Brat zabił brata. Poszło o kobietę…

Mamo, zabiłem Krzycha – to jedyne zdanie, jakie wypowiedział Damian, kiedy 15 lutego 2020 roku wybrał w komórce numer do swojej matki, Krystyny Cegielskiej. Damian zabił brata Krzysztofa.

Potem wyjaśniał przed prokuratorem, że kiedy obwieścił jej tę straszną wiadomość, patrzył na klęczącą u jego stóp Sarę Bielecką, towarzyszkę życia Krzysztofa. Ta podtrzymywała – jak sam zaznaczył – „zupełnie bez sensu” głowę leżącego na podłodze i okrutnie zmasakrowanego mężczyzny.

– I tak już nie żył… Mówiłem jej, żeby go nie dotykała. Niech oni się tym zajmą – wyznawał Damian.

– Oni, czyli kto? – zapytał policjant wydziału kryminalnego z komendy miejskiej policji w B. podczas przesłuchania, które odbyło się jeszcze tej samej nocy.

– No, wy. No, ci technicy… – wzruszył ramionami Damian.

Był, jak to zaznaczono w notatce policyjnej załączonej do akt sprawy, „w pełni kontaktowy, spokojny wyrażał się spójnie”.

Trudne dzieciństwo. Dlatego zabił brata?

Porządkując wypadki, warto zaznaczyć, że przesłuchanie odbyło się równo pięć godzin od czasu, kiedy do mieszkania w bloku przy ulicy Bohaterów Westerplatte wezwano policję. Zadzwoniła Sara Bielecka.

Bracia Cegielscy urodzili się w odstępie kilku minut. Ich matka aż do czasu porodu nie wiedziała, że jest w bliźniaczej ciąży. O tym, że znajduje się w stanie błogosławionym, swojego męża poinformowała dopiero dwa miesiące przed rozwiązaniem. Choć „poinformowała” to zbyt mocno powiedziane. Powiedziała po prostu o tym szwagierce, bo były sąsiadkami, a tej udało się jakoś dotrzeć do brata z radosną nowiną. Mieszkały w tym samym bloku.

Włodek, mąż Krystyny Cegielskiej, miał w zwyczaju przepadać raz na jakiś czas. Kiedy wracał do żony, brudny, bez grosza, często posiniaczony po awanturach, które były nieodłącznym elementem przeciągających się na wiele tygodni rajdów po melinach, przyjmowała go bez słowa. Tylko za pierwszym razem, w roku 1984, urządziła mu awanturę. Długo zapamiętała ten dzień, bo Włodek sprał ją bezlitośnie, a następnie rzucił na łóżko i zmusił do „obowiązku małżeńskiego”. W kolejnych miesiącach znikał jeszcze wielokrotnie. Kiedy chłopcy przyszli na świat, na dobre już poszedł w długą.

Zapaśnik

Od 1985 roku Krystyna wychowywała samotnie dwóch synów i dwie starsze córki. Robiła to w swoim rozumieniu najlepiej, jak potrafiła. Sama po doświadczeniu życia z alkoholikiem czuła wstręt do wódki, więc w domu nie było mowy o żadnych popijawach czy baletach. Nie spraszała do siebie kompanów od kieliszka, w przeciwieństwie do ciotki chłopców. Ta była na najlepszej drodze, by skończyć jak jej brat.

Krystyna pracowała na etacie jako szkolna sprzątaczka. Dzięki tej posadzie chłopcy mogli liczyć na pewne względy w latach nauki. Mało brakowało, by szkoła relegowała wiecznie sprawiającego kłopoty Damiana. Był wyższy i silniejszy od swojego brata. W ogóle nie wyglądali na bliźniaków. Różnili się wyglądem, ale też charakterami i predyspozycjami intelektualnymi. Damian połowę szkoły podstawowej przetrwał nadrabiając talentem sportowym. Był nicponiem, ale uzdolnionym ruchowo. Chodził na szkolne SKS-y i odnosił nawet sukcesy zawodach międzyszkolnych. Wuefista szybko dostrzegł jego możliwości i już w szóstej klasie zasugerował znajomemu trenerowi bydgoskiego Zawiszy, że chłopak „by się nadał do sekcji zapaśniczej”. To był strzał w dziesiątkę. Przygodę ze sportem Damian kontynuował jeszcze do 18. roku życia.

