Wojciech Gorzkowski: zaginął w centrum Wrocławia

Wojciech Gorzkowski zaginął w sobotę wieczorem, 15 grudnia 2007 roku. Początkowo nic nie wskazywało, że tamtego dnia wyjdzie z domu i zaginie po nim wszelki ślad. Najpierw doszło do ostrej wymiany zdań między nim a ojcem. Może gdyby panowie opanowali emocje nie byłoby tematu. Ale każdy z nich był przekonany, że ma rację.

– Jadę przed siebie – powiedział w pewnym momencie Wojtek i wyszedł z domy.

Tata zdążył odpowiedzieć odchodzącemu synowi: „Czy znajdziesz takie miejsce, gdzie cię bardziej szanują, gdzie cię bardziej kochają?”.

Dochodziła godzina 18:30, kiedy Wojciech Gorzkowski wyruszył z Długołęki prawdopodobnie w kierunku Wrocławia swoim ciemno-granatowym AUDI 200 (nr. rejestracyjny DB 36863). Bardzo lubił to auto, traktował je niemal jak najbliższą sercu osobę.  Należał do Klubu Audi Polska. Udzielał się sporo na ich forum. Samochód, który kochał, ulepszał, remontował – chyba najlepiej określić to słowem „podpicowywał”. Tak go opisywał sam Wojtek:

„Samochód moich marzeń, taki zawsze chciałem i taki dane mi było kupić, w stanie gorszym niż na zdjęciach, ale od czego mam dwie ręce. Zdjęcia już są uaktualnione i przedstawiają auto w wyglądzie, jaki jest aktualnie (oprócz odprysków z tylu nadwozia), po dwukrotnie pranym wnętrzu i szorowanych plastikach, ponaprawianym wszelkim możliwym oświetleniem wewnętrznym, pomalowanym przednim zderzaku.”

W zakładce „marzę o”, napisał: “Nie marzę, moje marzenie widzicie obok a więc jednak się spełniają”.

Minęło kilkadziesiąt minut. Około godziny 19:00 Wojciech Gorzkowski próbował odebrać z salonu w Centrum Handlowym Korona we Wrocławiu telefon komórkowy. Kilka godzin wcześniej zakupił tego dnia z matką.

Wojtek wysyła jeszcze dwa smsy – pierwszy do kolegi, z którym miał się spotkać w klubie bilardowym, a drugi do koleżanki z Wrocławia. Ok. 21.00 telefon zostaje wyłączony.

Około godziny 23:00 na stacji paliw niedaleko Długołęki osoba kierująca samochodem marki Audi bez tablic rejestracyjnych dokonuje kradzieży paliwa na kwotę 150 zł. Udaje się ustalić, że jest to samochód Wojciecha. To było 16 lat temu, technika nie była na takim poziomie jak dzisiaj. To wyjaśnia, dlaczego obraz z monitoringu jest na tyle niewyraźny, że ciężko ustalić, czy to zaginiony jest widoczny na nagraniu.

Wojciech Gorzkowski nie wraca do domu na noc. Rodzice jeszcze nie wszczynają alarmu. Myślą, że nocuje on u swojej dziewczyny. Jednak szybko okazuje się, że są w błędzie. Dzwoni do nich bowiem ówczesna dziewczyna Wojtka, która jest zaniepokojona faktem, że ten nie odpowiada na jej telefony i smsy. Wtedy bliscy podnoszą alarm. Sprawa zaginięcia zostaje zgłoszona na policję.

Do poszukiwań włączają się jego koledzy z klubu Audi Polska. Informacja o zaginięciu Wojciecha pojawia się na wszystkich forach dla miłośników samochodów. Dzięki temu, że pojazd zaginionego na tylnej szybie ma przyklejoną charakterystyczna naklejkę, nawet bez tablic rejestracyjnych możliwa będzie jego identyfikacja. Plakaty z wizerunkiem mężczyzny są wszędzie. Jest kilkanaście informacji, ale żadna nie przyczyniła się do wyjaśnienia losu zaginionego.

Minęło półtora miesiąca. 1.02.2008 roku odnalazł się samochód Wojtka. Auto było zaparkowane we Wrocławiu na ulicy Ścinawskiej. Dokładniej koło muru jednostki wojskowej za kortami tenisowymi MOSiRu (ul. Poznańska) przed wiaduktem pośród samochodów należących do mieszkańców.

