Wypadek na Sokratesa. Odpowie jak za zabójstwo?

Wypadek na Sokratesa w Warszawie zbulwersował całą Polskę. Jak relacjonował dziennikarz „Super Expressu” rozpędzone do 130 km/h pomarańczowe bmw zmiotło z pasów 33-letniego mężczyznę. Adam G. w ostatniej chwili zepchnął z drogi żonę i synka w wózku. Po dwóch latach wkrótce zostanie ogłoszony wyrok w tej sprawie

W piątek, 12 listopada 2021 roku, przed Sądem Okręgowym w Warszawie zakończył się proces Krystiana O. oskarżonego o śmiertelne potrącenie mężczyzny na przejściu dla pieszych przy ulicy Sokratesa w Warszawie. Prokurator oraz pełnomocniczka rodziny zmarłego chcą, by O. odpowiedział za zabójstwo i żądają kary 15 lat więzienia. Z kolei obrońcy wnoszą o zmianę kwalifikację czynu na „wypadek ze skutkiem śmiertelnym”.

Sprawa wypadku, do którego doszło 20 października 2019 r. na przejściu na pieszych przy ul. Sokratesa 9, odbiła się głośnym echem nie tylko w Warszawie, ale i całej Polsce. Rozpoznawana była  przez pięcioosobowy skład orzekający. Oskarżony Krystian O. – z zawodu mechanik samochodowy – odpowiadał nie za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ale za zabójstwo drogowe. Według prokuratora sprawca umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym „całkowicie je ignorując”, przyśpieszając po każdym ruszeniu ze świateł.

Z opinii biegłego wynika, że Krystian o przekroczył dopuszczalną w miejscu wypadku prędkość o 86 km/h, więc poruszał się z prędkością 136 km/h. Manewr hamowania podjął około 72,5 metra przed dojechaniem do oznakowanego przejścia dla pieszych, czyli niewiele ponad 2 sekundy przed zdarzeniem.

Wypadek na Sokratesa: Zarzut dokonania zabójstwa

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Żoliborz uznała, że Krystian O. jadąc w taki sposób w rejonie przejścia dla pieszych musiał przewidywać możliwość zabicia człowieka i godził się na to, stąd zarzut dokonania zabójstwa, ale w zamiarze ewentualnym. Potrącony przez niego Adam G. zginął na miejscu, a kierowca bmw naraził 33-letnią Magdalenę G. i 3-letniego Tomasza G. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.

Oprócz prokuratora oskarżycielami w procesie byli  rodzice pieszego, który zginął, oraz jego żona i brat.

 „Zrozumiałem treść zarzutu, ale nie przyznaję się do popełnienia zarzucanego mi czynu” – powiedział Krystian O. i zdecydował się złożyć wyjaśnienia.

Oskarżony twierdzłi, że „w ten nieszczęśliwy dzień” jechał ulicą Sokratesa i zmierzał w kierunku lotniska na Bemowie, bo pasjonuje się samolotami. Wcześniej był w kościele, znajdującym się koło jego miejsca zamieszkania.

– Był ciepły dzień, bardzo mocno świeciło słońce, ono mnie oślepiło. Nie widziałem, że samochód jadący przede mną będzie się zatrzymywał, nie widziałem świateł stopu. Chciałem uniknąć zderzenia, dlatego go ominąłem. Wtedy zauważyłem postać, cień osoby i zacząłem hamować – powiedział.

Zmiana kierownicy?

Oskarżony zapewniał sąd, że nie jechał „więcej niż 90-100 km na godzinę”, a wyliczenia powołanego przez prokuraturę biegłego są błędne. – Każdy kierowca jak jedzie patrzy przed siebie i kątem oka patrzy na prędkość auta, to nawyk, każdy powinien go mieć. Przyznaję, że przekroczyłem prędkość. Dlaczego? Po prostu – stwierdził.

Z wyjaśnień Krystiana O. wynikało, że manewr hamowania miał rozpocząć około 35 metrów przed pasami. Po zdarzeniu oskarżony wezwał pogotowie i czekał na przyjazd służb. Oskarżony zaznaczył, że opisany w zarzucie stan techniczny jego pojazdu go zaskoczył. Nie zdawał sobie również sprawy ze zużycia opon, bo pojazdem poruszał się tylko w wiosną i latem, wyłącznie w weekendy. Pomarańczowe bmw było jego „odskocznią” po tygodniu pracy.

– Kupiłem auto w takim stanie, badania techniczne przechodziło wcześniej bez problemu. O zmianie kierownicy nic nie wiedziałem. Kupiłem samochód mniej więcej rok przed tym tragicznym wydarzeniem. Sam nie dokonywałem żadnych przeróbek. Auto kupiłem za ostatnie oszczędności, nie miałem na to pieniędzy – zapewniał.

Po złożeniu wyjaśnień Krystian O. przeprosił rodzinę pokrzywdzonego.

