Zabrze: strzelanina jak na Dzikim Zachodzie

Czarna kartka z kalendarza: 19 lipca. 19 lipca 2008 roku, przy ulicy Wandy (Zabrze), rozegrały się sceny niczym na Dzikim Zachodzie. Dochodziła godzina 19. Dwóch mężczyzn, poruszających się czerwonym samochodem osobowym – najprawdopodobniej mazdą – podjechało do stojącego przy swoim audi 34-letniego mieszkańca Zabrza i oddało serię strzałów z karabinu maszynowego. Kule podziurawiły między innymi witrynę budynku Telekomunikacji Polskiej.

– To wyglądało jak zaplanowane morderstwo. Widziałem otwarte drzwi kierowcy oraz bagażnik, z którego zamordowany coś wyciągał. Ofiara została znaleziona w pozycji klęczącej, z dłońmi założonymi z tyłu głowy – opowiadał jeden ze świadków.

Zaatakowany mężczyzna zmarł na miejscu. Miał ponad 20 ran postrzałowych, strzelano do niego z odległości od 60 cm do kilku metrów. Mimo zarządzonych natychmiast blokad dróg sprawców nie udało się ująć.

Na miejscu zabójstwa zgromadziło się wielu bardzo zdenerwowanych obywateli Armenii. Cudzoziemcy nie pozwalali dziennikarzom robić zdjęć ani filmować całego zdarzenia.

Zabrze: policyjne hipotezy

Policja brała pod uwagę dwie hipotezy. Pierwsza to porachunki gangsterskie na tle finansowym, druga to wcześniej zaplanowane morderstwo na zlecenie.

Śledztwo w tej sprawie nie było łatwe. Po drobiazgowych badaniach śladów, przesłuchaniu wielu świadków i analizie zbieranych na bieżąco informacji śledczy ustalono  prawdopodobny motyw przestępstwa. To była zemsta za pobicie potencjalnego zabójcy w kwietniu 2008 roku pod jedną z katowickich dyskotek.

***

Pół roku później – w styczniu i w lutym 2009 roku – zatrzymano 33-letniego Ormianina oraz 29-letniego Czeczena, podejrzanych o popełnienie zbrodni. Do tej dwójki kilka tygodni później dołączył zatrzymany na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania w maju w Holandii i przewieziony do Polski 32-letni Ormianin, który był najprawdopodobniej inicjatorem „egzekucji” swojego rodaka.

Ten ostatni został skazany przez sąd na dożywocie za zabójstwo. Według prokuratury jego czyn miał być zemstą za pobicie go pod jedną z katowickich dyskotek. Drugiego Czeczena skazano na 25 lat. To on miał strzelać do ofiary. Najniższą karę dostał Ormianin, który kierował samochodem. Mężczyzna przyznał się do winy. Usłyszał wyrok 6 lat pozbawienia wolności.

Sąd Apelacyjny w Katowicach podtrzymał orzeczone kary.

Zabrze: Temida wyjaśnia

Według prokuratury i sądu okręgowego, tłem zbrodni były narastające nieporozumienia pomiędzy Khatchaturem D. a Vache O. Kumulacją sporu było starcie zwaśnionych grup pod jednym z katowickich klubów wiosną 2008 roku. Podczas bójki Khachatura D. 30 razy ugodzono nożem. Nie chciał współpracować z policją i na własne życzenie wyszedł ze szpitala. Wrócił na leczenie do Armenii, a po powrocie zaczął planować zemstę. Szukał chętnych do zabójstwa rodaka. Zadania podjął się Rasul B., weteran wojny czeczeńskiej. To on oddał strzały z broni maszynowej – uznał sąd.

Po zabójstwie sprawcy pojechali do punktu skupu złomu w Dąbrowie Górniczej, gdzie samochód użyty w zamachu rozebrano na części. Pistolet maszynowy skorpion przetopiono, a następnie wrzucono do jeziora. W czasie śledztwa ten zniekształcony kawałek metalu wyłowił płetwonurek. Ekspertyzy wykazały, że to zniszczony skorpion; z tej samej broni pochodził też znaleziony nabój.

Sędzia Michał Marzec powiedział w ustnych motywach wyroku, że wina oskarżonych nie budzi wątpliwości. Dodał, że sprawa miała wyjątkowy wymiar. – Rzadko się zdarza, aby na ulicach naszych miast ktoś strzelał z w bały dzień z broni maszynowej do człowieka – wskazał.

Fot. pixabay.com

Zabójstwo w Wernejówce: zazdrość i dożywocie. Czytaj TUTAJ.