Zabójstwo włamywacza. Zginał 18-latek

Czarna kartka z kalendarza: 2 września. 2 września 2005 roku w Skórzewie, pod Poznaniem, został śmiertelnie postrzelony młody mężczyzna, który wtargnął na posesję sąsiada. Zabójstwo włamywacza odbiło się szerokim echem.

W nocy 2 września 2005 roku, 18-letni Adrian K. grał w karty i pił z kolegami alkohol na budowie sąsiadującej z domem Piotra J. Młody mężczyzna zdał z bardzo dobrym wynikiem maturę i dostał się na studia. W nagrodę dostał od znajomego butelkę wódki – 3/4 litra. Zaprosił kolegów do będącego w budowie swojego nowego domu, aby razem poświętowali. Było po godzinie 23, kiedy wdarł się na teren posesji Piotra J. Najpierw wybił szybę w drzwiach i chciał wejść do środka. Piotr J,. gdy usłyszał odgłos tłuczonego szkła, wziął pistolet (miał pozwolenie na broń) i trzykrotnie strzelił w kierunku włamywacza. Adrian K. zdołał wydostać się na zewnątrz. Jednak upadł przed domem. Natychmiast wezwano pogotowie, ale nie udało się uratować mężczyzny.

Okazało się, że w czasie włamania Adrian K. miał około 2,98 promila alkoholu w organizmie. Prawdopodobnie dlatego nie reagował na ostrzeżenia Piotra J., że będzie strzelał.

Na początku śledztwa prokuratura ustaliła, że dwa pierwsze, niecelne strzały były ostrzegawcze. Zdaniem biegłych dopiero trzeci strzał spowodował śmierć Adriana K.

Matka Adriana K. twierdziła, że to niemożliwe aby jej syn był włamywaczem. Kobieta wyjaśniała, że krótko przed tragedią na boisku doszło do incydentu między Adrianem i jego dwójką przyjaciół a ich kolegą, synem Piotra J. Mężczyzna później dzwonił do rodziców chłopaków, upominając, by zwrócili uwagę na to, że ich synowie „są w szajce”. Zdaniem matki Adriana K., jej syn, poszedł do Piotra J. powiedzieć, aby nie wydzwaniał do rodziców.

Zabójstwo włamywacza. Nie przekroczył granic obrony koniecznej

Proces odbywał się w trybie oskarżenia prywatnego ze względu na to iż wcześniej prokuratura prawomocnie umorzyła śledztwo w tej sprawie uznając, że Piotr B. działał w obronie koniecznej. Rodzina uznała, że oskarżony znał ofiarę i nie można mówić ani o napadzie, ani o obronie koniecznej, tylko o zabójstwie.

Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił Piotra J. Rodzina zastrzelonego włamywacza domagała się uznania, że mężczyzna jest ofiarą zabójstwa, a nie – jak przyjęła prokuratura – obrony koniecznej. Sąd uznał, że to oskarżony jest zabójcą, ale nie poniesie odpowiedzialności karnej.

– Oskarżony miał prawo, aby ten zamach skutecznie odeprzeć nawet przy użyciu niebezpiecznego narzędzia i nie przekroczył granic obrony koniecznej. Osoba napadnięta nigdy nie może być pewna, czy napastnik nie ma broni ukrytej pod ubraniem – powiedziała uzasadniając wyrok sędzia.