Zabójstwo Pawła Adamowicza: rozprawa

Zabójstwo Pawła Adamowicza: sprawa która zbulwersowała opinię publiczną ma wreszcie finał sądowy. W Sądzie Okręgowym w Gdańsku, w czwartek 07.04.2022 roku,  odbyła się druga rozprawa.  Zeznawał świadek, który w chwili zabójstwa znajdował się na scenie WOŚP.  Jego zeznania chwytają za serce. Przez kilkanaście minut obserwował, jak umierał prezydent Gdańska. W tym samym czasie:  – Oskarżony “tańczył” na scenie. W taki sposób się poruszał. To były ruchy górowania nad czymś, zdobycia czegoś…

W czwartek (7 kwietnia br.) w Sądzie Okręgowym w Gdańsku rozpoczęła się druga rozprawa w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Rozprawa przeprowadzana była w największej sali SO w Gdańsku, do której z pobliskiego aresztu został doprowadzony oskarżony Stefan W.

Zostało wezwanych troje świadków: Magdalena Adamowicz, konferansjer, który w chwili zabójstwa przebywał na scenie oraz właściciel sklepu z militariami, w którym dokonano zakupu noża, którym śmiertelnie został ugodzony były prezydent Gdańska.

Przed przesłuchaniem świadków sędzia Sądu Okręgowego Aleksandra Kaczmarek poinformowała, że sąd zlecił badania ambulatoryjne stanu zdrowia Stefana W., z którego wynikało, że może on uczestniczyć w rozprawie. Sędzia zaznaczyła, że badania stanu zdrowia oskarżonego będą powtarzane przed każdą rozprawą.

W sądzie nie stawiła się Magdalena Adamowicz, żona zamordowanego byłego prezydenta, która miała zeznawać w charakterze świadka. Wcześniej wysłała do sądu dokument podpisany przez lekarza sądowego, z którego wynikało, że do 25 kwietnia nie będzie zdolna do udziału w rozprawach.

 Zabójstwo Pawła Adamowicza: Zeznania konferansjera.

Sąd przesłuchał świadka, który w chwili zabójstwa Pawła Adamowicza pełnił rolę konferansjera i znajdował się na scenie WOŚP.

Około godz. 20 na scenę wtargnęła jakaś osoba. Jako konferansjer czuję się odpowiedzialny za scenę, a widziałem osobę, która na scenie tańczy, to poczułem odpowiedzialność, żeby to zakończyć. To trwało sekundy. Nie zdążyłem długo się nad tym zastanawiać. Zobaczyłem przed sobą oskarżonego z nożem wymierzonym w moją stronę. Tekstu dokładnie nie pamiętam. Na pewno mi groził. Żądał ode mnie mikrofonu. Nie jestem w stanie opisać, ale padły tam słowa, że mnie zabije, jeśli mu tego mikrofonu nie oddam. Wychyliłem się i oddałem mu mikrofon. Pamiętam wymierzony we mnie nóż – przekazał świadek. – Jest to dla mnie dość traumatyczne przeżycie, przez które przez dwa lata leczyłem się psychiatrycznie. Dopiero skończyłem terapię, która pozwala mi tu przed państwem stanąć – dodawał w trakcie przesłuchania.

Ze łzami w oczach powiedział, że po ataku zobaczył prezydenta, który siedział na skrzynce na scenie:

Widziałem, że jest źle, chciałem nawiązać z nim kontakt. Prezydent patrzył na mnie, stałem nad nim, i z oczu czytałem, jakby pytał dlaczego. Towarzyszyłem do końca prezydentowi Adamowiczowi, jak odchodził na tej skrzynce. Wydawało mi się, że to trwało 15-20 minut. Później okazało się, że to były krótkie minuty.

Świadek w zeznaniach dziwił się, że przez godzinę po zdarzeniu nikt nie pytał go o to, co widział, co zapamiętał:

– Uświadomiłem sobie, gdy wracałem samochodem do domu, że cieszę się, że żyję – dodawał.

Sąd dopytywał o moment, w którym świadek zobaczył na scenie oskarżonego.

Ta osoba “tańczyła” na scenie. W taki sposób się poruszał. To były ruchy górowania nad czymś, zdobycia czegoś – powiedział świadek.