Samochód był uszkodzony w prawy tylni rant zderzaka. Stłuczona lampa, ukruszony zderzak, obdarta blacha – efekty drobnej kolizji.  Samochód był zamknięty. Na pierwszy rzut oka zamki wyglądały na nieruszone, w środku nie było bałaganu. 

Ponoć samochód stał zaparkowany w tym miejscu już od początku stycznia 2008 roku. Wokół pojazdu na parkingu miała kręcić się grupa młodych osób, jednak wśród nich nikt nie rozpoznał Wojtka. Istniało prawdopodobieństwo, że różne przypadkowe osoby mogły kierować pojazdem, jednak nic więcej nie udało się ustalić

Z wielu doniesień medialnych w tej sprawie wynika, że na krótko przed zaginięciem zachowanie Wojtka uległo zmianie. Rodzina Gorzkowskich przeprowadziła się z Wrocławia do Długołęki, mężczyzna nie był z tego zadowolony. To był dla niego trudny czas, kolejnym rozczarowaniem były studia, na których nie do końca sobie radził.

 Wcześniej w szkole średniej i na każdym etapie edukacji był najlepszy. Matka chłopaka podkreślała, że był apatyczny i nie interesował się życiem rodzinnym. Mówił, że jest zmęczony i nie ma siły. Odkładał zrobienie wszystkiego na później, co wcześniej zupełnie się mu nie zdarzało. Jego dziewczyna również zauważyła w jego zachowaniu zmianę.

W tym miejscu pojawia się wiele pytań, na które nie sposób udzielić odpowiedzi. Czy Wojciech Gorzkowski mógł chorować na depresję? Czy miał jakieś problemy, które ukrywał przed rodziną i bliskimi. Takie głosy również pojawiły się w sprawie. Jednocześnie bliscy podkreślają, że zaginiony nie mógłby chcieć odebrać sobie życia.

Wojciech Gorzkowski i jego zaginięcie było tematem kilku podcastów. Co sądzą internetowi detektyw?

– Myślę że spotkał kogoś kto mu odebrał samochód i życie! Opieszałość policji w zabezpieczaniu śladów jest jak zwykle niedopuszczalna!! Na stacji tankuje nie Wojciech tylko złodziej tego samochodu dlatego zdjęte tablice Nie sprawdzenie przez policję trasy a wiec lasów i akwenów wodnych jest karygodne i niewybaczalne! Ktoś tu powinien być pociągnięty do odpowiedzialność! To jest błąd zawodowy i jak każdy inny podlega karze! No cóż policja jest bezkarna! Tu chodzi o człowieka i jego życie! Myśle ze nie żyje a co było powodem? Może auto? Wstrząsające!

Słyszałam o tej sprawie i wydaje mi się, że chłopak na swojej drodze spotkał jakiś łobuzów, szukających wrażeń i szybkiego zysku i niestety już nie żyje. Według mnie osoba z monitoringu to nie jest Wojciech, a na drugim ujęciu(chyba już wyjeżdżającego)  ze stacji samochodu, wyraźnie widzę kogoś na miejscu pasażera. Polska policja, no cóż jak zawsze liczy się rutyna i statystyki, ale nie chcę krytykować bo tam nie pracuję. Najskuteczniej działa archiwum x, ale to jest kilka osób na krzyż, niestety. Ciekawe czy na bieżąco sprawdzana jest baza osób NN (wątpię). Ehh, sprawy takie bardzo frustrują osoby totalnie obce i nie wyobrażam sobie co mogą czuć bliscy.

Wydaje mi się że chłopak coś planował już wcześniej aby zniknąć…..był/ /wyciszony/wiecznie zmęczony itp tak mówili rodzice/….w dzień w którym zaginął dzwonil do jakieś koleżanki z okolic Wrocławia….wydaje mi się że to do niej pojechał….ten mężczyzna że stacji benzynowej mógł być ich wspólnym znajomym/ ten samochód nie ukradł tylko Wojciech mógł mu go po prostu pożyczyć/ zatankował go i tyle….po3tygodniach został odnaleziony…..bo w międzyczasie mężczyźni tj mezczyzna z e stacji paliw i Grzegorz/może jeszcze ktoś/chcieli dostać się zagranicę….a potem mężczyzna mógł wrócić autem do Polski/poprostu pomógł Wojciechowi opuścić granicę kraju….potem widziano samochód były tam inne osoby bo Wojciech ten samochód im //sprezentowal//w zamian za pomoc….byli tam w tym aucie mężczyźni i2kobiety…napewwno znały Wojciecha albo część z  nich ……te osoby wiedzą gdzie przebywa Wojciech

