Z zazdrości zastrzelił mężczyznę

Adam W. był spokojnym i miłym człowiekiem. Pracował w urzędzie w dużym mieście w środkowej Polsce. Cieszył się ogólną sympatią, nikomu nie wadził, nie miał konfliktów z otoczeniem, za to podziwiano go za dużą wiedzę – przede wszystkim z zakresu historii i polityki. Dużo czytał, interesował się drugą wojną światową i historią najnowszą. Próbował też swoich sił w aktywności publicznej. Przystąpił do ugrupowania po prawej stronie sceny politycznej. Za swoją aktywność trafił na listę do Sejmu, co prawda na odległe miejsce, ale jednak – było to dla niego wyróżnienie.

Uważał, że obywatele powinni mieć dostęp do broni, umieć jej używać i mieć prawo do korzystania z niej, gdy zagrożone będzie ich życie i mienie. Był zapalonym strzelcem. By uzyskać prawo posiadania broni, przystąpił do klubu strzeleckiego, regularnie odwiedzał strzelnicę. W końcu nabył swój pierwszy własny pistolet marki Glock.

Jego życie drastycznie się zmieniło, gdy pojawiła się w nim Wiola B. Porozmawiali na jednej z imprez. Adam wtedy właśnie dostał miejsce na liście wyborczej, był pełen dumy. Pewność siebie i zadowolenie z niego emanowały. Wydawało się, że start w wyborach, nawet z odległego miejsca, może być początkiem jego wielkiej kariery.

Wtedy właśnie Wiolka zwróciła na Adama uwagę. Choć wcześniej już spotykali się na prywatkach, dotychczas się nim nie interesowała. To się jednak zmieniło, gdy zaproponowano mu kandydowanie. Podczas jednej z imprez przegadali cały wieczór. Wydawała się oczarowana, komplementowała swego rozmówcę, podkreślała jego wiedzę i erudycję. Żartowali i tańczyli. Wypili kilka drinków.

Adam do tej pory nie miał zbyt dużego powodzenia u kobiet. Sam siebie uważał za „przeciętniaka”. Wiolka była naprawdę atrakcyjna. Dotychczas nawet nie próbował szczęścia z takimi kobietami. Kiedy więc zwróciła na niego uwagę, w głębi duszy nie mógł w to uwierzyć. Jak to się stało? Czuł się, jakby wygrał los na loterii. Do tego z Wiolą tak łatwo mu się rozmawiało, tak prosto, jakby czuła to samo, jakby byli dwoma połówkami jabłka. Po udanej imprezie, umówili się kilka razy, aż w końcu wylądowali w łóżku.

Nie wiedział nawet, kiedy zakochał się po uszy. Wkrótce wszystko w jego życiu zaczęło być rozpatrywane przez pryzmat Wiolki. Dostosował swój czas do spotkań z nią, dostosował nawet swój humor. Wydawało mu się, że ich szczęście jest niezakłócone. Zresztą miał ku temu podstawy. Wiola go kochała, przecież wielokrotnie sama zapewniała, że kocha, mówiła o wielkim uczuciu, o sympatii, o tym, że się odnaleźli.

W zakochanego po uszy Adama te słowa wsiąkały, jak w gąbkę. Szybko zaczęli pojawiać się w towarzystwie i funkcjonować jako para. Adamowi w tym czasie wydawało się, że życie stoi przed nim otworem. Miał przy sobie kochającą kobietę, robił karierę. Nadeszły wybory, które jednak nie przyniosły sukcesu. Do Sejmu się nie dostał. Co prawda uzyskał niezły wynik, jak na odległe miejsce, ale realnie nic się nie zmieniło. Przyjął kilka gratulacji od znajomych i na tym temat się zakończył.

Od tamtej pory fala energii do działania, która do tej pory zdawała się go unosić, zaczęła gasnąć. Co prawda uczestniczył ciągle w spotkaniach z kręgów politycznych, ale wszystko przygasło.

W tym też czasie coś niepokojącego zaczęło się dziać między nim i Wiolą. Do tej pory nigdy się nie kłócili i zawsze mieli dla siebie czas. On obsypywał ją prezentami i był na każde jej skinienie. Odbierał ją z pracy w sklepie, odwoził do domu, fundował przyjemności. Jednak nagle jego ukochana zaczęła kręcić nosem i doszukiwać się problemów. Nie była już tak miła, a deklaracje miłości padały rzadziej.

W tym okresie na jednej z imprez zapoznał Wiolę ze znajomym – Juliuszem F. 30–letni Juliusz, wysoki, przystojny, o aparycji intelektualisty, był osobą znaną w kręgach ludzi aktywnych w życiu publicznym. Często zabierał głos w debatach samorządowych i ogólnopolskich, prowadził blog, interesował się sztuką. Był mocno zaangażowany w organizację festiwalu z nowoczesnymi wersjami utworów muzyki klasycznej. Ta idea była jego pasją, pochłaniała go. Juliusz miał dar wymowy, przyciągał słuchaczy, cieszył się sympatią środowiska. Tego wieczoru, gdy Adam poznał go z dziewczyną, Juliusz był gwiazdą imprezy. Sypał żartami, tryskał dobrym humorem.

Adam miał wrażenie, że Wiolka wpatrywała się w Juliusza jak w obrazek. Na niego nie zwracała żadnej uwagi. Gdy coś do niej mówił, zdawała się reagować jak osoba, której nad uchem brzęczy uciążliwa mucha. Po jakimś czasie musiał wyjść do toalety. Gdy wracał, zobaczył Wiolę rozmawiającą z Juliuszem. Kiedy podszedł, szybko ucięła rozmowę. Usłyszał jedynie:

– To odezwę się do ciebie.

– O czym rozmawialiście?

– Znam jeden zespół, który przerabia utwory muzyki klasycznej. Zaproponowałam mu, żeby wciągnął ich do festiwalu, który organizuje – odparła.

Z zazdrości zastrzelił mężczyznę. Chcesz poznać kulisy tej zbrodni? Sięgnij po Detektywa 5/2024 (tekst Krzysztofa Struga pt. W mackach zazdrości). Cały numer do kupienia TUTAJ.