Ząbki. Babcia zabiła wnuki, aby im ulżyć…

Babcia zabiła wnuki. By ulżyć w cierpieniu. Sierpień 2011 roku. Podwarszawskie Ząbki. 64-letnia babcia, sprawująca opiekę nad dwójką swoich niepełnosprawnych wnucząt, zabiera je do pobliskiego lasu.

Przed wyjściem z domu zostawia list pożegnalny, a do kieszeni płaszcza chowa pistolet. W domu zostają rodzice 9-letniego Kacpra i 2,5-rocznej Justynki, wraz z ich 5-letnią siostrzyczką. Dziewczynka już nigdy więcej nie zobaczy rodzeństwa. Życie odebrała im babcia. Na spacerze, w lesie. Oddała celne strzały z broni należącej do ich ojca. W liście napisała, że chciała ulżyć cierpieniom zarówno maluchów, jak i ich rodziców. Kobieta po wszystkim sama próbowała popełnić samobójstwo. Z raną postrzałową trafiła do szpitala, gdzie zmarła.

Nie tylko babcia, która zabiła wnuki

Stereotyp numer jeden. Typowy więzień odbywający karę pozbawienia wolności – muskularny i wytatuowany. Łysy młodzieniaszek lub żwawy cwaniak w średnim wieku. Grypsujący. Stereotyp numer dwa. Dziadkowie – poczciwi i uczciwi. Kruche, na wskroś dobre istoty. Z gorącym sercem i miłością wymalowaną w oczach. Srebrna grzywka, ciepły szal i bujany fotel przy kominku. Zdarza się jednak, że obie te sylwetki mieszają się, a ich cechy przeplatają. Wówczas miejsce za kratami zajmuje staruszek, bo czas na wolności właśnie się dla niego skończył.

Wydają się niezdolni do jakichkolwiek przewinień. W końcu to oni sami niezwykle często padają ofiarami oszustów i przestępców. Jednak od każdej reguły, przewidywane są pewne wyjątki. Jednym z nich są dziadkowie, którzy zamiast cukierka, w kieszeni wełnianego swetra trzymają naładowany pistolet. Babcie, które zamiast ciepłego i pełnego miłości uścisku, zwalniają spust kończąc życie. Nie tylko innych, ale i swoje. I choć zmiany psychiczne, biologiczne i społeczne wynikające z procesu starzenia się, wymagałyby dostosowania warunków odbywania kary do ich możliwości, w niektórych przypadkach na resocjalizację jest już o wiele za późno.

Często to oni padają ofiarami. Są celem samym w sobie. Bo łatwi. Bo naiwni. Jak dzieci. Tymczasem metryka ukazuje zupełnie co innego. To osoby doświadczone i nauczone życia. Niektórzy z nich lekcji jednak nie odrobili i na stare lata zasiedli w ławie. Nie szkolnej, a sądowej.

Chcesz poznać inne podobne historie? Sięgnij po Detektywa 1/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Ostatni (na wolności) Dzień Babci i Dziadka). Cały numer do kupienia TUTAJ.