– To piętno na mnie ciąży. Na pewno nie chciałem odebrać ojca dziecku, męża żonie, ani syna rodzicom, ani na pewno dobrego kolegi, przyjaciela. Nigdy bym nie miał powodu żadnego żeby odebrać człowiekowi życie. Starałem się żyć i pomagać innym, zdarzyło się nieszczęście i będzie to ze mną do końca moich dni – wyznał. Krystian O. zadeklarował, że chciałby pomóc finansowo rodzinie zmarłego Adama G., ale nie może pracować będąc osadzonym w areszcie.

Wypadek na Sokratesa: „To było nierealistyczne”

33-letnia wdowa Magdalena G. pamiętała przebieg zdarzenia, w którym straciła męża. Kobieta składając przed sądem zeznania płakała. W weekend, w którym doszło do wypadku, małżeństwo G. świętowało wraz z całą rodziną trzecie urodziny ich syna.

– To był bardzo ciepły dzień, wyszliśmy z mężem i synem na spacer, było ok. godz. 13. To była pora drzemki synka, a on zasypiał w wózku. Ruszyliśmy naszą stałą trasą spacerową, musieliśmy przejść tylko ul. Sokratesa na drugą stronę. Gdy zbliżaliśmy się do przejścia dla pieszych, widzieliśmy, że do przejścia prawy pasem zbliża się srebrny samochód, który się zatrzymał ustępując nam pierwszeństwa. Mąż wszedł na pasy pierwszy, ja prowadziłam wózek z synkiem, szliśmy za nim – opisała ostatnie sekundy przed wypadkiem.

Z relacji Magdaleny G., pokrywającej się ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym wynika, że wchodząc na pasy usłyszała warkot silnika, następie pisk hamowania, a „ułamek sekundy później” usłyszała huk i zobaczyła ciało swojego męża obracające się w powietrzu i wózek z 3-letnim synem, który sunął bokiem po jezdni. Z materiałów śledztwa wynika, że Adam G. leżał 25 metrów od miejsca, w którym został potrącony.

– To było tak nierealistyczne, że nie wiedziałam, co się dzieje. Podbiegłam do wózka z synkiem, postawiłam wózek, odpięłam pasy i wzięłam Tomka na ręce. Widziałam, że jest przytomny, nie krwawi, jest cały. Nie pamiętam, czy płakał. Pobiegłam szybko do męża z dzieckiem na rękach. Leżał kilkadziesiąt metrów dalej, na brzuchu, a wokół jego głowy była ogromna kałuża krwi. Ten widok towarzyszy mi codziennie – zeznała pani Magdalena.

Sprawca nie był wcześniej karany

Kobieta zapamiętała, że z pomocą jej mężowi przyszło dużo osób. Świadkowie pomagali jej się także zająć synem, by odwrócić uwagę chłopca, który chciał pobiec do taty.

– Widziałam kierowcę tego pomarańczowego auta, który stał z założonymi rękami, oparty o swój samochód – opisała sprawcę wypadku.

Pokrzywdzona zeznała, że o tym, że jej mąż nie żyje dowiedziała się od księdza, który jeszcze na miejscu zdarzenia podszedł do niej informując, że udzielił Adamowi G. rozgrzeszenia.

W pierwszym dniu procesu  sąd przesłuchał naocznych świadków wypadku przy ul. Sokratesa – kierowcę i pasażerkę renault laguna, które przepuściło pieszych oraz dwóch mężczyzn, którzy z bliskiej odległości widzieli przebieg zdarzenia.

Krystian O. nie był wcześniej karany. Z deklaracji, jakie złożył przed sądem wynika, że nie miał także na koncie wykroczeń drogowych. Z opinii sądowo-psychiatrycznej zleconej w toku śledztwa wynika, że w chwili zdarzenia był w pełni poczytalny. Tym samym może odpowiadać za zarzucane mu przestępstwo. Podczas wypadku oskarżony był trzeźwy, nie był także pod wpływem jakichkolwiek środków odurzających. Jeżeli sąd utrzyma zarzucaną mu kwalifikację czynu, mężczyźnie grozi dożywotnie pozbawienie wolności.

Wypadek na Sokratesa: Zanim zapadnie wyrok

Podczas mów końcowych prokuratura, jako oskarżyciel publiczny, podtrzymała postawiony w późniejszym etapie postępowania zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym i zawnioskowała o karę 15 lat pozbawienia wolności. O taki sam wymiar kary wnieśli również pełnomocnicy rodziny pokrzywdzonego.

Obrońcy Krystiana O., którzy wnoszą o zmianę kwalifikacji czynu na nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, podkreślili, że nie ma przesłanek, aby oskarżać go o zabójstwo z zamiarem ewentualnym.

– Nie było czerwonego światła nadawanego dla O., nie kontynuował jazdy z ogromną prędkością w sytuacji dostrzeżenia zagrożenia w postaci możliwości potrącenia pieszego i wreszcie podjął manewr obronny hamowania, co absolutnie wyklucza kwalifikację z artykułu 148 Kodeksu karnego – stwierdził podczas mowy końcowej mecenas Tomasz Ode.

Wypadek na Sokratesa za kilka dni doczeka się sądowego finału. Wyrok w tej sprawie ma zostać ogłoszony 22 listopada 2021 roku.

Źródło: rdc.pl, tvn24.pl

Fot. pixabay.com