Krzysztof uczył się nieco lepiej od brata, ale nie miał zupełnie talentu sportowego. Był bardziej ułożony, co nie oznacza, że nie przynosił ze szkoły uwag. Po prostu było ich mniej.

Damian po szkole podstawowej poszedł do zawodówki, ale ledwo ją ukończył. Rozpoczął jednak pracę w lokalnych zakładach kolejowych. Natomiast Krzysztof, po skończeniu technikum, starał się o przyjęcie na studia. Kiedy już zdobył wymarzony indeks na kierunku zarządzania i marketingu, wpadł w złe towarzystwo, zaczęły się problemy z alkoholem i narkotykami. Odpadł na pierwszym roku. To był koniec jego edukacji. Od tamtej pory chwytał się różnych zajęć, ale żadnej pracy nie udało mu się utrzymać przez dłuższy czas.

Damian spotykał się z wieloma dziewczynami, a Krzysztofowi zawsze brakowało inicjatywy i śmiałości w kontaktach z nimi.

– Być może z tego braku pewności siebie brały się jego problemy – stwierdziła po latach matka, która zeznawała przed prokuraturą.

Nie miał śmiałości do dziewcząt

Damian poznał w końcu Elizę, z którą udało mu się stworzyć bardziej stabilną relację. Razem z bratem spotkali ją na imprezie w popularnym klubie Histeria. Dziewczyna wpadła w oko również Krzysztofowi, ale to z Damianem zaczęła się spotykać. Krótko później, również na imprezie, Krzysztof spotkał Sarę Bielecką. Wydawało się, że trafił w końcu na tą jedyną. Sara jednak, podobnie jak Krzysztof, nie stroniła od narkotyków. Kiedy zdecydowali się zamieszkać wspólnie w wynajmowanym mieszkaniu socjalnym, większość skromnych dochodów z dorywczych prac szła na metamfetaminę, tabletki ekstazy, marihuanę i inne środki psychoaktywne. Damian mniej brał, a więcej pił.

– Martwiłam się o nich obu tak samo – komentowała po latach w sądzie Krystyna Cegielska. – Przykro to mówić, ale chyba jednak bliżej mojemu sercu był Damian. Starszy i łobuz, ale może Krzysiek to jakoś czuł i stąd wzięły się jego problemy.

Damian wziął ślub z Elizą, a drugi z braci żył z Sarą, jak to mówiła matka, na kocią łapę. Czasem mu to wypominała i nieraz dochodziło między nimi do kłótni na tym tle. Tym bardziej, że obaj synowie, którzy wyprowadzili się z rodzinnego mieszkania, doczekali się dzieci. Damian miał dwóch synów, a Krzysztof – córkę.

Zabił brata: pierwsze podejrzenia

Coś złego zaczęło się dziać między braćmi podczas majówki 2018 roku, kiedy wspólnie wyjechali na kilkudniową imprezę do znajomych. Spotkanie odbywało się na ogródkach działkowych w miejscowości M. pod miastem. Ogrody znajdowały się w zakolu niewielkiej rzeki i sąsiadowały z bujnie zarośniętymi terenami podmokłymi. Wieczorem, kiedy towarzystwo było już nieźle podchmielone, Damian zdał sobie sprawę, że Krzysztof i Eliza już długo nie wracają ze spaceru. Wzięli ze sobą psa kolegi Damiana, właściciela działki. Koledzy półżartem rzucali sugestie, że może brat ze szwagierką poszli „na grzyby”, albo „się opalać”. Podpuszczali Damiana, ale nikt się nie spodziewał, że ten w końcu wybuchnie uderzając gospodarza w twarz. Po tym incydencie atmosfera na moment zepsuła się, jednak nie trwało to długo. Natychmiast polano kolejkę wódki i wydawało się, że wszystko wraca do normy. Damian wciąż jednak siedział z nosem na kwintę. W końcu poszedł „na bagna” szukać zagubionej „pary”.

Damian zabił brata. Chcesz poznać kulisy tej sprawy? Sięgnij po Detektywa Wydanie Specjalne 2/2022 (test Elizy Solskiej pt. “Ich dwóch i Eliza”). Cały numer do kupienia TUTAJ.