Stefan W. kupił nóż. “To chińska podróbka”

Sąd przesłuchał również drugiego świadka, właściciela sklepu, w którym Stefan W. kupił nóż przed zabójstwem.

– Nie zapamiętałem go, nie sposób zapamiętać wszystkie twarze, które przychodzą do sklepu. Udało mi się znaleźć paragon, kiedy zakupiono nóż. Z tego, co pamiętam, nóż został kupiony parę dni przed zdarzeniem – zeznawał świadek.

Według niego “jakość noża nie była dobra”.

– To chińska podróbka noża taktycznego. Ludzie kupują ją do surviwalu, do chodzenia po lesie. Nóż kosztował ok. 80 zł, a oryginalny nóż kosztuje ok. 600 złotych – mówił.

Świadek zeznawał, że nie prowadzi ewidencji osób, które kupują noże, bo nie jest to wymagane.

– W sklepie stacjonarnym sprzedałem 6 sztuk takiego noża, a w sklepie internetowym – 11 – dodawał.

Stefan W. w trakcie rozprawy nie wypowiedział żadnego słowa.

Nietypowe zachowanie Stefana W.

Po przesłuchaniu świadków obrońca Stefana W., adwokat Marcin Kminkowski złożył wniosek o dopuszczenie dowodu z opinii biegłych psychiatrów, co do stanu psychicznego jego klienta. Sąd po kilkunastominutowej przerwie przychylił się do wniosku obrońcy i zarządził sporządzenie opinii.

– Sąd dopuścił dowód z opinii biegłych dwóch psychiatrów na okoliczność ustalenia aktualnego stanu zdrowia. Tym samym pozawala na udział oskarżonemu w postępowaniu – ogłosiła sędzia Aleksandra Kaczmarek. – Zachowanie oskarżonego polegające na braku reagowania na pytania sądu, całkowita bierność, sygnalizowane przez obrońcę trudności nawiązania kontaktu z oskarżonym, budzą wątpliwości, co do jego aktualnego stanu zdrowia psychicznego i zdolności udziału w rozprawie – tłumaczyła sędzia. – Zachowanie oskarżonego jest na tyle atypowe, że wymaga zasięgnięcia opinii, czy może brać udział w postępowaniu. Nie wpływa to na bieg postępowania, oskarżony ma obrońcę, więc nie ma przeszkód, żeby nadal procedować.

Zabójstwo Pawła Adamowicza: zanim rozpoczął się proces

W grudniu ub. roku prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Gdańsku akt oskarżenia przeciwko Stefanowi W., którego oskarżono o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Obu przestępstw oskarżony dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa. Za to przestępstwo Stefanowi W. grozi nie mniej niż 12 lat, 25 lat lub dożywotnia kara więzienia.

W opinii biegłych, gdy wszedł na scenę WOŚP i zaatakował nożem Pawła Adamowicza miał ograniczoną poczytalność. Może to wpłynąć na wysokość kary więzienia. Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.

Zabójstwo Pawła Adamowicza: pierwszy dzień rozprawy

W trakcie pierwszej rozprawy, która odbyła się 28 marca w SO w Gdańsku, sąd odczytał jego wyjaśnienia z postępowania przygotowawczego. Stefan W. jako więzień niebezpieczny wprowadzony został do specjalnej klatki, widział salę rozpraw zza pancernej szyby. Oskarżono go o dwa czyny: „dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie” oraz  „popełnienie przestępstwa zmuszenia groźbą innej osoby do określonego zachowania” (odebranie mikrofonu mężczyźnie ze sceny).

Ponieważ oskarżony już wtedy nie odpowiadał na pytania, a nawet nie chciał podać swoich danych personalnych – sąd przystąpił do odczytywania pisemnych oświadczeń i protokołów przesłuchań Stefana W. z wyjaśnieniami, jakie składał w śledztwie.

Jego pisemna odpowiedź z 3 marca na akt oskarżenia brzmi następująco:

“Akt oskarżenia jest fałszywy i zmanipulowany, oparty na fałszywych dowodach, jestem niewinny, nie zabiłem Adamowicza, moje zeznania sfałszowała prokuratura, mam problemy ze zdrowiem (..). Przeszedłem koronawirusa, co ledwo przeżyłem (..). Jeśli trafię na oddział terapeutyczny, będę zabijać i okaleczać personel i funkcjonariuszy”.

