Zabójstwo współwłaściciela jednego z kantorów

Koniec czerwca 1998 roku był dokładnie takim samym dniem, jak każdy inny. Władysław W., (współwłaściciel jednego z toruńskich kantorów) skończył pracę w kantorze około godziny 20. Pieniądze zamknął w sejfie i – jak zawsze – udał się do swojego mieszkania na jednym z toruńskich osiedli.

Morderca musiał doskonale znać plan dnia i nawyki mężczyzny. Wiedział o nim jeszcze jedno – Władysław W. nie rozstawał się ze swoim czarnym, zamykanym szyfrowo neseserem. Ten noszony przez właściciela kantoru mógł sprawiać wrażenie torby wypchanej pieniędzmi. Czy był głównym motywem zbrodni? Nie wiadomo. Zabójca czekał na Władysława W. pomiędzy pierwszym a drugim piętrem budynku. Oddał trzy strzały, zabrał czarny neseser i uciekł. Nie był zamaskowany, a po drodze minął wielu przechodniów. Co ciekawe, żaden z nich nie był w stanie dokładnie opisać zbrodniarza. Żaden też nie rozpoznał go wśród zdjęć notowanych przestępców. Zniknął bez śladu. Z neseserem, w którym wbrew pozorom ofiara nie nosiła żadnych pieniędzy, a jedynie drugie śniadanie i kilka firmowych dokumentów bez większej wartości.

Zabójstwo współwłaściciela jednego z toruńskich kantorów to tylko jedna z wielu nierozwiązanych do dzisiaj spraw. Interesują cię niewyjaśnione sprawy? Sięgnij po Detektywa 8/2021 (tekst Anny Rychlewicz pt. „Sprawy nierozwiązane”). Do kupienia TUTAJ.