Zabójstwo Kamili Szarmach: sprawa niewyjaśniona

Zabójstwo Kamili Szarmach to jedna z tych spraw, która jest wyrzutem sumienia dla pomorskich policjantów. 7-letnią dziewczynkę zamordowano jesienią 1997 roku. Zabójcy do tej pory nie udało się zatrzymać!

W sobotnie popołudnie, 5 września 1998 roku, jeden z wędkarzy w wodach zatoczki na Opływie Motławy, kanału oddzielającego Dolne Miasto od Olszynki w Gdańsku znalazł zwłoki dziecka. Mężczyzna natychmiast powiadomił o swym odkryciu komisariat policji Gdańsk Śródmieście. Przybyli na miejsce policjanci oraz lekarz sądowy nie byli w stanie ustalić płci znalezionego ciała. Jednak już na miejscu ustalono, iż są to zwłoki dziecka w wieku od 7 do 12 lat.

Mieszkańcy Dolnego Miasta natychmiast powiązali fakt znalezienia zwłok z 7-letnią Kamilą, która zaginęła w listopadzie 1997 roku. Zwłoki odnalezione w kanale miały na sobie strzępy odzieży. Policja nie mogła jednak ustalić, czy są to skrawki dżinsowej kurtki i szarych spodni od dresu, które miała na sobie dziewczynka w dniu zaginięcia.

– Okolica Bastionu Królik to jedno z tych miejsc, gdzie widziano ją feralnego dnia – opowiadał gdańskim dziennikarzom jeden z mieszkańców domu przy ulicy Reduta Dzik. – Moim zdaniem te strzępy materiału na zwłokach to dżinsowa kurtka dziewczynki.

W ten sposób w Trójmieście powróciła sprawa zaginięcia 7-letniej dziewczynki. Kamila Szarmach, bo to właśnie o niej mowa, zaginęła 11 listopada 1997 roku w drodze do sklepu. Matka wysłała ją po kiszoną kapustę. W dniu zaginięcia widziano ją na mostku łączącym 0lszynkę z Dolnym Miastem. Zaledwie 50 m dalej odnaleziono w sobotę ciało dotąd nie zidentyfikowanego dziecka.

Bałam się o to dziecko

Później badania DNA potwierdziły ze stuprocentową pewnością, że to 7-letnia Kamilka. Wszystko wskazuje na to, że zbrodnia miała tło seksualne. Na wyłowionym z rzeki ciele nie było ani majteczek, ani rajstopek, a wiadomo, że dziewczynka wychodząc z domu miała je na sobie

– Pamiętam tę dziewczynkę. Moje dzieci się z nią często bawiły. O jej zaginięciu mówił cały Gdańsk. Sąsiadki bały się wypuszczać dzieci na dwór. Mówili, że w okolicy grasuje jakiś pedofil i zaczepia właśnie dziewczynki. Nie chcę, żeby to zabrzmiało źle, Kamila była uprzejma, grzeczna i dobrze wychowana, ale czasami była aż nazbyt odważna – opowiadała ćwierć wieku później w rozmowie z reporterem „Radia Z” jedna z okolicznych mieszkanek.

– Zagadywała nie tylko do sąsiadów, ale też obcych dorosłych. Czasami myślałam: „Boże, żeby z tego nie była jakaś tragedia, żeby nie zaufała jakiemuś łajdakowi”. Momentami miałam myśli, że może ograniczyć dzieciom kontakt z Kamilą. Bałam się, że one też staną się tak odważne, mimo że przypominałam, żeby nie gadały z obcymi.

Zabójstwo Kamili Szarmach: jak to się zaczęło

Ulica Wspólna w Gdańsku leżąca niedaleko rzeki Motława przypomina wyglądem bardziej wieś niż miasto, chociaż tak niedaleko jest wspaniała gdańska starówka znana na całym świecie.

Pod numerem 20 stoi opustoszały dom piętrowy, pozbawiony szyb w oknach, zamiast tego drewniane dykty, a jedno z nich jest zamurowany, obrosły go chaszcze, ledwie można dostrzec, gdzie jest wejście do niego. Zabite drzwi dwiema dechami przypominającymi krzyż świętego Andrzeja. Taki widok domu prezentuje mapa Googla z czerwca 2014 roku. Można obejrzeć go na stronie fotopolska.eu z opisem pod jednym ze zdjęć o jego katastrofalnym stanie technicznym z września także 2014 roku.

Tutaj  mieszkała siedmioletnia Kamila Szarmach wraz z matką, ojczymem i siostrą. Dom robi upiorne wrażenie, jakby było scenerią z jakiegoś horroru. Oddaje on swoim wyglądem w sposób symboliczny tragiczną historię Kamilli, której ciało wyłowiono dwadzieścia lat temu z nurtów opływu Motławy. Jakie były ostatnie chwile jej życia? Gdzie spotkała swojego mordercę? Trudno jest to ustalić po tylu latach, zwłaszcza, kiedy ludzka pamięć zawodzi.

Kulisy śledztwa

W toku śledztwa prowadzonego przez gdańską policję wyszło na jaw, że ojczym oraz matka wysługiwali się Kamilą przy domowych czynnościach. Nie było inaczej owego feralnego 11 listopada 1997 roku. Matka postanowiła wysłać córkę do pobliskiego sklepu po kupno kapusty. Kamila była rezolutną dziewczynką, bardzo samodzielną. Rodzice zmuszali ją do radzenia sobie i wykonywania codziennych czynności za nieodpowiedzialnych dorosłych. Niestety łatwość, z jaką dziewczynka nawiązywała kontakty z obcymi przesadziło o smutnym finale jej krótkiego życia.