Stefan W. najwyraźniej nie ma nic przeciwko popularności – przed procesem zwrócił się do sądu o zgodę na ujawnienie jego danych i wizerunku. Jednak sąd ustami sędzi Aleksandry Kaczmarek (po lewej) nie zgodził się na to. Nie zezwolono też bezpośrednią transmisję z sali rozpraw

Odczytane przez sąd protokoły z wyjaśnień składanych w śledztwie mówią wiele o światopoglądzie i konstrukcji psychicznej Stefana W.

Zabójstwo Pawła Adamowicza: co mówił oskarżony

W dniu śmierci prezydenta Gdańska – 14 stycznia 2019 roku – sprawca mówił o swoim wcześniejszym pobycie w więzieniu, gdy był skazany za napady rabunkowe:

– Klawisze kazali mi głosować na Platformę, ale ja głosowałem na PiS, na Andrzeja Dudę. Na Kurkowej (w areszcie śledczym – przyp. red.) śmiali się ze mnie, odgrażałem się, że jak wyjdę to zrobię zamach w Galerii Bałtyckiej.

Również w czasie jednego z przesłuchań Stefan W. twierdził, że nie jest zabójcą Pawła Adamowicza. Tłumaczył, że film na którym go widać na miejscu zbrodni został zmanipulowany przez telewizję TVN, która jest “lewackim ścierwem”.

Podczas innego przesłuchania mówił, że miał spotkać się w Warszawie z ludźmi, którzy przekazali mu instrukcję, jak dokonać tej zbrodni. Jednak, gdy prokurator dopytywał o szczegóły, padła odpowiedź, że “to tajemnica”.

Stefan W. pytany był w śledztwie, czy zbrodnia miała podłoże polityczne. Odpowiedział wówczas: – Tak, ale nie będę odpowiadał na pytanie w jaki sposób. Chciałem zabijać na zlecenie, za pieniądze”.

W rozmowie ze śledczymi podkreślał, że nie chce być sądzony w Gdańsku, bo “wszyscy – policjanci, prokuratorzy, sędziowie, lekarze”, są po stronie Platformy Obywatelskiej.

Wyznał też:

– Całe życie interesowałem się polityką. Mam nadzieję, że Zbigniew Ziobro zrobi w Gdańsku porządek.

Dodał, że chciałby, aby Jarosław Kaczyński był dyktatorem Polski.

Wyjaśnienia składane przez Stefana W. podczas postępowania przygotowawczego odczytywano w sądzie przez około godzinę.

Czy jest poczytalny?

Po raz pierwszy przesłuchiwano go bezpośrednio po zamachu na życie prezydenta Gdańska, później kilka razy podczas tymczasowego aresztowania. Z odczytanych wyjaśnień wynika, że Stefan W. wielokrotnie zmieniał wersje. Twierdził np., że prokuratura zabezpieczyła zły nóż, ponieważ podmienienie prawdziwego narzędzia zbrodni zaplanował znany gangster “Masa”. Mówił też, że zabójstwo Pawła Adamowicza zleciła warszawska mafia. Jednak pytany o konkretne osoby rzekomo zamieszane w zabójstwo – zasłaniał się tajemnicą.

Takie wyjaśnienia sprawcy z jednej strony mogą świadczyć o zaburzeniu Stefana W., ale z drugiej – o próbie budowania przez niego legendy, która miałaby mu dać mocną pozycję po powrocie do więzienia jako kryminaliście, mającemu kontakty z gangsterską elitą. 

– Moim zdaniem Stefan W. chce udowodnić, że biegli się mylili i jest w pełni niepoczytalny, ponieważ nie jest zdolny do odpowiadania na pytania – powiedział w trakcie przerwy w rozprawie prof. Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych.

Pytany przez dziennikarzy o powody milczenia Stefana W. przed sądem, jego obrońca mec. Marcin Kminkowski nie krył konsternacji:

– Jest to dla mnie sytuacja niecodzienna, nie udało mi się nawiązać kontaktu z oskarżonym. Mimo kilkukrotnych prób nie odpowiada na zadawane mu pytania, co jest tego powodem jego postawy, nie jestem w stanie wyjaśnić.

Kolejny termin wyznaczono na 11 kwietnia br.

Żródło: polsatnews.pl, trójmiasto.pl, PAP

Fot. Wojciech Pędzich, wikipedia.org