„Wzgórze psów”: czy warto obejrzeć ten serial?

„Wzgórze psów” to serial oparty na książce autorstwa Jakuba Żulczyka. Główny bohater, Mikołaj, wraz z żoną Justyną, zgłębiają mroczne tajemnice skrywane przez mieszkańców Zyborka. To, co miało być krótką wizytą, przekształca się w dłuższy pobyt pełen wstrząsających odkryć związanych z przeszłością i teraźniejszością. Ekranizacja jest już dostępna na Netfliksie. Jedno jest pewne – to jeden z najmroczniejszych polskich seriali ostatnich lat. – to cytat ze strony światseriali.pl

Zekranizowanie tak obszernej powieści, jak „Wzgórze psów” niewątpliwie musiało wiązać się z pójściem na pewne scenariuszowe kompromisy. Różnic między książką, a serialem jest kilka, na przykład w przypadku relacji Mikołaja i Justyny.

Wzgórze psów: więcej szczegółów

Justyna, główna bohaterka serialu „Wzgórze psów”, to jedna z najciekawszych postaci kobiecych w polskim kinie ostatnich lat. Nic dziwnego – stworzyła ją Jaśmina Polak, jedna z najciekawszych polskich aktorek.

Justyna jest wziętą dziennikarką śledczą. Właśnie skończyła „rozpracowywać” gang pedofili. To może być dla niej sprawa przełomowa, która katapultuje ją na szczyt dziennikarskiej hierarchii. Ale zanim to się stanie, jedzie ze swoim — mocno pogubionym, mimo zachowywania pozorów — chłopakiem do jego małej rodzinnej miejscowości. Szybko okazuje się, że trafia tam w sam środek grubej afery, a jej dziennikarski zmysł natychmiast każe jej się nią zająć. 

Jaśmina Polak: aktorka niezwykła

Justyna ze „Wzgórza Psów” to ciekawa, niejednoznaczna postać — z jednej strony szlachetna i angażująca się w szlachetnej sprawie, z drugiej — rozgrywająca pod stołem gry z najważniejszymi uczestnikami małomiasteczkowego układu. Z jednej strony stojąca twardo przy swoim chłopaku, który próbuje odbudować swoje życie, z drugiej — romansująca po kryjomu z ludźmi ważnymi dla niej ze względów zawodowych. Mocno związana ze swoim partnerem, buduje — trochę wbrew niemu — skomplikowane relacje z jego ojcem i bratem.  

Samodzielna i sprawcza, pewna siebie, świadomie wykorzystująca swoją kobiecość. To była ciekawa postać już na kartach powieści Jakuba Żulczyka, która jest podstawą scenariusza serialu, ale stała się jeszcze ciekawsza, pełniejsza, bardziej skomplikowana, kiedy wcieliła się w nią Jaśmina Polak, aktorka niezwykła. Nadała jej ludzki wyraz, stworzyła wielowymiarową, pogłębioną psychologicznie postać, którą lubi się z miejsca, choć jednocześnie od razu dostrzega się, że nie za wszystko da się ją lubić. To jedna z najciekawszych postaci kobiecych w polskim kinie ostatnich lat. Nic dziwnego — stworzyła ją jedna z najciekawszych polskich aktorek. Najciekawszych i, w jakimś sensie, najbardziej zamkniętych w sobie.

Tajemnicza góralka z Chicago

Pisanie o Jaśminie Polak jest trudne. Bo oficjalnie bardzo niewiele o niej wiadomo. Nieoficjalnie wiadomo tylko trochę więcej, ale nie wiadomo za to, co z tego jest prawdą, a co tylko wymysłem i plotką. Wiadomo za to, że sama aktorka raczej nie chciałaby, żeby te wiadomości ujrzały światło dzienne, bo bardzo skrupulatnie chroni swoją prywatność i całe swoje życie przed mediami. Wywiadów udziela bardzo niechętnie — w internecie można znaleźć tylko kilka rozmów, z reguły bardzo suchych, służbowych, ewidentnie wymuszonych przez piony promocji kolejnych filmów czy seriali, w których występowała.

I tylko ciut więcej i ciut bardziej od siebie mówi właściwie w tylko jednym wywiadzie — rozmowie z 2022 roku, w której opowiada przede wszystkim o swoich ulubionych filmach. Na wywiad z „Wysokimi Obcasami” też nie chciała się zgodzić. I to nie jest pierwszy raz, kiedy ignoruje taką prośbę. 

A problemy związane z ustaleniem faktów o jej życiu zaczynają się już od samego początku, od miejsca urodzenia. Oficjalne źródła podają, że to był Kraków, ale sama Polak opowiada jednak inną wersję: że urodziła się w Chicago, „jak każda góralka”. Bo jest góralką — dzieciństwo i młodość spędziła na Podhalu. Góry były pewnie dla niej ważne, ale było ważniejsze miejsce: wypożyczalnia kaset video w Nowym Targu. Tam mogła się zacząć jej miłość do kina. Zwłaszcza dziwnego kina. ..

Wzgórze psów: co pisze filmweb

Za reżyserię „Wzgórza psów” odpowiada dwóch twórców o wyrazistym stylu. Efektem kreatywnej współpracy Jacka Borcucha („Słodki koniec dnia”, „Warszawianka”) i Piotra Domalewskiego („Cicha noc”, „Hiacynt”) jest autorski język audiowizualny. Kamera Piotra Uznańskiego jest nerwowa i ruchliwa – najazdy na twarze bohaterów umożliwiają szybką rejestrację ich stanów emocjonalnych. A połączenie dźwięku syntezatorów z ludową wokalizą podkreśla tożsamość tytułu – z jednej strony niemiejską, z drugiej – mocno osadzoną w przeszłości (za muzykę odpowiadają Daniel Bloom i Jakub Ziołek). Twórcy pozwalają sobie na takie eksperymenty, jak animowana sekwencja na początku jednego z odcinków, która swoją kreską przypomina komiksy z serii „Hellboy” Mike’a Mignoli wydawane od 1993 roku. Mimo że serial jest produkcją oryginalną kojarzonego z konkretnym stylem wizualnym Netfliksa, zachowuje odrębność formy.

Pod przykrywką porachunków lokalnych złoli kryje się całkiem prosta historia – stare grzechy mają długie cienie. I trzeba za nie zapłacić. Fabuła snuta we „Wzgórzu psów” ma w sobie coś z przypowieści. Sprawiedliwość jest tu wymierzana nie przez paragrafy, ale zasady życia gromady. Bardziej niż skodyfikowane prawo przypomina to kodeks Hammurabiego: oko za oko, ząb za ząb. Bo Zybork to miejsce przesycone mrokiem. A w mroku można się zadomowić lub zajrzeć weń i zmienić się nieodwracalnie w wyniku tego spotkania. Poza tym konfliktem tragicznym nie ma nic. Żulczyk do optymistów nie należy.

Źródło: wysokieobcacy.pl, światseriali.pl, onet.pl