Po godzinie od wyjścia z domu do sklepu rodzice Kamili zaczęli się niepokoić jej nieobecnością. Okazało się, że sklep, do którego miała pójść był tego dnia zamknięte. Matka dziewczynki szukała ją po okolicy, rozpytywała sąsiadów i okolicznych mieszkańców czy nie widzieli Kamili. Bez rezultatu, kiedy do wieczora nie wróciła do domu postanowili zgłosić zaginięcie córki na policji, rozpoczęły się poszukiwania zaginionej jednak nie przyniosły one żadnego rezultatu.

Zabójstwo Kamili Szarmach: Trudne śledztwo

Przeszukiwano okolicę, policja pytała mieszkańców czy nie widzieli Kamili tego dnia, kiedy zaginęła. Udało się w toku prowadzonych poszukiwań dotrzeć do świadka. Widział siedmiolatkę rozmawiającą z mężczyzną około 28-30 lat krępej budowy ciała mającej 175 cm wzrostu oraz charakteryzującym się mocną opaleniznę.

Miejsce, gdzie widziano ją konwersującą być może ze swoim przyszłym mordercą, był most łączący Olszynkę z ulicą Łąkową. Stał przy nim inny mężczyzna mający około lat 40, który także widział siedmiolatkę, ale nie zgłosił się potem na policję. Dalsze tok śledztwa ujawnił fakt, że przy kolejnym sklepie, do którego poszła dziewczynka także rozmawiała z nieznanym sobie mężczyzną.  Być może widzieli to oczekujący na autobus linii 121, na przystanku Łąkowa pasażerowie. Nie wiadomo czy zgłosili się na policję i cokolwiek wnieśli do sprawy?

 W marcu 1998 roku śledztwo umorzyła zarówno śródmiejska policja, jak prokuratura Gdańsk – Południe prowadząca śledztwo w sprawie pozbawienia wolności nieletniej Kamili. Do 5 września następnego roku rodzina dziewczynki żyła nadzieją, że się odnajdzie. Tego dnia pewien Gdańszczanin łowiąc ryby natrafił na pływające po Motławie ludzkie zwłoki. Jak się później okazało na podstawie badaniach DNA, była to Kamila Szarmach.

Sprawa zabójstwa została umorzona w kwietniu 1999 roku wobec nie wykrycia sprawcy lub sprawców.

6 maja 1999 r. w Magazynie Kryminalnym „997” przedstawiono filmową rekonstrukcję najważniejszych okoliczności w sprawie. „Zabójstwo Kamili Szarmach to jedna z najpotworniejszych zbrodni, jakie prezentowałem w programie 997. Potworniejsza tym bardziej, że ma chyba tło seksualne” – mówił red. Michał Fajbusiewicz, zapowiadając nagrodę pieniężną dla osoby, której zeznania przyczynią się do ujawnienia sprawcy zbrodni. Niestety, jego apele o pomoc nie doprowadziły do uzyskania informacji pozwalających na podjęcie śledztwa.

Do sprawy wróciło także polsatowskie „Telewizyjne Biuro Śledcze”. Żadne z programów nie przyczynił się do rozwikłania morderstwa Kamili Szarmach.

Zabójstwo Kamili Szarmach: Wersje i hipotezy

Gdańska policja oraz prokuratura przyjęła kilka hipotez dotyczącego przebiegu wydarzeń tamtego listopadowego dnia.  Wątek seksualny był brany pod uwagę od zaginięcia dziecka. Po ujawnieniu zwłok w nurtach Motławy stał się najbardziej prawdopodobny, ponieważ zwłoki Kamili nie posiadały dolnej części garderoby i butów. Dziś technika poszła tak do przodu, że być może doprowadzi śledczych do mordercy dziewczynki.

Nadzieja w pomorskim „Archiwum X”. Może i tę sprawę uda się rozwikłać!!!

I jeszcze na koniec ciekawy  komentarze, które znaleźliśmy o tej sprawie w internecie:

Osobiście zaczęłabym poszukwania dwójki pedofili, działających wspólnie. Młodszy zagaduje, starszy się przysłuchuje, nie uczestniczy w rozmowie z potencjalną ofiarą, ale jeśli to jest tandem, to on jest w nim szefem. Kontroluje przebieg rozmowy i gdy ta zmierza w niezadowalającym z jego punktu widzenia kierunku, włącza się – stosownie do okoliczności – i przejmuje ofiarę. Tak by mi się to kojarzyło z działaniami mafii… 1997 rok to przecież szczyt panoszenia się różnych band mafijnych chyba w każdym rejonie Polski! Trójmiasto też miało swoją znaną przecież mafię, której przewodził Nikoś…

Dla mafii towarem jest wszystko, na czym można zarobić kasę.  A kasa w odpowiedniej ilości jest w stanie zagłuszyć wszystkie ewentualne wyrzuty sumienia i uspokoić każde wahania! Jak u kogoś kasa tak nie działa, to się do mafii nie nadaje. Nikoś zginął po 5 miesiącach od zniknięcia Kamili. Cchoć nie widać bezpośredniego powiązania go ze sprawą, to ja bym przejrzała fotografie „rodzinne” tej „rodziny” mafijnej i poszukała podobnych do „wujków” z portretów rysowanych. Mimo, że za to grozi dintojra, a może nawet śmierć, to zawsze się mogło zdarzyć, że interes ubijał jakiś mięśniak na własną łapę…

Źródło: robs1980.blogspot.com,radiozet.pl, dziennikbaltycki.pl

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. pixabay.com

Materiał po raz pierwszy został opublikowany w 2021 roku i został zaktualizowany.