Myślę, że wyjścia są dwa. Albo trafił na złych ludzi, którym spodobało się jego auto. Albo potrzebowali go do nie wiem, napadu może, albo byli np. naćpani i ot tak mu coś zrobili i wzięli auto. Tylko wtedy musieliby bardzo dobrze ukryć ciało albo np. wrzucili do rzeki. Tam zaplątało się w jakieś korzenie i tylko nurkowie mogliby je odnaleźć – a były już takie przypadki. Druga opcja – był emocjonalny, więc uciekł (i może naprawdę ukradł to paliwo), ale minusem tej opcji jest to, że w swoich emocjach zapewne za jakiś czas przeszedłby na drugi biegun. Zatęskniłby za rodziną i pewnie jakoś się odezwał, skoro tyle lat minęło, a on nie napisał, nie odezwał się, to pewnie niestety już nie żyje. Więc może po wyjściu z domu gdzieś się udał, może za granicę, i tam coś sobie zrobił albo ktoś mu coś zrobił

Co do sprawy to jest bardzo smutna i tajemnicza. Wcześniej nie znałem tej historii. I w sumie ciężko się domyśleć co się mogło stać. Jednak mimo wszystko mam dwie teorie. 1. Wojtek po kłótni z ojcem wyjechał z domu i w pewnej chwili może poznał jakąś osobę i jeździł razem z tą osobą. Może ta osoba namówiła go na kradzież paliwa(jeśli na nagraniu jest Wojtek) , a potem na jakąś imprezę.

A , że Wojtek był zły na ojca to postanowił się wyszaleć. Jednak w pewnej chwili coś się stało. Może ta osoba postanowiła ukraść samochód Wojtka i coś mu zrobiła. A potem pojechała do znajomych. Jednak w pewnej chwili dotarło do tej osoby , że ktoś może szukać wozu więc razem ze znajomymi pozbył się wozu. Albo pojechali na imprezę razem z Wojtkiem i na tej imprezie coś się stało i ludzie z imprezy ze strachu pozbyli się ciała chłopaka , a następnie porzucili wóz.

I to by wyjaśniało , że tyle osób wysiadło z samochodu(Ciekawe w jakich byli nastrojach) 2. Wojtek faktycznie miał depresję jak mówi Jego brat i był wszystkim przytłoczony i po prostu jeździł bez celu. Ddokonał kradzieży , a następnie albo postanowił się zabić(może pod wpływem chwili , a może często o tym myślał) albo porzucił samochód by wszyscy sądzili , że coś mu się stało , a sam opuścił miasto by zacząć od nowa. To , że rodzice zaprzeczają , że to nie Wojtek jest na kamerze to nie znaczy , że to nie On. Rodzice do końca będą chronić dziecko i nie uwierzą , że mógł zrobić coś złego lub popełnić samobójstwo. Mam nadzieję , że sprawa się kiedyś wyjaśni. Współczuję rodzinie Wojtka. Jego tata pewnie ciągle myśli o tym , że ostatnim razem , gdy się widzieli to kłócili się i to go prześladuję.

Te ostatnie słowa ojca..

Myślę, że dla Wojtka to nie była klótnia. raczej “decydujące starcie”, coś jak “być albo nie być” w tym domu i rodzinie..

Inteligentny, ambitny chłopak, zaradny i z pasjami.. Może wszystko to działało bez zarzutu, do momentu gdy pojawiły się obowiązki.. Barłożenie w łóżku, ślęczenie przed kompem i jeszcze “odbierz brata”.. 7 lat różnicy, miłość braterska pewnie i owszem, ale czy prawdziwa zażyłość..(?) Od tej pory poukładany Świat runął, właściwie to jak ucieczka z domu – baz przygotowania..

Gdzieś trzeba spać, coś jeść, myślę, że ukradł tą benzynę może nawet nie swoimi rękami.. Auto mogło się stać formą rozliczeń za cokolwiek.Ddlatego widziane głównie w poprzednich (niż Długołęka) miejscach gdzie więcej znajomych i dalej od domu..,uzywane przez różne osoby.. Coś mi mówi, że Wojtek mógł paść ofiarą własnego egoizmu i niezrozumienia, że w rodzinie każdy jest ważny i czasem wszyscy są sobie potrzebni (pomocni).. Ale to już tylko moje domysły.. Mieć tylko nadzieję, że Mu przejdzie i wróci..

Źródło: policja.pl, zaginieni.pl, gazetawroclawska.pl