, umieszczano w zamykanych dwoma kluczami sejfach w wagonie bagażowym. Pociąg przewożący złoto wyruszał ze stacji London Bridge, w Folkenstone sztabki przenoszono na parowiec, a ten transportował je do Boulogne-sur-Mer we Francji. Finalnie cały ładunek trafiał do Paryża, a dla pewności skrzynie ze złotem ważono co kawałek. Wydawało się, że tak dobrze strzeżonego złota nie da się ukraść, tyle że William Pierce miał plan.

William Pierce i jego genialny plan na kradzież

Opracował go wraz z Edwardem Agarem, włamywaczem i zawodowym złodziejem. Ich zdaniem trzeba było tylko cichcem wśliznąć się do pilnowanego przez wartownika wagonu pocztowego, ale do tego potrzebny był im ktoś zaufany na kolei. Z tego powodu w pubie, przy piwie, Agar i Pierce dobrali sobie wspólników. Pierwszy, James Burgess, bywał często strażnikiem w wagonie bagażowym, drugi, William Tester, odpowiadał za dobór wartowników.

Do realizacji planu kradzieży gang przystąpił 15 maja 1855 roku. Agar i Pierce wsiedli do pociągu, który przewoził złoto, po czym wśliznęli się do strzeżonego przez Burgessa wagonu bagażowego. Otwarcie sejfu zawierającego skrzynie ze złotem nie zajęło im wiele czasu. Mieli przy sobie przygotowane zawczasu duplikaty kluczy. Trudniej było otworzyć skrzynki ze złotem tak, by ich nie uszkodzić i by nie pozostawić śladów dokonanej kradzieży. Gdy jakoś sobie z tym poradzili, zastąpili złoto ołowianym śrutem i skrzynki na powrót umieścili w sejfie. Zadbali nawet o to, by ich waga zgadzała się mniej więcej z tą zawartą w rejestrze.

***

Z pociągu wysiedli w Dover. Pod płaszczami mieli torby ze zrabowanym złotem. Po kolacji w jednym z miejscowych hoteli wrócili do Londynu z łupem, którego wartość szacowano wtedy na 12 tys. funtów. Dziś byłaby to równowartość 1 mln 200 tys. (też funtów).

Pierce, Agar i spółka zrabowali w sumie 102 kg złota. Choć kradzież dostrzeżono dopiero w Paryżu i choć policja długo nie była w stanie ustalić, jak doszło do rabunku, to jednak pół roku później prawda wyszła na jaw. Wszystko dzięki dziewczynie Agara, Fanny Kay. Opuszczona przez narzeczonego i rozżalona na Pierce’a powiedziała o wszystkim naczelnikowi więzienia w Newgate. Krótko po tym sprawców kradzieży aresztowano, a później, w grudniu 1856 roku, postawiono ich przed sądem. Proces z zapartym tchem śledziła cała Europa, a Pierce i spółka stali się tak sławni, że dziś o ich wyczynie kręci się filmy.

Chcesz poznać więcej podobnych historii? Sięgnij po Detektywa 7/2023 (tekst Pawła Pizuńskiego pt. Lśniący przedmiot pożądania (cz. 2/2)). Cały numer do kupienia TUTAJ.